LESZNOWOLA Hanna Pawlicka, mieszkanka Mysiadła, zmaga się ze złośliwym nowotworem szyjki macicy. – Moją jedyną szansą na poprawę stanu zdrowia jest terapia z użyciem leków, których nie refunduje NFZ – mówi. – Bardzo chcę żyć, dlatego będę wdzięczna za każdą możliwą pomoc
Hanna Pawlicka ma 45 lat. Na przełomie roku dowiedziała się, że cierpi nie na mięśniaki, które początkowo u niej zdiagnozowano, a na złośliwego, nieoperacyjnego raka szyjki macicy w stadium CS A (teraz już B).
– Onkolodzy proponują mi w tej chwili jedynie opiekę paliatywną za pomocą chemioterapii i radioterapii – mówi pani Hanna. – Mówią, że może zmniejszy to bóle i krwotoki. Może. Tymczasem mój stan, mimo rosnących dawek opiatów, cały czas się pogarsza. Mam problemy z układem moczowym, coraz trudniej jest mi wykonywać najprostsze czynności fizjologiczne.
Kilka miesięcy temu pani Hanna znalazła jednak leki, które – jak mówi – pomogły jej wychodzić z procesu umierania.
– Choroba zatrzymała się, a ja poczułam się lepiej, co potwierdzili także lekarze – dodaje. – Niestety, brak pieniędzy na kontynuację terapii sprawił, że choroba znowu przyspieszyła, pojawiły się przerzuty. Z powodu braku środków tracę to, co zyskałam. Bardzo jednak chcę żyć i wierzę w ludzi, dlatego nie poddaję się, prosząc o każdą możliwą pomoc. Leczenie preparatami, które mi pomagają, kosztuje około 12 tys. zł miesięcznie.
Hanna Pawlicka jest wspierana przez dwie fundacje, za pośrednictwem których można wpłacać pieniądze na jej leczenie. Więcej informacji można znaleźć na stronach fundacji: https://www.siepomaga.pl/hanna-pawlicka#wplaty oraz https://www.kawalek-nieba.pl/hanna-pawlicka/.
TW
https://www.siepomaga.pl/hanna-pawlicka#wplaty oraz https://www.kawalek-nieba.pl/hanna-pawlicka/