Jestem dziennikarzem lokalnym i występuję jednocześnie w rodzinnym duecie muzycznym Ojciec i Syn. Od ponad 15 lat zajmuję się głównie pisaniem o kulturze i sporcie, choć inna tematyka również nie jest mi obca. Przez cały ten czas byłem na bardzo wielu różnych imprezach kulturalnych – wernisażach, koncertach małych i dużych, spotkaniach autorskich, imprezach okolicznościowych itp. Miałem również przyjemność występów scenicznych jako wokalista, prowadziłem spotkania autorskie czy tematyczne. Wydawało mi się, że coś niecoś już o tej kulturze wiem…
Pewnego dnia, zachęcony ogłoszeniem w mediach społecznościowych, zainteresowałem się propozycją naszego rodzimego Centrum Kultury. Ogłoszenie brzmiało zachęcająco – „Spełnij swoje kulturalne marzenia z Centrum Kultury w Piasecznie!” z – tu cytuję – „inicjatywą kulturalną w ramach projektu realizowanego dzięki dofinansowaniu Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu Dom Kultury+ Inicjatywy lokalne 2024”.
– Panie Grzegorzu! Za to ile pan zrobił pisząc o naszym ośrodku kultury ma pan dożywotni wstęp na wszystkie nasze imprezy za darmo i jeszcze może pan sobie wybrać darmowe uczestnictwo w dowolnie wybranych warsztatach u nas – mówiła, swego czasu, publicznie Pani Ewa Dudek, ówczesna dyrektor Ośrodka Kultury w Piasecznie.
Z darmowych warsztatów wprawdzie do dziś jeszcze nie skorzystałem, ale cóż po warsztatach kiedy proponują mi – podobnie zresztą jak każdemu mieszkańcowi gminy – spełnienie kulturalnych marzeń? Dlaczego by nie spróbować?
To idzie młodość…
Wybrałem się więc, nie bardzo wiedząc czego oczekiwać, na spotkanie organizacyjne odnośnie do konkursu z panem z Narodowego Centrum Kultury i pracowniczką Centrum Kultury w Piasecznie. Na miejscu, delikatnie mówiąc, tłumów nie było. Poza mną jeden pan chciał zorganizować turniej szachowy, inna pani – tańce dla osób niepełnosprawnych, a jeszcze inna pani – warsztaty zielarskie. Z początku zastanawiałem się nawet czy aby na pewno dobrze trafiłem.
– Szanowni Państwo! Zwracam szczególną uwagę na to żeby zgłaszane koncepcje były w jak największym stopniu związane z kulturą. To one będą mieć największą szansę na realizację – dawał wyraźnie do zrozumienia pan z NCK.
Największym szokiem była jednak dla mnie karta oceny wniosków, z której jasno wynikało, że… dyskryminuje ona osoby starsze. Wprawdzie nie doświadczyłem osobiście punktów za pochodzenie, ale nie spodziewałem się, że za projekty adresowane do młodzieży i przez młodzież złożone oraz młodzież angażujące będzie z automatu… więcej punktów. Wynikało z tego jasno – jak ktoś chce zrobić projekt np. dla seniorów, to ma mniejszą szansę na jego realizację, co wzbudziło na sali pewne zdziwienie, żeby nie powiedzieć – oburzenie. Moim zdaniem słuszne. Całe lata karmieni byliśmy wszak przekazami propagującymi równość, tolerancję, to że nie wolno nikogo dyskryminować za kolor skóry, pochodzenie czy WIEK, a tu nagle – bach! – według Narodowego Centrum Kultury „to idzie młodość, młodość, młodość…”. Ale skąd w ogóle ten pomysł? Otóż okazało się, że przeprowadzono wcześniej tzw. „diagnozę potrzeb i zasobów kulturalnych naszej społeczności”. A jaki był efekt? No cóż, młodzieżowi radni gminy – zachęcani ponoć do wystąpienia z własną inicjatywą – poinformowali mnie osobiście, że nie mają na to czasu, a jedyna grupa młodzieży, którą widziałem na spotkaniu organizacyjnym (tym razem w Klubie Kultury w Józefosławiu) ostatecznie również nie złożyła swojego wniosku.
Coś nowego w Józefosławiu?
Ja z kolei, również w imieniu grupy seniorów, zaproponowałem coś czego, moim (i nie tylko moim) zdaniem, trochę brakowało w dotychczasowej ofercie kulturalnej – wieczorek teatralno-muzyczny w Józefosławiu. Pan z NCK od razu zasugerował, że „to nie chodzi o to żeby to miała być jednorazowa impreza, jednorazowy event”, tylko najlepiej cykl, a skoro cykl, to minimum trzy wydarzenia kulturalne. Odparłem, że cykl jest wprawdzie sporo droższy od jednorazowej imprezy (zwłaszcza gdyby chcieć go zrobić w plenerze, za co były jednak dodatkowe punkty przy ocenie), ale jeśli ma być cykl, to proszę bardzo. Prowadzący spotkanie zachęcali ponadto do konsultacji z Centrum Kultury przed złożeniem projektu. Postanowiłem z tego skwapliwie skorzystać – Centrum Kultury zasugerowało mi, że najlepiej byłoby zorganizować taki cykl wieczorków w Domu Kultury w Józefosławiu raz w miesiącu – od sierpnia do października (podając konkretne terminy – piątkowe, bo wtedy na miejscu dostępny byłby realizator). Nie ma problemu – ustaliliśmy w prosty i logiczny sposób i lokalizację, i terminy, a skorzystanie z dostępnej na miejscu sceny i nagłośnienia znacznie zmniejszało koszty całego przedsięwzięcia.
Miało to wszystko wyglądać następująco (tutaj pozwolę sobie zacytować opis ze złożonego projektu): „Każdy z trzech planowanych Wieczorków Teatralno-Muzycznych rozpocznie się o godzinie 18 od dwóch spektakli (każdy po ok. 30 minut) w wykonaniu Amatorskiego Teatru Seniora „Peronówka”. Seniorzy zaprezentują różnorodny repertuar – od spektakli satyryczno-rozrywkowych, po edukacyjne – jak np. poświęcony Cecylii Plater-Zyberkównie (której rok obchodzony jest właśnie w gminie Piaseczno). W trakcie całego cyklu pokazanych zostanie w sumie sześć różnych przedstawień. Następnie, o godzinie 19, na scenie pojawi się duet Ojciec i Syn, który zaprezentuje ok. godzinny program poświęcony twórczości Agnieszki Osieckiej, Wojciecha Młynarskiego i Jonasza Kofty. Duet nie tylko wykona, we własnych aranżacjach, znane i lubiane piosenki, ale również zaprosi publiczność do wspólnego śpiewania razem z nimi (w tym celu wydrukowane i rozdane zostaną wcześniej teksty piosenek). Internetowy spektakl „Walentynki z Osiecką”, z udziałem duetu, został w 2022 roku nagrodzony Perłą Kultury w Gminie Lesznowola”.
Wydawało nam się to, razem z seniorami z „Peronówki”, atrakcyjną propozycją – tym bardziej, że my z ojcem nigdy wcześniej nie graliśmy w Józefosławiu, a podobne wydarzenia się tam raczej nie odbywały. Coś nowego, coś świeżego – czemu by nie spróbować? Planowaliśmy, że na cyklu pojawi się co najmniej 150 osób w różnym wieku i myślę, że byłaby to liczba jak najbardziej realna. O tym, że warto spróbować przekonała mnie także opinia pani z rady sołeckiej Józefosławia, która powiedziała, że to „świetny” i „potrzebny” pomysł, na który bardzo chętnie przyjdą okoliczni mieszkańcy.
– Wspólna inicjatywa Grzegorza Tylca i grupy seniorów to bardzo potrzebny w realizacji projekt kulturalny – dodaje Maciej Dłużniewski, Radny Rady Miejskiej w Piasecznie, który przez kilka lat pracował w Klubie Kultury w Józefosławiu. – Uważam, że oferta kulturalna na terenie naszej gminy tworzona jest bez polotu. W większości to te same twarze w nieskończoność powtarzające się. Potrzeba nam różnorodności oraz zaangażowania różnych grup wiekowych.
Na moją ostatnią propozycję dotyczącą projektu, przesłaną mailowo, pan z NCK odpowiedział krótko, ale rzeczowo (cytuję): „Panie Grzegorzu, Wszystko brzmi bardzo dobrze. Trzymam kciuki. Pozdrawiam”.
Zioła zwyciężyły w cuglach
Projekt, skonsultowany wcześniej z kilkoma pracownikami instytucji kulturalnych, które jednogłośnie oceniły go jako „bardzo dobry”, został więc złożony i pozostało już tylko… czekanie. W poniedziałek 24 czerwca na stronie Centrum Kultury pojawiły się wyniki. Okazało się, że pierwsze miejsce zajął projekt „Zioła dla zdrowia, domu i urody”. Co on (podobnie jak i pozostałe projekty) zawiera, tego niestety nie wiem (a szkoda!), bo na stronie znajdują się tylko tytuły poszczególnych inicjatyw i liczby przyznanych im punktów. Żałuję, że nie zastosowano większej transparentności przy tym konkursie – tak by każdy mógł poznać czego dokładnie dotyczą wnioski i np. co w nich ile kosztuje (podobnie jak przy budżetach obywatelskich). Im większa przejrzystość tam gdzie są do wydania publiczne pieniądze, tym zwykle rodzi to mniej domysłów i wątpliwości.
