POWIAT Przewodniczący Rady Powiatu Piaseczyńskiego Krzysztof Kasprzycki oraz Aleksandra Śmietanka, radna Sejmiku Województwa Mazowieckiego, ogłosili rozpoczęcie akcji zbierania podpisów pod petycją w sprawie budowy liceum w gminie Lesznowola.
– W najbliższych latach prognozy rozwoju demograficznego Powiatu Piaseczyńskiego wskazują na ponadprzeciętny wzrost w skali kraju i Mazowsza – podkreśla radny Krzysztof Kasprzycki. – Prawie 25 proc. naszych mieszkańców to uczniowie. Zróżnicowana i dostępna transportowo oferta dla Lesznowoli, Piaseczna i Józefosławia to sukces gospodarczy i ułatwienie dla znacznej części północnej części naszego powiatu – przekonuje.
Czy jednak do tego pomysłu trzeba kogokolwiek przekonywać? Czy w powiecie piaseczyńskim istnieje choć jedna osoba, która byłaby przeciwna budowie nowej szkoły?
– Chcemy zaangażować jak najwięcej ludzi, petycja ma większe oddziaływanie niż głosy poszczególnych osób czy środowisk – wyjaśnia Krzysztof Kasprzycki.
Główną przeszkodą w szybkiej realizacji tego ambitnego pomysłu może okazać się znalezienie środków finansowych w budżecie powiatu. Być może jednak istnieje szansa na wypracowanie modelu finansowania, który pozwoli na partycypację w kosztach przez gminy Lesznowola i Piaseczno, a także przy wsparciu Sejmiku Mazowieckiego.
– Taka szkoła byłaby bardzo pożądana dla Józefosławia i północnej części Piaseczna – dodaje Krzysztof Kasprzycki.
– To porozumienie musi być szerokie, na każdym szczeblu samorządów – gminnym, powiatowym i sejmikowym – zaznacza radna Aleksandra Śmietanka.
Proponowaną lokalizacją nowej szkoły miałaby być działka w Mysiadle, która dziś jest własnością Skarbu Państwa.
Tutaj można podpisać petycję:
Szkoła to nie tylko budynek. Szkoła to uczniowie, których nie zabraknie, ale nowa szkoła to nauczyciele, a tych nie ma. Zatrudnienie nauczycieli odbędzie się kosztem już istniejących placówek. Warto zastanowić się czy chcemy mieć dużo i kiepsko czy może mniej a dobrze.
Oj, jaka ładna fotka. Szkoda, że nie ma na niej Pani Starosty Ewy Lubianiec wraz z Zastępcą i oficjalnego komunikatu urzędu Starosta o podjęciu ważnej inwestycji. Cóż, widać nastała nowa moda, że zgodnie z ustawodawstwem Rada jest nareszcie ważniejsza od władzy wykonawczej. A zatem, oczekuję, że w Gminie Piaseczno, Zarząd Rady Miejskiej też powinien być już ważniejszy od działań Burmistrza. Zobaczymy… Pomysł średniej szkoły w Lesznowoli jest sam w sobie na tyle uzasadniony, że nie wymaga hecy ze zbieraniem podpisów („zbieraniem ludzi”) pod jakąś petycją do Starosty. Szkoda czasu i kasy na partyjną propagandę. Petycja powinna potem trafić do Komisji Skarg, Wniosków i Petycji pod kierownictwem radnego Kazimierza Porębskiego, a on pracuje powoli… Trzeba najpierw zabezpieczyć fundusze, których powiat nie ma w budżecie (takie życie). Trzeba zebrać np. Konwent Powiat-Lesznowola. Omówić szczegóły, opracować wstępne wytyczne. No i dać sobie spokój z tematem kolejnego zagłaskiwania elektoratu Józefosławia i północnego Piaseczna. Oj, kręci się partia, kręci! Niech Lesznowola ma swoje Liceum dla siebie. Lansować się na tym też nie wypada, bo chodzi o wykonywanie najzwyklejszych zadań samorządu powiatu, do których – być może – niektórzy podchodzą jak do miss-potańcówki Pod Klonami. Oczywiście, można – tylko po co? PS. Szanowna Pani Starosto i Pani Wicestarosto, proszę oficjalne zabranie głosu w tej sprawie!
1. Na poziomie dolnej części rozporka pana Kasprzyckiego da się zauważyć duże napięcie.
2. Sam pomysł niezbyt ambitny. Jak już liceum, to czemu z buku nie dobudować jakiegoś uniwersytetu?
Uniwersytet musi bić im. kogoś lub czegoś.
Liceum zresztą także.
