GÓRA KALWARIA Za trudną i znojną pracę dziękował rolnikom w trakcie niedzielnego święta plonów burmistrz Dariusz Zieliński. A po rozdaniu rumianego chleba z tegorocznego zboża, zaprosił wszystkich do zabawy


Po mszy św. bochen wręczyli gospodarzowi gminy Marzena i Andrzej Lachowie, starostwie dożynek zorganizowanych w tym roku w Brześcach. Jak każe tradycja, prosili przy tym, aby włodarz dzielił go sprawiedliwie.

– Dożynki to piękne święto wieńczące trud i pracę polskiego rolnika, ale to również przypomnienie o wartościach, którymi w życiu powinniśmy się kierować – przypominał burmistrz. – Największą wartością jest miłość do ukochanej ziemi, a kolejnymi szacunek do pracujących na roli oraz przywiązanie do polskiej tradycji, kultury i tożsamości narodowej – podkreślał.

Burmistrz nie miał wątpliwości, że „obfite i piękne plony zależą przede wszystkim od troskliwego podejścia do pracy na roli”. – Choć wiemy, iż ten rok nie był łatwy. Anomalie pogodowe, przymrozki kwietniowe i majowe sprawiły, że ucierpiały uprawy na 2 tys. hektarów naszej gminy. Komisja szacująca straty odwiedziła 450 gospodarstw, w niektórych uprawy są zniszczone w 70 proc. – wyliczał.

Szczęśliwy los nr 13

Scenę dożynkową przystrojono nie tylko wieńcami dożynkowymi, snopkami i workami ze zbożem, ale również koszami dorodnych warzyw i owoców. Trudno było im się oprzeć, dlatego uczestnicy imprezy nie mieli oporów przed częstowaniem się dużymi jabłkami, śliwkami i malinami. I przy okazji podziwiali dwie ogromne, ważące ponad 70 kg dynie wyhodowane przez Piotra Nogala z Brześców.

Tuż po oficjalnej części uroczystości, sceną zawładnęły lokalne zespoły folklorystyczne: Cendrowianki, Wólkowianki, Vox Symfionia, Kalwarki, zespół Coniew i Air Band. Po ludowych przyśpiewkach królowała piosenka biesiadna, a następnie disco polo. Po występie gwiazdy wieczoru, zespołu Impuls, imprezę zakończyła dyskoteka.

Nie byłoby dożynek bez grilla, kramów, dmuchańców dla dzieci i loterii fantowej. W niedzielę kilkaset losów rozeszło się w ciągu niespełna pięciu godzin. Nagrodę główną, na naszych oczach, wylosowała Anna Stępniewska z Brześców. Szczęśliwy okazał się dla niej los nr 13. Wygrała napędzanego bateriami quada. – Myślę, że pięciu moich małych wnuków się ucieszy – skomentowała z zadowoleniem kobieta.

Podczas dożynek podziw budziły dwa wyeksponowane traktory liczące przeszło pół wieku, które na miejsce przywiózł Marek Staniaszek, właściciel skansenu z maszynami rolniczymi w Starych Budach koło Żyrardowa. Wyremontowane z pietyzmem zetor 25k i porsche 218 robiły wrażenie, bo nie tylko błyszczały nowym lakierem, ale również jeździły. – To tylko namiastka mojej kolekcji – zdradzał pan Marek.

Trójniak jak za dawnych lat

Zgodnie ze zwyczajem w niedzielę wyróżniono wytwórców najciekawszych produktów lokalnych. W kategorii żywnościowej największe uznanie jury zdobył miód pitny Trójniak Urzecki oraz miód wielokwiatowy-leśny. Oba specjały zgłosiła Renata Rudolf z Księżycowej Pasieki w Wólce Dworskiej. – Recepturę na miód pitny otrzymaliśmy od Henryka Prajsa, liczącego 100 lat mieszkańca Góry Kalwarii. Reaktywowaliśmy przepis, który podobno stosowali przedwojenni pszczelarze. Trójniak robiony jest wyłącznie z miodu nawłociowego powstającego z nadwiślańskich kwiatów. Przez rok leżakował w dębowych beczkach, od którego nabrał koloru – tłumaczy Paweł Ejneberg, mąż pani Renaty. Drugi nagrodzony produkt powstaje w ulach stojących w leśnych ostępach. Właścicieli pasieki z Wólki Dworskiej za swoje tradycyjne produkty zostali wyróżnieni na dożynkach drugi rok z rzędu.

W kategorii rękodzieło i rzemiosło wyróżniono Irminę i Edwarda Boguckich z Góry Kalwarii, którzy wyprodukowali filiżanki ręcznie ozdabiane wzorem haftu z Urzecza, czyli miejscowego, nadwiślańskiego mikroregionu etnograficznego. Tytuł przyznano również Cezaremu Wolskiemu z Góry Kalwarii, który wespół z miejscowymi wodniakami od kilku lat promuje szlak wiślany od zapomnianego portu w Królewskim Lesie do Gassów koło Konstancina-Jeziorny. Pan Cezary ma 25 kajaków i – jak mówi – „zaraża wszystkich spływami kajakowymi”. – Nie tylko moim zdaniem, mieszkamy przy najpiękniejszym odcinku Wisły. Tu można zobaczyć coś, co oglądamy w telewizorze w National Geographic. Sam widziałem, jak gniazdujący na jednej z wysp orzeł wyławia z Wisły rybę – przekonuje pasjonat, na co dzień nauczyciel wychowania fizycznego.

Imprezie patronowali Kurier Południowy i portal PiasecznoNEWS.pl.

Fot. Piotr Chmielewski i Urząd Miasta i Gminy w Górze Kalwarii

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię