KONSTANCIN-JEZIORNA O budowie obwodnicy Konstancina-Jeziorny mówi się od wielu lat. Tymczasem inwestycja utknęła w martwym punkcie. Dlatego podczas ostatniej sesji radni przyjęli w tej sprawie stanowisko, w którym wyrażają swoje zaniepokojenie brakiem działań zmierzających do wybudowania trasy
Obwodnica Konstancina-Jeziorny to tak naprawdę nowy przebieg drogi wojewódzkiej 724 na odcinku od granicy z Wilanowem do Góry Kalwarii. Inwestycja od lat jest wyczekiwana przez mieszkańców, tymczasem nie zanosi się, aby została w najbliższym czasie zrealizowana. Dlatego też nad sprawą pochylili się w ubiegłym tygodniu konstancińscy radni. Uznają oni obwodnicę za absolutny priorytet, ponieważ jest ona jedynym sposobem na ograniczenie ruchu na głównych ulicach uzdrowiska.
Ile można czekać?
Przypomnijmy. Już w 2006 roku dla potrzeb realizacji tej inwestycji został sporządzony, a następnie uchwalony plan miejscowy. W maju 2013 roku podpisano umowę na opracowanie koncepcji i uzyskanie decyzji środowiskowej. Kilka miesięcy później odbyły się konsultacje społeczne, podczas których zaprezentowano różne warianty przebiegu nowej drogi 724. Od tego czasu minęło już ponad sześć lat, podczas których niewiele się wydarzyło. Dlatego radni poczuli się w obowiązku wystosować do Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, który ma realizować inwestycję, swoje stanowisko (apel poparł także burmistrz Kazimierz Jańczuk). W piśmie poprosili o przedstawienie aktualnego stopnia zaawansowania obwodnicy i podania terminu jej wykonania.
MZDW napotkał problemy
Nie wiemy, czy pismo trafiło już do MZDW. Nam udało się jednak uzyskać informacje, dotyczące planowanej trasy. Okazuje się, że na razie powstała tylko koncepcja, która została wykonana w jedynym możliwym wariancie.
– Wynika on z dokumentów planistycznych i uwarunkowań terenowych – informuje Monika Burdon, rzeczniczka MZDW. – Mieszkańcy Parceli i Cieciszewa złożyli od tej koncepcji odwołanie, czekamy na rozpatrzenie.
Ponadto w Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska „utknęła” sprawa decyzji środowiskowej.
– Kolejny problem jest taki, że planowany przebieg drogi koliduje z kapliczką w miejscowości Moczydłów – dodaje Monika Burdon. – No i pozostaje kwestia uzgodnień z konserwatorem, co również nie jest łatwym zadaniem. W dalszym ciągu będziemy rozmawiać, być może uda się znaleźć rozwiązanie zadowalające wszystkie strony. Prowadzimy jednocześnie rozmowy z gminą Góra Kalwaria na temat wyznaczenia innego, możliwego do wykonania wariantu przebiegu tej drogi. Sprawa nie jest prosta z uwagi na konieczność wyburzenia kilku budynków mieszkalnych.
TW
Nie ma i nie będzie. Za to jest problem ,że „koliduje z kapliczka” a inny przebieg powoduje konieczność wyburzeń budynków mieszkalnych. Jakby to nie mozna przesunc kapliczki o kilka metrów (czy przesunięcie narusza uczucia religijne?)
to tak naprawdę nie jest kapliczka, ale słup graniczny, który na przestrzeni lat/ wieków był przesuwany chyba 2 razy, tu można poczytać https://opencaching.pl/viewcache.php?cacheid=43860
Ten podobno tak ważny obiekt został wpisany do rejestru zabytków w 2016 r gdy pojawiło się widmo obwodnicy.
W samorządach, cykl osiągania celu trwa 20 lat. Spoko
Oczywiście że żadnej obwodnicy nie będzie bo mieszkańcy wyżej wymienionych wsi nie dopuszczą żeby powstały obok ich domów nowe drogi. Mentalny prl jeszcze panuje i panować będzie, ciemnogród.
Obwodnica może powstać nie bliżej niż za płotem sąsiada, ale chętnie będę z niej korzystać – taka praktyka.
Od początku źle zaprojektowany przebieg drogi. Warianty przebiegu to czysta fikcja, wszystkie idą praktycznie po tej samej linii. Jak się de facto niszczy dwie miejscowości i najbardziej przyrodniczo wartościowe tereny, to proszę mieć pretensje do projektantów i nie dziwić się, że ludzie protestują. Mają prawo. Co do mentalnego PRL-u ( piszemy z dużej litery!) to trzeba mieć pojęcie co się pisze. W tamtych czasach nikt nikogo nie pytał o zdanie. Planowanie było centralne, ludzi wywłaszczało się za symbolicznym odszkodowaniem i budowa ruszała.
Rujnując tereny Natura 2000 leżące obok jedynego uzdrowiska w Mazowieckim to żadne rozwiązanie sytuacji.
Myślę że obwodnica jest wyczekiwana nie tylko przez mieszkańców ale i tych którzy muszą tamtą drogą jeździć. Nikt nie wjeżdża do miasta z przyjemnością tylko że jakoś musi przejechać. Z obwodnicami miast w okolicy Warszawy chyba jest najgorzej.