KONSTANCIN-JEZIORNA Nie na dożywocie – czego oczekiwała prokuratura – ale na ćwierć wieku za kratami skazał Jakuba K. warszawski sąd okręgowy. Wczorajszy wyrok jest nieprawomocny


Ze względu na intymne szczegóły z życia ofiary (Agnieszka K. była prostytutką), na prośbę jej ojca, sąd zdecydował się na utajnienie toczącego się od stycznia postępowania. Niejawne było także ustne uzasadnienie ogłoszonego w poniedziałek wyroku. Publiczności i dziennikarzom pozwolono jedynie na wysłuchanie suchej treści orzeczenia.

Obrońca oraz oskarżyciel zapowiedzieli, że rozważą apelację po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku.

Motyw pozostaje zagadką

Skład sędziowski, któremu przewodniczył Ireneusz Szulewicz uznał Jakuba K. za winnego zabójstwa oraz przywłaszczenia dokumentów Agnieszki K. i skazał go na 25 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna usłyszał również nakaz zapłaty łącznie 160 tys. zł zadośćuczynienia rodzicom ofiary.

Oskarżony już podczas przesłuchania w prokuraturze przyznał się do popełnienia zbrodni. Jednak do tej pory nie jest jasne, dlaczego się jej dopuścił. Według śledczych nie było to zabójstwo na tle seksualnym. Do dramatycznego zdarzenia doszło na zamkniętym osiedlu przy ul. Bielawskiej 7 listopada 2016 roku. Jakub K. oraz jego przyszła ofiara poznali się w należącym do niego sklepie zoologicznym w Jankach. Postawny mężczyzna (przez rok w areszcie znacznie schudł) dorabiał sobie dbając o akwaria klientów. Dlatego kryminalni prowadzący śledztwo nazwali tego bezdzietnego kawalera „akwarystą”. Kiedy mężczyzna w dniu zabójstwa po raz kolejny (w ciągu czterech lat znajomości) przyjechał do Agnieszki K., ona akurat miała spotkać się z klientem. Umówili się na późniejsza godzinę. Gdy Jakub K. wrócił na miejsce, około godz. 19, pomiędzy nim a 36-latką doszło do kłótni (w czasie śledztwa nie udało się jednoznacznie wyjaśnić, co było jej powodem). Zdaniem prokuratury Jakub K. „działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia” przytrzymując ręce ofiary zaciskał swoje dłonie na jej szyi. W czasie napadu szału dwukrotnie uderzył ją drewnianą pałką w okolicę ciemieniową głowy, a następnie zacisnął na szyi ofiary pasek od torby turystycznej. Kobieta nie miała szans na przeżycie, kiedy trzymając za ten pasek, mężczyzna ciągnął jej ciało po podłodze.

Wrócił, by nakarmić psa

Jakub K. tak przeraził się tym, co zrobił, że w nocy owinięte folią ciało ofiary zapakował do walizki i wywiózł je autem na swoją posesję w Belsku Dużym za Grójcem. Tam ukrył walizkę w garażu. Aby dotrzeć do celu podróży, był zmuszony nad ranem wezwać pomoc drogową.

Wedle informacji prokuratury, po dwóch dniach zabójca przyjechał do mieszkania swojej ofiary, aby nakarmić jej psa, a kilka dni później popłynął do Szwecji po rybki do swojego sklepu. Kiedy wrócił 17 listopada z zakupami promem „Polonia”, w Świnoujściu już czekali na niego policjanci z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw Komendy Stołecznej Policji. Przy Jakubie K. znaleziono m.in. telefony komórkowe Agnieszki K., kartę płatniczą oraz jej dokumenty. Dopiero w trakcie przesłuchania mężczyzna wskazał, gdzie ukrył ciało.

Fot. KSP

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię