PIASECZNO W spotkaniu trzeciej grupy warszawskiej A klasy pomiędzy Hubertusem Zalesie Górne, a Przyszłością Włochy nie brakowało sportowych emocji. Ostatecznie, po niezwykle dramatycznej końcówce, goście wygrali 4:3, zdobywając decydującą bramkę w doliczonym czasie gry. Ostatni gwizdek sędziego był jednak sygnałem do „dogrywki” pomiędzy piłkarzami obu ekip – tym razem już jednak wybitnie pozasportowej…
Piłka nożna nieodłącznie wiąże się z wielkimi emocjami – zarówno na boisku, jak i na trybunach. Czasem jednak granice dobrego smaku zostają przekroczone. Tak było właśnie podczas spotkania 27 października na stadionie w Wólce Kozodawskiej, gdzie Hubertus Zalesie Górne rozgrywa gościnnie swoje domowe mecze ligowe. Zaraz po zakończeniu spotkania zaczęły się przepychanki, nieparlamentarne okrzyki ze strony piłkarzy i ławek rezerwowych, a już po chwili przed trybuną pełną kibiców doszło do regulanego starcia z udziałem niemalże kompletu zawodników obu zespołów.
Wszystkich poniosło?
Na relacji filmowej na kanale Youtube „Łączy nas Hubertus” widać wyraźnie, że tego dnia w Wólce Kozodawskiej doszło niestety do rękoczynów. Ostre wymiany argumentów przeniosły się zresztą potem i na facebook’owe forum Hubertusa, gdzie gospodarze napisali, że „nasi kibice musieli oglądać sceny, które nigdy na naszych meczach nie powinny mieć miejsca. Nie zrzucamy winy na rywala, tam po prostu poniosło wszystkich. Przepraszamy za swoją stronę niechcianych scen dzisiejszego spektaklu.”
– Wszystkich poniosło? – pytał w odpowiedzi na internetowym forum Igor Burda, jeden z piłkarzy Przyszłości Włochy. – To Wasz zawodnik (prawdopodobnie z czerwoną kartką) popchnął mnie tuż po meczu na barierki, a następnie stanął celowo na brzuch korkami. Poniżej zdjęcie (prezentujemy je obok tekstu – przyp. red). A i trudno nie wspomnieć o kibicu, który stał nade mną jak leżałem i oprócz wyzwisk mówił „dobrze ci tak” – takim kibicom chyba nie powinno się dziękować, bo przynoszą raczej wstyd niż pozytywną atmosferę na meczu.
Wśród komentarzy padają też oskarżenia o wzajemne prowokacje, groźby i przemoc fizyczną. Dostało się również sędziom, którzy – zdaniem niektórych uczestników meczu – nie panowali tego dnia nad wydarzeniami na boisku.
Brak przyzwolenia
na takie zachowania
W efekcie posypały się czerwone kartki – dwóch zawodników Hubertusa zostało ukaranych czterema meczami dyskwalifikacji, a jeden – ośmioma.
– Mecz z Przyszłością Włochy był meczem pełnym fizycznych starć – komentuje zarząd klubu Hubertus Zalesie Górne. – Obie drużyny nie odstawiały nogi i nie zamierzały dawać taryfy ulgowej przeciwnikom. Dużo fauli, mnóstwo żółtych kartek i kilka czerwonych po obu stronach. Prowokacje w stronę kibiców i brutalne faule doprowadziły do eskalacji konfliktu. My nie jesteśmy od osądzania. Mazowiecki Związek Piłki Nożnej sam wyciąga konsekwencje z takich sytuacji, którymi są po prostu zawieszenia indywidualne dla zawodników. Ta sytuacja jest już za nami, a każdy mecz to nowe lekcje i wnioski. Wiemy już na pewno czego na naszych meczach nie chcemy. Sport to sport, a szczególnie w sporcie drużynowym emocje czasem biorą górę. Nie chcemy nakręcać bardziej tej sytuacji, bo nie o to w tym chodzi. Sport ma być dla ludzi – dla wszystkich bez wyjątku. Ma być tak samo dla młodzieży, starszych, jak i dla rodzin z dziećmi. Wierzymy od początku istnienia drużyny, że da się odczarować nagatywny stereotyp na temat piłki nożnej z niższych klas rozgrywkowych.
Sytuację skomentował też Tomasz Mrowiński, członek zarządu LKS Sparty Jazgarzew.
– My, jako klub, jesteśmy zbulwersowani tym, co zaszło po meczu – mówi Tomasz Mrowiński.
– Całe wydarzenie uderza też w nas jako klub, bo to my głównie gramy na tym obiekcie i wszyscy kojarzą z tym miejscem Spartę. Z naszej strony nie ma przyzwolenia na takie zachowania i je potępiamy.
Grzegorz Tylec/fot. Youtube „Łącz