PIASECZNO Siedem lat temu dziki były na naszym terenie prawdziwą plagą – ryły trawniki, wyjadały kompostowniki, straszyły spacerowiczów, raz… wtargnęły nawet na wesele. Potem przyszedł afrykański pomór świń i wszystkie w krótkim czasie wyginęły. Teraz wiele wskazuje na to, że ich populacja się odrodziła
Jeszcze kilka lat temu w niektórych rejonach naszego powiatu po zapadnięciu zmroku strach było wyjść z domu, bo wszędzie było słychać charakterystyczne chrumkanie. Potem ze wschodu, od strony Białorusi nadszedł ASF i w ciągu kilku miesięcy dosłownie przetrzebił całą populację dzików. Z obawy, aby ASF nie „przeskoczył” na trzodę chlewną rozpoczęły się odstrzały sanitarne dzików (trwają do tej pory), które objęły około 800 tys. sztuk. Efekt był taki, że omal zniknęły one z polskich lasów. Teraz, kiedy główne ogniska choroby zostały wyeliminowane, populacja dzików zaczyna się odradzać. Powracają też stare problemy. – Po kilku latach spokoju dziki zniszczyły nocą trawę na dwóch działkach przy ul. Orzeszkowej w Piasecznie – informuje pan Piotr, nasz czytelnik.
Wcześniej podobne problemy zgłaszali rolnicy z gminy Prażmów, twierdząc że dziki niszczą ich plony.
– Widać ślady dzików w lesie – potwierdza Sławomir Fiedukowicz, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Chojnów. – Dzik to gatunek z ogromnym potencjałem rozrodczym. W jednym miocie może być nawet do 20 prosiaków, przy czym jedna locha potrafi wydać dwa mioty w ciągu roku.
A co zrobić, gdy trafi się przypadkowo na dzika bądź całą watahę?
– Najważniejsze, to zachować spokój – radzi Sławomir Fiedukowicz. – Następnie należy spokojnie, po cichu się wycofać.
TW