PIASECZNO Podczas ostatniej sesji rady miejskiej powrócił temat opłaty adiacenckiej. Mówiąc w skrócie chodzi w niej o to, aby właściciele nieruchomości, do których gmina dociągnie nową drogę czy kanalizację partycypowali w tych inwestycjach. Po burzliwej dyskusji radni nie zdecydowali się jednak na podjęcie uchwały
Temat opłaty adiacenckiej wraca co roku i wydaje się, że rządowy pomysł z czasem zyskuje coraz więcej zwolenników. Uchwała, nad którą pochylili się radni, przewidywała, że właściciel nieruchomości wpłaci do budżetu 50 proc. różnicy z tytułu wzrostu jej wartości po dociągnięciu gminnej infrastruktury.
– Ta opłata od dawna funkcjonuje w naszym systemie prawnym – mówił burmistrz Daniel Putkiewicz. – Rada miejska ma ustalić tylko jej wysokość. Jeśli tego nie zrobi, nie będziemy mogli naliczać opłaty.
Tak właśnie odbywało się to do tej pory. Rada nie podejmowała uchwały, więc opłata nie mogła być egzekwowana.
– W tym roku dyskusja nad opłatą adiacencką była dłuższa, bo Polski Ład nadwyrężył budżet gminy, ograniczając wpływy z PIT-ów – mówiła radna Magdalena Wóźniak. – Ta opłata byłaby sposobem na zasilenie budżetu, ale ma niestety sporo wad…
– Propozycja opłaty adicenckiej jest skrajnie krzywdząca zwłaszcza dla osób mieszkających na południu gminy – mówił radny Michał Mierzwa. Ale okazało się, że pomysł wprowadzenia nowego podatku ma też swoich zwolenników.
– To nie jest kara dla mieszkańców, po prostu trzeba brać skądś pieniądze na rozwój infrastruktury – argumentowała radna Ewa Urbańska. Podobne zdanie ma wiceburmistrz Robert Widz.
– Ktoś kupuje ziemię, gmina robi drogę, podciąga media, a potem deweloper buduje domy i realizuje zyski – tłumaczył. – W ten sposób pozbawiamy budżet gminy wpływów, a zyski z tytułu naszej infrastruktury trafiają do kieszeni inwestora.
Pomimo tych argumentów radni dość zdecydowanie opowiedzieli się za niepodejmowaniem uchwały. Nowej opłaty dla mieszkańców i deweloperów na razie nie będzie, a kontrowersyjny temat powróci pewnie za rok.
TW
Czyli próba wprowadzenia nowego podatku. Ściągnięte pieniądze będą wyrzucane na ścieżki dla rowerów, zwężanie ulic i ciągnące się miesiącami remonty. Niech płaca deweloperzy ale to raczej się nie uda bo to oni rządzą
każda budowa jest realizowana z pieniędzy mieszkańców
Tak jest dowalcie kolejną opłatę ludziom. A pandemia nie nadwyrężyła portfeli polaków? dodatkowo wysoka inflacja która drenuje nasze kieszenie. Łatwo się mówi pani radna że trzeba pieniądze na infrastrukturę wyciągnąć od mieszkańców. Diety ( ponad 2900 zł ) otrzymujecie z pieniędzy podatników. A może wprowadzić rekompensaty dla mieszkańców którzy pływają w błocie ponieważ drogi są kiepskie? Trzeba zapamiętać tych radnych którzy popierają ten idiotyczny pomysł z tą opłatą.
Nooo tak, więc niech płacą mieszkańcy, a nie deweloper. Po co deweloper ma wybudować drogę albo miejsca parkingowe? On machnie budynki > sprzeda, a o miejsca parkingowe i budowę drogi niech martwi się gmina, która ściągnie kasę od mieszkańców. Czyli deweloper nadal będzie szczęśliwy, a mieszkańcy dostaną po kieszeni. SUPER. Opłata adiacencka – zyski dla gminy. Co w przypadku gdy okoliczne tereny tracą na wartości? Gmina odda pieniądze mieszkańcom? Czy działa to tylko w jedną stronę? Dróg gmina nie buduje za swoje, a z podatków, które już płacimy – mamy płacić podatek od tego, że za nasze pieniądze zostało coś wybudowane? A co jeśli ktoś nie zgadza się na remont drogi? Siłą mu go zrobią i potem jeszcze każą płacić? Absurd… Patrząc na to jak co roku wraca ten temat to strach się bać. Gmina zapomina, że nie tylko urząd dostał po kieszeni, ale obywatele też – większe podatki, większe opłaty za media i zwykłe zakupy. I będzie coraz drożej. Może niech gmina lepiej spojrzy na swoje wydatki i wyrzuci te zbędne? Na jaką cholerę było dezynfekowanie przystanków autobusowych? Ile pieniędzy to zeżarło? Przeprowadzono to na jakiej podstawie? Gmina dysponuje jakimiś rzetelnymi badaniami? Albo te kwiatki w tych wysokich donicach, które umierają co roku? Pewnie jest o wiele więcej zbędnych wydatków. Co z biznesami, które traciły finansowo albo wręcz upadały przez remonty dróg?
A co jeśli mieszkańcy nie chcą np. nowej drogi? Będą płacić za niechciana inwestycję ? Może wydawać się to dziwne, ale tak jest.
Typowy przykład bezsensu gminy to światła przy skrzyżowaniu Tukanów i Powstańców warszawy. Zapewne deweloper tupnął nóżką i gmina postawiła światła, a za 100m. są następne. Twórcę tego projektu należy niezwłocznie wywalić z pracy.
Na zdjęciu jest jakaś starsza ulica która już dawno powinna mieć dociągnięte media to nie ma nic wspólnego z deweloperami tylko z wyłudzeniem od starszych ludzi kolejnych podatków
Do deweloperów nie pójdą bo się boja będą gnębić starszych ludzi z tego co widać o to im chodzi
Ewa Urbańska, Robert Widz – warto zapamiętać…