PIASECZNO Prokuratura Regionalna jeszcze raz, ale z większą dokładnością, przygląda się rzekomej niegospodarności poprzednich władz Powszechnej Spółdzielni Spożywców
Sprawa dotyczy wydarzeń, które miały miejsce w latach 2009-2011. Zarząd Społem, który przejął rządy w wiosną 2016 roku, po zapoznaniu się z dokumentami, stwierdził, że jego poprzednicy zlecili w 2010 roku wyburzenie pięciu magazynów przy ul. Jana Pawła II w Piasecznie za horrendalnie wysoką sumę 1,84 mln zł. W zawiadomieniu do prokuratury prezes PSS Ryszard Świderski napisał, że rzeczywisty koszt demontażu tych hal wynosił 250 tys. zł, co ustalił powołany przez spółdzielnię niezależny rzeczoznawca.
Do prokuratury trafił również opis przypadku dawnego sklepu Filipinka o powierzchni 72 m kw. przy ul. Warszawskiej w Konstancinie-Jeziornie. Na przełomie lat 2009 i 2010 miało w nim dojść do remontu za 270 tys. zł. Nie wiadomo, czy cokolwiek zrobiono, w biurze Społem brakuje dokumentacji powykonawczej. W każdym razie efektów remontu nie było widać wiosną 2013 roku. Wtedy wynajęty przez Społem biegły wyceniał pawilon handlowy przed jego sprzedażą. Okazało się, że lokal warty jest… niespełna 30 tys. zł i za tyle PSS go zbyła.
Nadzór prokuratora krajowego
Prokuratura Regionalna (PR) w Warszawie jednak umorzyła prowadzone przez blisko rok śledztwo w tej sprawie „wobec braku znamion czynu zabronionego”. Jak w marcu ubiegłego roku tłumaczyła rzeczniczka PR, Agnieszka Zabłocka – Konopka, poprzednie władze Społem „działały w ramach przysługujących im uprawnień oraz w granicach dopuszczalnego rynku gospodarczego”.
Z takim werdyktem nie pogodziły się obecne władze PSS, bo ich zdaniem ze Spółdzielni wyprowadzono ogromną kwotę. Dlatego zażaliły się na postanowienie prokuratury do Sądu Okręgowego w Warszawie i uzyskały korzystne dla siebie orzeczenie. Akta wróciły do Prokuratury Regionalnej. Jednak tym razem Mariusz Błaszczak, minister i poseł Prawa i Sprawiedliwości z naszego okręgu, na apel osoby spoza Społem, zwrócił się do prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego o osobisty nadzór nad wznowionym śledztwem. Tak też się stało 19 czerwca minionego roku.
Obecne władze Społem w zażaleniu do sądu, a także osobnej skardze do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry podkreśliły, że prokurator nie zebrał i nie przeanalizował wszystkich dowodów mających istotne znaczenie w sprawie, nie zbadał faktycznej ceny usługi, mimo że dysponował przekazanym przez PSS Społem operatem eksperta. Zarzuciły też Prokuraturze Regionalnej, że nie stanęła na wysokości zadania, ponieważ w wyniku rzekomej machinacji finansowych w Spółdzielni, Skarb Państwa mógł nie otrzymać całego należnego mu podatku, czyli setek tysięcy złotych. Z tego względu szef resortu skierował pismo do podległej sobie prokuratury.
Śledztwo na zaawansowanym etapie
Jak ustaliliśmy, sprawa – w której nadal nie postawiono nikomu zarzutów – znajduje się obecnie „na zaawansowanym etapie”.
– Zgromadzono liczne dowody z zeznań świadków jak też dowody z dokumentów, w tym między innymi w postaci dokumentacji bankowej – informuje Agnieszka Zabłocka – Konopka. Reszta szczegółów i kolejnych kroków, jakie planują podjąć śledczy, jest objęta tajemnicą śledztwa. Jak mówi pani rzecznik – aktualnie trudno jest przewidzieć termin zakończenia niniejszego postępowania przygotowawczego.
Przynajmniej część z członków PSS ma świadomość, że gdyby z kasy Społem nie wyciekła w kontrowersyjny sposób tak duża kwota, jej większość trafiłaby do kieszeni w formie dywidendy. Piaseczyńska spółdzielnia liczy 114 lat, w okresie Polski Ludowej była potentatem w handlu spożywczym w gminie. Nadal dysponuje majątkiem wartym kilka milionów złotych.