PIASECZNO LEKKOATLETYKA Zawodniczki Stowarzyszenia Kondycja Aleksandra Płocińska i Oliwia Paradowska mogły się w ostatnim czasie pochwalić znakomitą formą, która pozwoliła im na odniesienie kolejnych sukcesów – zarówno na arenie ogólnopolskiej, jak i międzynarodowej
Aleksandra Płocińska nie zawiodła oczekiwań na halowych Mistrzostwach Polski w Toruniu, z których wróciła z pewnie wywalczonym brązowym medalem w rywalizacji na 1500 metrów.
– Jestem zadowolona z biegu – nie kryje Aleksandra Płocińska. – Zdecydowałam się na prowadzenie, aby nie wdawać się w niepotrzebne przepychanki. Sezon halowy traktowałam jednak jako przystanek w przygotowaniach do sezonu letniego. Tym bardziej cieszy mnie wysoka forma i zdobyty medal.
Obecnie zawodniczka Kondycji przygotowuje się do wiosennych startów na obozie na południowym wybrzeżu Portugalii.
Oliwia Paradowska pokazała się z kolei ze znakomitej strony na Akademickich Mistrzostwach Świata w biegach przełajowych w Omanie. Warto podkreślić, że zajęła najwyższe miejsce wśród startujących zawodników z reprezentacji Polski.
Pierwszego dnia Oliwia rywalizowała w krótkiej sztafecie mieszanej, a swoją 1,5 km zmianę zakończyła na trzeciej pozycji, dzięki czemu w końcowej klasyfikacji reprezentacja Polski zajęła siódme miejsce. Następnie w biegu indywidualnym na trzy kilometry, dzięki dobrej taktyce, zajęła wysoką 12. lokatę z czasem 9:44.
Byliśmy jedną wielką sportową rodziną
Z Oliwią Paradowską, zawodniczką Stowarzyszenia Kondycja, rozmawia Grzegorz Tylec
Jak wyglądała twoja sportowa droga do Omanu?
Jestem bardzo szczęśliwa i dumna z siebie, że w debiucie na Mistrzostwach Polski w przełajach nie dość, że wywalczyłam, srebro, to w dodatku dostałam powołanie na Akademickie Mistrzostwa Swiata. Była to moja pierwsza impreza sportowa tak dużej rangi i w dodatku w tak odległym i ciekawym miejscu jakim jest Oman. Wcześniej nigdy nie słyszałam o tym kraju, więc była to świetna przygoda i nowe doświadczenie.
Jak czułaś się przed samym startem?
Muszę przyznać, że trafiły nam się bardzo niekomfortowe godziny lotów. Do Omanu lecieliśmy całą noc, a następnego dnia, już o 10 rano, miałam start w sztafecie. Ze względu na różnicę czasu można powiedzieć, że pobudkę przed startem zaliczyłam o trzeciej rano czasu polskiego. Mówiąc szczerze, przed startem jedyne, o co się martwiłam, to były zmiana czasu, wysoka temperatura i mała ilość snu. Poza tym wiedziałam, że jestem świetnie przygotowana.
A jak oceniasz swój występ na Akademickich Mistrzostwach Świata?
12 miejsce w indywidualnym biegu jest dla mnie dużym osiągnięciem. Dystans trzech kilometrów, w dodatku w przełaju, nie jest dla mnie łatwy. Jestem typowym „średniakiem” i zdecydowanie lepiej czuję się na bieżni, gdzie nie ma żadnych przeszkód i jest płasko. W dodatku czas jaki osiągnęłam (9:44) jest dla mnie bardzo optymistyczny. Mówiąc szczerze, nie powstydziłabym się takiego wyniku na bieżni, a co dopiero w przełaju. Pierwszego dnia na zawodach oczywiście startowałam w sztafecie, w której dałam z siebie 100 proc. i to pozwoliło na oddanie pałeczki mojemu koledze z reprezentacji na trzecim miejscu. Ostatecznie zajęliśmy siódme miejsce, co uważam i tak za duże osiągniecie – jest to siódme miejsce na Mistrzostwach Świata, co – jak dla mnie – brzmi dobrze.
Twoje ogólne wrażenia z Omanu?
Zawody w Omanie były zupełnie inne niż wszystkie, w których miałam okazję brać udział. Organizacja była super. Mieliśmy dokładnie podane godziny odjazdów autobusu spod hotelu i nie trzeba było samemu wszystkiego organizować. Sama atmosfera była bardzo przyjazna, każdy był dla siebie uprzejmy, uśmiechnięty – czułam się, jak byśmy wszyscy byli jedną wielką sportową rodziną. Poznałam również wielu sportowców z różnych krajów.