PIASECZNO Dziś po północy w Runowie doszło do potrącenia kozła. Zwierzę tak bardzo ucierpiało, że nie było szans by je uratować.
– Po przyjechaniu na miejsce, zobaczyliśmy rogacza, którego lewa kończyna była złamana w kilkunastu miejscach, łącznie z otwartymi złamaniami – opowiada Dawid Fabijański z fundacji Animal Rescue Polska. – Uderzenie pędzącego auta było na tyle duże, że zwierzę straciło poroże.
– Mazda jechała w kierunku Piaseczna – informuje nas asp.szt. Maciej Blachliński z Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie. – Z naszych ustaleń wnika, że zwierzę usiłowało przebiec przez jezdnią z prawej strony na lewą. Kierowca był trzeźwy i nie odniósł żadnych obrażeń. Wydarzenie zakwalifikowaliśmy jako kolizję.
Fundacja nie zawodzi
Skutki potrącenia były na tyle drastyczne, że fundacja zdecydował się nie udostępniać zdjęć.
– Niestety z informacji pozyskanych od Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego wiemy, że myśliwi odmówili humanitarnego odstrzału – informuje insp. Łukasz Lewandowski Koordynator Służby Ochrony i Ratownictwa Zwierząt ARP w Powiecie Piaseczyńskim. – Nikt nie chciał pomóc. Mimo tego że mamy problem ze współpracą ze Starostwem Powiatowym w Piasecznie to przyjechaliśmy. Byliśmy ostatnią i jedyną pomocą dla tego cierpiącego zwierzęcia. Nasz lekarz weterynarii podjął decyzję o humanitarnej eutanazji. To była jedyna możliwa rzecz jaką mogliśmy zrobić.
– Koło łowieckie nie odebrało telefonu i nie miał kto przyjechać na miejsce zdarzenia – mówi Agnieszka Pindelska, kierownik wydziału zarządzania kryzysowego. – Skontaktowaliśmy się z fundacją, która w takich wypadkach nigdy nie zawodzi. Ich pomoc jest nieoceniona.
Starostwo docenia i prosi i cierpliwość
– Niestety mimo prowadzonych od 2 lat rozmów ze starostą piaseczyńskim nadal możemy tylko marzyć o ośrodku rehabilitacji dzikich zwierząt w naszym powiecie – ubolewają wolontariusze z fundacji.
Zapytaliśmy starostę piaseczyńskiego Wojciecha Ołdakowskiego o problemy we współpracy, o których wspomina fundacja.
– Fundacja chce otrzymać od nas działkę w Lininie, na której znajduje się były magazyn mundurowy – tłumaczy starosta Wojciech Ołdakowski. – Jednak by móc ją wydzierżawić musimy przestrzegać prawa i określonych procedur. Nie możemy ot tak po prostu udostępnić komuś nieruchomość z dnia na dzień. W lipcu otrzymaliśmy od fundacji niekompletny wniosek w tej sprawie, sesję rady powiatu mieliśmy dopiero we wrześniu. Teraz musimy zorganizować przetarg, a taka procedura niestety trochę trwa. Nie jesteśmy niechętni działaniom fundacji. Bardzo cenimy pracę wolontariuszy. Powinni jednak okazać więcej zrozumienia i cierpliwości – dodaje starosta.
Jak się dowiedzieliśmy jeszcze w tym tygodniu ma dojść do spotkania starosty z st.insp. Dawid Fabjańskim z Animal Rescue Polska, podczas którego zostanie omówiona dalsza współpraca.
Adam Braciszewski
fundacja nie zawodzi….CI oszusci i naciagasze tylko czekaja, zeby kaske na krzywdzie zwierzat zarobic…nich nikt sie nie ludzi, ze oni tak „z dobrego serca” !!!
a ten osrodek rehabilitacji to za czyje pieniadze???? cos czuje, ze fundacja za panstwowa (czyli NASZA!!!) kase chce sobie zrobic osrodek i na nim zarabiac „leczac” zwierzeta….
Wszyscy wolontariusze pracują za darmo, nikt nie pobiera złotówki wynagrodzenia. Fundacja to nie przedsiębiorstwo, nie prowadzi działalności gospodarczej nie generuje zysków. Kto więc „zarabia” . Oszołomskie hasełka dla naiwnych. Pan hycel z powiatu czy oprawca zwierząt bo chyba nie starosta 😉 Uruchom człowieku myślenie: sarny nie uratują się same, skoro to taki biznes to bierz się do roboty zamiast takie dyrdymały wsadzać w internetach
Panie”sefr”. Proponuje wejść na naszą stronę na Facebooku: http://tinyurl.com/y9ye5qmq i poczytać trochę o naszej działalności. Jest tam między innymi wzmianka o walce z hyclami, którzy zarabiają na nieszczęściu zwierząt. Pozdrawiam.
@sefr może sarny i jelenie zapłacą – zapytaj ile mogą zapłacić przecież jesteś weterynarzem, co prawda bez sumienia i serca oraz kiepskim, używającym głównie morbitalu ale zawsze „weteryniarzem”