Moje propozycje patronów:
a) młodsza epoka kamienia – rozpoczęło się osadnictwo ludzkie na terenie gminy Lesznowola
b) książę Konrad III Rudy – w 1471 r. w kronikach pojawiła się pierwsza wzmianka o Lesznowoli, a mianowicie, że ww. książę został właścicielem Lesznowoli; obecnie dziwne imię w połączeniu z przydomkiem Rudy powinno promować tego księcia, chociaż niewykluczone, że rudzi byli także osadnicy z młodszej epoki kamienia,
c) Gromadzka Rada Narodowa – w 1867 r. car Aleksander II Mikołajewicz (taki ówczesny Putin) likwiduje Gminę Lesznowola i przyłącza ją do żałosnej pipidówy, zwanej Nową Iwiczną. Ale w roku 1955 władza ludowa w ramach walki z reliktami RUSKIEGO (!) przecież caratu czyni Lesznowolę Gromadą, a we wsi do 1972 r. działa Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej.
Może i ustrój był wtedy niesłuszny, ale zdarzało mu się czynić dobro; czyż nie zasługuje to na upamiętnienie?
d) Generał Czesław Kiszczak – w latach 1989 – 1990 w Magdalence (gmina Lesznowola!) toczyły się rozmowy tzw. okrągłego stołu pomiędzy tzw. solidaruchami pod przewodem agenta Bolka a tzw. komuchami pod przewodem tow. generała Kiszczaka.
Efektem tych rozmów była znacząca zmiana historyczna, polegająca na tym, że dawnego patrona Polski ze wschodu (ZSRR) zastąpili patroni z zachodu (USA, UK, Ukraina, UE, RFN, Izrael – chyba w takiej kolejności).
Kiedyś taki Gomułka, Gierek czy Jaruzelski (a nawet Bierut, co na życzenie czytelników PN mogę udowodnić) potrafili się opierać, a nawet delikatnie przeciwstawiać w imię interesów Polski, zwanej wtedy PRL.
Po 1990 r. już się nie opierają, nie tylko wykonując pokornie to, co hegemon każe, ale też z wielką gorliwością robiąc to, o czym hegemon nawet jeszcze nie pomyślał.
Obecny minister SZ w przypływie jakiegoś amoku (zioła, alkohol?) nazwał to kiedyś celnie robieniem laski. Nie do końca precyzyjnie, bo winien użyć liczby mnogiej. Wszakże np. USA i Ukraina nie mają jednej laski, a co najmniej dwie.
Oby im otworów nie zabrakło na te wszystkie laski 🙂
A wracając do panów Kiszczaka i Wałęsy, to ja bym jednak obstawał przy Kiszczaku – choćby dlatego, że – chociaż z ludu, jak i Wałęsa! – to jednak prezentował on ponoć dość wysoki poziom intelektualny i kulturę osobistą. No i nie był agentem służb specjalnych PRL. Bo jak mógłby być agentem, skoro te służby właśnie jemu podlegały ? 🙂
e) Generał prezydent premier Wojciech Jaruzelski – jego przy okrągłym stole nie było, ale to przecież on zadecydował o tym, że do tych obrad w ogóle doszło.
Poza tym (a może przede wszystkim) pan Jaruzelski był żołnierzem frontowym w czasie II WŚ. Wiedział i rozumiał, czym jest wojna i wprowadzając stan wojenny uchronił Polaków przed wkroczeniem wojsk radzieckich oraz następstwami tego wydarzenia.
To był chyba ostatni w naszej historii tzw. mąż stanu. Uczynił coś, co było konieczne z punktu widzenia polskich obywateli (narodu, jak kto woli). A że obywatele nie myślą głowami, ale dupami, to już nie wina Jaruzelskiego.
On wiedział, że ogłupieni propagandą obywatele go znienawidzą – tak, jakby pragnęli być ofiarami wojny. Bo Polak został wychowany do tego, żeby „na stos rzucić swój życia los”. I nie tylko swój, ale też przy okazji los setek tysięcy współobywateli, których nikt nie pytał o to, czy oni też chcą rzucać – ot, przypadek np. Powstania Warszawskiego, ale też i poprzednich, XIX-wiecznych powstań…
Tak to jest, jak o losie narodu decydują jakieś zwariowane oszołomy czy agenci-prowokatorzy.
Pan Jaruzelski z pewnością do nich nie należał…
Rządzące dziś matoły i sprzedawczyki nie wiedzą, czym jest wojna i ich to nie obchodzi. Dbają tylko o swoje kompradorskie kariery. W imię tego pragną wojny z Rosją, a co głupsi to nawet zapowiadają wdeptanie Putina w ziemię. Troszkę mądrzejsi mają już spakowane plecaki ewakuacyjne, sądząc, że w razie czego nadlecą amerykańskie helikoptery i ich z sejmu i kancelarii RM ewakuują, bo przecież drogi przez Zaleszczyki już nie ma.
Obyście się, mendy, przeliczyli!