Czytelnik: sprzedali mi burgera bez „kotleta”

7

PIASECZNO – We wtorek zamówiłem w La Casa Bistro&Cafe wegetariańskiego burgera z burakiem – opowiada pan Piotr, nasz czytelnik. – Otrzymałem bułkę z dodatkami, ale bez buraczanego wsadu. Zapłaciłem za lunch 24 zł, czuję się oszukany


Pan Piotr opowiadając o swoim wtorkowym lunchu nie kryje rozczarowania.
– Liczyłem na pełnowartościowy, wynikający z opisu posiłek – mówi. – Odebrałem zamówienie osobiście i rozpakowałem je dopiero w biurze. Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem bułkę. Była całkowicie płaska. Gdzie jest ten buraczany „kotlet”, pomyślałem.
Po rozłożeniu bułki pan Piotr zobaczył tylko rukolę, sos, kilka orzechów i plasterek roztopionego sera. Wziął więc telefon i zadzwonił do restauracji z reklamacją. Wówczas spotkało go drugie tego dnia zaskoczenie.
Buraki się skończyły – usłyszał w słuchawce. – Zapomnieliśmy pana o tym poinformować. Zamiast tego jest pieczona papryka.
Rzeczywiście, po odgarnięciu rukoli zobaczyłem niewielki kawałek papryki, który był dokładany tego dnia standardowo do burgerów z wołowiną – opowiada nasz czytelnik. – To już naprawdę są jakieś żarty. Uważam, że oferując wegetariańskie lunche restauracja powinna zadbać o wartościowy substytut mięsa, a nie sprzedawać pozbawione go danie w tej samej cenie.

TW

7 KOMENTARZE

  1. Czyli już wiadomo, który lokal omijać. Pomyłki się zdarzają, ale „Buraki się skończyły”- pierwszy raz widzę coś takiego xD Normalnie zatankujemy panu auto, ale wodą bo paliwo się skończyło. Oczywiście „zapomnimy” Pana poinformować. Zapłaciłeś to już twój problem. A mówią, że PRL był 30 lat temu.

    La Casa Bistro&Cafe. szejm on ju.

  2. „Gdzie jest ten buraczany „kotlet”, pomyślałem” (Pan Piotr)
    =============================================
    A ten kotlet to miał być z buraka cukrowego, ćwikłowego (czerwonego) czy pastewnego?
    Ponieważ Pan Piotr mówi dalej, że chodziło mu o „wartościowy substytut mięsa”, to obstawiam, że miał być to „kotlet” z buraka pastewnego.
    Trafiłem?

    P.S. Bułka z burakiem. Jezus, Maria, Józefie święty, co to się na tym świecie porobiło!?

    Wiadomo, że w czasach głodu ludzie potrafili ogryzać korę z drzew i gotować rzemienie w celu uzyskania z nich umiarkowanie pożywnego wywaru.
    Rozumiem też, że w biurach za dużo nie płacą, więc „biuraliści” muszą zaciskać pasa.
    Ale że aż tak?!
    W imieniu własnym oraz czytelników, którzy akurat poszukują pracy biurowej, bardzo proszę Redaktora Wojciuka o informację, w jakim to biurze pracuje Pan Piotr.
    Jak tak pomyślę o nielicznych piaseczyńskich biurach, to obstawiam, że może to być starostwo powiatowe.
    Pewnie znów trafiłem, co? 😉

  3. Ja tez radze omijac ten lokal z daleka. Wlascicielka (bo zakladam, ze chyba nikt inny by tego nie zrobil) wchodzi sobie na kuchnie z psem, na drinki… baa.. nawet na lane piwo czeka sie ponad 40min, obsluga tragedia..

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię