GÓRA KALWARIA O rodzinie państwa Kuszneruk pisaliśmy wiosną ubiegłego roku. – Wpadliśmy w kłopoty finansowe w związku z chorobą męża – przyznaje pani Beata. – Teraz mąż ma wznowę nowotworu. Zbieramy na drogą operację w USA, ale tak naprawdę przyjmiemy każdą pomoc, nawet w postaci żywności czy środków higienicznych
Państwo Damian i Beata Kuszneruk żyją w tej chwili z zasiłków opiekuńczych. Zajmują lokal socjalny na terenie szkoły podstawowej w Brześcach.
– Mąż nie jest w stanie pracować, jest bardzo słaby, ma ataki padaczki – mówi pani Beata. – Muszę opiekować się nim i czwórką dzieci. Ledwo wiążemy koniec z końcem – podkreśla.
Dramat spokojnej rodziny rozpoczął się 1 kwietnia 2018 roku, kiedy to u pana Damiana (miał wówczas 41 lat) zdiagnozowano nowotwór mózgu, a dokładnie naciekającego gwieździaka anaplastycznego trzeciego stopnia. Tego dnia mężczyzna obudził się z niedowładem lewej połowy ciała. Został przewieziony do Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego w Warszawie z podejrzeniem udaru. Po wykonaniu specjalistycznych badań okazało się, że jest to nowotwór mózgu. Operacja usunięcia 3-centymetrowego guza na płacie ciemieniowym trwała aż dziewięć godzin. Po niej pan Damian nie był w stanie normalnie funkcjonować i tak jest do tej pory.
– Gdyby nie pieniądze z 500 plus, to nie wiem jak byśmy żyli – przyznaje pani Beata. W ubiegłym roku, po naszym artykule i reportażu TVN-u, państwo Kuszneruk otrzymali pomoc.
– Zgłosiło się do nas wiele osób o wielkim sercu, dostaliśmy żywność, środki czystości, a nawet lodówkę – mówi pani Beata. – Ruszyła też zbiórka pieniędzy na https://pomagam.pl/ttdh4ate. Do tej pory udało nam się uzbierać ponad 250 tys. zł, potrzebujemy jeszcze 50 tys. zł, aby męża można było poddać innowacyjnemu leczeniu w USA.
A stan pana Damiana nie jest dobry. W styczniu nastąpił u niego nawrót choroby. Ataki padaczki nasiliły się. 43-latek ma zaniki pamięci, ciężko mu chodzić.
– Tata jest pod stałą opieką onkologa, neurochirurga, neurologa, neuropsychologa, i psychologa – mówi Wiktoria, córka chorego. – A guz cały czas rośnie. Tata był przez 13 lat ratownikiem medycznym, honorowo oddawał krew. Teraz on potrzebuje pomocy, będziemy wdzięczni za każdą złotówkę – dodaje.
Państwo Kuszneruk niedługo będą musieli przeprowadzić się do innego lokalu w Górze Kalwarii. Dlatego chętnie przyjmą także ubrania, środki czystości, jedzenie czy elementy wyposażenia. Wszystkie osoby, które chciałyby pomóc rodzinie, mogą kontaktować się z bezpośrednio z panią Beatą pod numerem telefonu 577 711 910.
TW
Dziwne to jest – na pensje i nagrody dla tysięcy narodowych Obajtków nigdy kasy nie brakuje, a Polacy zbierają pieniądze na operacje, które powinien opłacić NFZ. Ciśnie się na usta 8 gwiazdek!
A czy za poprzednich rządów było inaczej? Tylko tak realnie poproszę. Ciśnie się siedem gwiazdek i co? Bo z tego co się orientuję to np. WOŚP zbiera pieniądze na maszyny nie od 2015 roku tylko trochę dłużej, jakieś 20 lat dłużej.
Ci Państwo wykorzystują chorobę męża znam tą rodzinę i pomagalismy im nie raz, ale im zawsze mało i zawsze nie zadowoleni. Ostrzegam przed tą rodziną
Zgadzam się mieliśmy również do czynienia z tą rodziną. Przyzwyczajenie do brania i narzekanie, zamiast brać psy, telewizory duże, telefony itp można było przeznaczyć na leczenie. Wiem że wykorzystuja chorobe tego Pana żeby ciągnąć pieniądze i pomoc od innych a sami żyją lepiej niż nie jedna rodzina. Nie należy się tej rodzinie pomoc jest wiele innych rodzin którym lepiej pomoc. Oczywiście szkoda mi tego Pana i przykro mi że choruje ale bardziej mi przykro że jest to wykorzystywane. Smutne
Dokładnie! Leczenie w stanach ? Samochody , motory itp… Od zawsze na łaskach państwa a teraz naiwnych ludzi . Otrzymane rzeczy wystawione na sprzedaż i życie jak w Madrycie. Współczuć tylko tego że dzieci uczą się tego samego ….