PIASECZNO Choć mieszkająca w Chyliczkach Sylwia Biernat znana jest z występów z folkową grupą Łysa Góra, to dopiero niedawno w Domu Kultury w Piasecznie odbył się jej pełnoprawny debiut jako artystki solowej, z w pełni autorskim repertuarem
Artystka zaprosiła licznie przybyłą publiczność na „muzyczny koncept liryczny, pełen dźwiękowych wzruszeń, westchnień i zamyśleń – poezję ubraną w dźwięki czy też melodię wyśpiewana wierszami”. Wszystko zaczęło się jednak od jej mocnego, instrumentalnego „wejścia” jako skrzypaczki, którą Sylwia Biernat czuje się w pierwszej kolejności. Chwilę później poznaliśmy natomiast wokalne wcielenie bohaterki wieczoru, a trzeba przyznać, że jej głos – wyjątkowo niski, jak na kobietę, ale jednocześnie pełen zmysłowego ciepła – potrafi zapaść w pamięć. I wreszcie kolejne „wydania” Sylwii – jako pianistki i kompozytorki oraz… showmanki, która od pierwszych chwil koncertu złapała naturalną więź z publicznością, o czym świadczy chyba najlepiej fakt, że ta bardzo szybko zaczęła śpiewać wspólnie z artystką.
I choć jej piosenki opowiadają zarówno o codziennych przeżyciach, jak i udrękach artystycznego zmagania z twórczą materią, mają pozostawiać w słuchaczu niepokój i niedosyt, a treści w nieoczywisty sposób zmuszają do tworzenia alternatywnych przemyśleń, to nie brakowało w nich także i specyficznego poczucia humoru, a nawet… subtelnej erotyki. W klimaty piosenki poetyckiej, nawiązującej momentami do stylu smoothjazzowego, pomogli z kolei wprowadzić wszystkich obecnych muzycy towarzyszący: gitarzysta basowy Paweł Piotrowicz, perkusista i trębacz Michał Wojnarski oraz gitarzysta Brunon Niewiński. Chyba nikt spośród widowni nie miał wątpliwości, że był to bardzo udany wieczór.
– Swoją muzykę piszę nie tylko do własnych tekstów, ale korzystam również z twórczości czterech autorów: Izy Budzyńskiej, Lidki Iwanowskiej-Szymańskiej, Krzysztofa Kościelskiego i Marii Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej – mówi Sylwia Biernat. – Bardzo dziękuję wszystkim za tak ciepłe przyjęcie w Piasecznie. Wydania płyty na razie nie planuję, choć materiału na nią jest już aż nadto. A co do planów na przyszłość to mogę jedynie przewrotnie odpowiedzieć – świecie, zaskocz mnie!
Grzegorz Tylec