PIASECZNO PIŁKA NOŻNA, A KLASA, JEDNOŚĆ ŻABIENIEC – LAURA CHYLICE 1:0 W deszczowej aurze przyszło rywalizować w Wielką Sobotę dwóm zespołom z powiatu piaseczyńskiego. Ostatecznie o jedną bramkę okazali się być lepsi gospodarze
Pierwszy groźny strzał z dystansu oddali tego dnia przyjezdni, ale uderzenie Michała Kaczora obronił Sebastian Belka. W 21. minucie miała miejsce decydująca dla losów meczu akcja. W polu karnym w piłkę nie trafił najpierw Marcin Hakowski, a dogodną sytuację z zimną krwią wykorzystał Przemysław Piekarz. W 30. minucie prowadzenie mógł podwyższyć Łukasz Matulka, ale piłka – po rzucie wolnym – odbiła się jeszcze od głowy piłkarza Laury i poleciała minimalnie nad poprzeczką. Trzy minuty później przebudziła się w końcu drużyna z Chylic. Świetną okazję, po wrzutce Piotra Borowskiego, miał Kaczor, ale jego uderzenie na wślizgu zdołał odbić bramkarz Jedności. W pierwszej połowie wyrównać mógł jeszcze Hakowski, ale jego uderzenie z pierwszej piłki minęło cel.
Po zmianie stron blisko zmiany wyniku było po strzałach Adama Niewiadomskiego (obok słupka) i Witolda Przychodzenia (głową obok bramki), ale naprawdę gorąco zrobiło się w 71. minucie kiedy to Jacek Wąsik trafił w poprzeczkę. Końcówka meczu, dzięki kilku nie do końca zrozumiałym decyzjom sędziego, zrobiła się bardzo nerwowa. Emocji nie wytrzymali Kaczor i Maciej Jagodziński, którzy z czerwonymi kartkami musieli przedwcześnie opuścić boisko.
Grzegorz Tylec
Dariusz Zabiżewski, trener Jedności Żabieniec
Wiedzieliśmy, że w pierwszych pięciu spotkaniach na wiosnę nie mamy łatwego terminarzu. Było ciężko, ale miejmy nadzieję, że od tych derbów będziemy już na fali wznoszącej. Jedynym zagrożeniem, które stwarzała Laura były długie piłki zagrywane za plecy obrońców co przysparzało nam czasem problemy. To był taki mecz, że ten kto pierwszy strzelił, ten wygrał. Szacunek dla chłopaków, że udało im się dowieźć ten wynik do końca, choć w drugiej połowie mogliśmy też trafić na 2:0. Dzisiaj więcej kartek było za gadanie niż za faule.
Łukasz Kopczyński, trener Laury Chylice
Przespaliśmy dzisiaj zdecydowanie pierwszą połowę, w której zrobiliśmy Żabieńcowi prezent świąteczny. W drugiej połowie nie mieliśmy szczęścia, choć stwarzaliśmy sobie sytuacje. Czasami tak bywa – po prostu nie chciało wpaść. Może wcześniej za dużo szczęścia mieliśmy w końcówce meczu z Jazgarzewem? Sędziego nie oceniam dziś jakoś bardzo źle, ale troszeczkę był w tym meczu pogubiony. Mylił się w dwie strony. W każdym meczu do samego końca będziemy grać o trzy punkty. A czy wystarczy to do awansu? Zobaczymy.