Co ciekawe, w karcie oceny wniosku ocenianych było łącznie siedem podpunktów (7×10=70 punktów), po czym pod nimi znajduje się zapis, że łączna liczba maksymalnych punktów wynosi… od 0 do 100. A ile dostał najlepszy, zdaniem komisji, projekt? 150! Asem z matematyki, przyznaję, nigdy nie byłem, ale chyba coś się tutaj nie dodaje…
I teraz kilka suchych faktów: powyższy projekt złożyła pani, która wygrała również podobny konkurs na inicjatywy lokalne kilka lat temu, pani ta prowadzi na Dworcu Kultura CK cykliczne warsztaty, ma również własną firmę gdzie oferuje, między innymi, „warsztaty z mydlarstwa, świeczkarstwa czy kosmetyków naturalnych nie zawierających konserwantów” oraz internetowy sklep, w mediach społecznościowych u autorki projektu pierwsza (po ogłoszeniu wyników) składa gratulacje pani Kierowniczka Dworca Kultura CK, na co autorka odpowiada (cytuję) „dzięki, to była praca zespołowa!”. Chciałbym podkreślić z całą mocą, że nie mam absolutnie nic osobistego do autorki projektu, szanuję i doceniam jej pracę, którą uważam za ciekawą i pożyteczną. Nie jestem jednak w stanie (podobnie jak i grupa seniorów zainteresowana udziałem w naszym projekcie) zrozumieć na jakiej podstawie inicjatywa „Zioła dla zdrowia, domu i urody” uzyskała – według komisji – prawie dwa razy więcej punktów niż nasz projekt, deklasując również przy tym wszystkie pozostałe inicjatywy takie jak np. „Złap historię na złoty kłos”, „Naturalnie kulturalnie – poszukiwanie sztuki w naturze” czy „Rytmy młodych”.
– Nie ma sensu płacić za coś co ma Dom Kultury – powiedział wyraźnie na spotkaniu organizacyjnym pan z NCK.
Wydawało mi się, wobec tego, że w pierwszej kolejności promowane będą projekty NOWE, ZWIĄZANE MOCNO Z KULTURĄ i ODPOWIADAJĄCE NA POTRZEBY MIESZKAŃCÓW. Tak nam przynajmniej mówiono…
Taniec, hip-hop i promocja miasta
Drugie miejsce zajęła natomiast inicjatywa „Taniec wyzwala energię – inkluzywne zajęcia taneczne”, której pomysłodawczynią była pani sołtys Wólki Kozodawskiej. Nie przeczę, że ważna i potrzebna, ale trudno jest mi się oprzeć wrażeniu, że jest to bardziej projekt o charakterze integracyjno-terapeutycznym niż stricte kulturalnym. O kolejnym dopuszczonym do realizacji projekcie („Coolturalne Piaseczno – piosenka i klip promujący miasto”) trudno mi się w ogóle wypowiadać, bo nie znam jego szczegółów. Ciekaw jestem jedynie czy ową piosenkę i klip – zgodnie z regułą ogólnodostępności – nagrać będzie mógł każdy chętny (np. ja – jako mieszkaniec gminy) czy zrobi to wcześniej jedynie wytypowana grupa osób? Ostatnia zwycięska inicjatywa „Festiwal kultury hip hop – „05-500, ten klimat nas napędza” jest według mnie pomysłem sensownym, ciekawym i przede wszystkim jednoznacznie związanym z kulturą – choć będzie to jednodniowy event, czego, przypomnę, nie rekomendował pan z NCK. Jako dziennikarz pamiętam, że jakiś czas temu w Domu Kultury odbywała się cykliczna impreza Rap Rewir, którą prowadził znany piaseczyński raper Rufin MC. Dlaczego już jej nie ma? Tego nie wiem, ale pewne kontrowersje może budzić fakt, że projekt inicjatywy złożył radny PO. Czy radni rządzącej koalicji powinni w ogóle bezpośrednio angażować się w takie konkursy, skoro w komisji siedzą osoby, których praca zależy – niejednokrotnie – od władz samorządowych? Czy nie daje im to pewnej przewagi na starcie w starciu ze „zwykłymi” mieszkańcami gminy? Tutaj już każdy powinien sobie na to pytanie samemu odpowiedzieć. Przypomnę jednak, że rządzący i tak mają swój gminny budżet (także na kulturę), którym dysponują…
Słów kilka o komisji. Pan z NCK podkreślił na spotkaniu organizacyjnym, że w komisji (powołanej przez Centrum Kultury) będzie na pewno on, ktoś z CK i… osoba z zewnątrz, która zwykle jest pracownikiem kultury z sąsiedniej gminy. Jak się okazało – zwykle, bo w Piasecznie była to akurat… pani dyrektorka Muzeum Piaseczna – w organizacji.
– Jeżeli forma przyznawania punktów budzi tyle kontrowersji, to według mnie selekcja powinna odbywać się na zasadzie wyboru określonego zadania przez mieszkańców, którzy mogliby zagłosować na wybrany przez siebie projekt – uważa Renata Mirosław, Radna Powiatu Piaseczyńskiego.
Serdecznie gratuluję laureatom konkursu. Pół żartem, pół serio przypomniałem sobie jeszcze, że pod koniec spotkania organizacyjnego pan z NCK wspomniał, że wielu gminach udało się wcześniej skutecznie połączyć realizowane inicjatywy i nawet zachęcał do tego. A przecież zioła, hip-hop i taniec pasują do siebie wręcz idealnie, a można by jeszcze spokojnie nakręcić na takiej imprezie – nawet jeśli byłby to jedynie jednorazowy event – piosenkę i klip promujące Piaseczno… Nie od dziś wiadomo w końcu, że chcieć to móc.
Wieczorki… dla nikogo
Konkludując, nasz projekt zajął wprawdzie pierwsze miejsce, ale wśród tych nie przeznaczonych do realizacji – zabrakło nam ostatecznie dwóch punktów. Być może należałoby w tym momencie podziękować komisji, bo przegrać taki konkurs dwoma punktami to jednak nie to samo co jednym – wtedy naprawdę byłoby to bolesne.
– Oczywiście, że jest mi przykro, bo większość mieszkańców to seniorzy, którzy chcieliby spędzać czas w teatrze lub przy muzyce, a może nawet pośpiewać z piosenkarzami – skomentowała wyniki konkursu Jolanta Radecka, współautorka projektu „Wieczorki NIE TYLKO dla seniorów” z Teatru Seniora „Peronówka” – A tu seniorów kojarzy się z ziółkami – nie tylko przez służbę zdrowia, ale nawet kulturę…
Po tym wszystkim trudno jest mi się dziwić, że do konkursu – w gminie, która liczy sobie (oficjalnie) ponad 80 tysięcy ludzi – zgłoszono jedynie osiem projektów. Czyżby cała reszta mieszkańców nie wierzyła, że ich inicjatywa mogłaby zostać zrealizowana?
Grzegorz Tylec/ fot. Centrum Kultury w Piasecznie
Dobry artykuł i ciekawe dlaczego ma tak mały odzew. Pewnie ludzie nie chcą się narażać panującemu wszędzie kolesiostwu.
Szanowny Panie. Pańska ocena jest wybitnie trafna. Niestety dotyczy nie tylko samego konkursu ale funkcjonowania całej placówki (vide: konkursy na stanowiska) Czasy gdy miejscowy ruch artystyczny kwitł, minęły wraz z poprzednią dyrekcją. Dzisiaj, z tego co widzę i słyszę (mam znajomych, pracujacych w CK) liczy się jedynie agencja artystyczna, z ktorą można podpisac umowę a kiedyś kreatywni pracownicy zostali zredukowani do roli wykonujących polecenia( często głupie i nietrafione) Kiedyś liczył się pomysł, zdolności, wystarczyla krótka rozmowa z Dyrektor lub kimś z w CK żeby wejść na scenę. Nie raz spotkaliśmy się na tej scenie dzięki temu.
Obecnie trzeba mieć znajomości. I muszą to być znajomości osobiste z jedną dyrektorką lub drugą. Administracja w tym przybytku jest tak nieprzychylna i rozbudowana, że zadziwia mnie, że jeszcze nikt nie zajał się wszechobecnym nepotyzmem i kolesiostwem. Z drugiej strony, jeśli taki schemat jest obowiazujący w naszym rzadzie czemu się dziwić, że występuje również w SAMOrządzie.
Dziś nie korzystam z usług tej Instytucji. Ich propozycje sa nijakie, miałkie i sztuczne. Wynikają jedynie z kalkulacji, nie potrzeb ludzi z naszej gminy, ktorzy płacą na to coś swoje podatki.