LESZNOWOLA Zofia K., była prezes banku spółdzielczego w Lesznowoli, została skazana na dwa lata więzienia za próbę przekupstwa i płatną protekcję. Prowadzącej sprawę nadużyć w banku prokurator, K. zaproponowała 200 tys. zł łapówki w zamian za umorzenie postępowania przygotowawczego
Sprawę prowadziła Prokuratura Regionalna w Warszawie. Przestępstwo przekupstwa i płatnej protekcji, o które oskarżono Zofię K. miało zostać popełnione w okresie od początku sierpnia 2016 roku do końca stycznia 2017 roku. Jego okoliczności ujawniono w toku wielowątkowego postępowania przygotowawczego, dotyczącego nieprawidłowości w sprawozdaniach finansowych banku spółdzielczego w Lesznowoli. O tym jednak będzie mowa za chwilę.
Śledztwo wykazało, że Zofia K. w rozmowach z trzecią osobą, którą okazał się funkcjonariusz policji, o czym była prezes nie wiedziała, zadeklarowała chęć przekazania 200 tys. zł prokuratorowi nadzorującemu postępowanie przygotowawcze, dotyczące nieprawidłowości w funkcjonowaniu banku. Miała to być zapłata za umorzenie postępowania. Za skontaktowanie K. z prokuratorem „pośrednik” otrzymał wynagrodzenie w wysokości 1200 zł. Po zapoznaniu się z materiałem dowodowym, Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał Zofię K. winną zarzucanego jej przestępstwa i – zgodnie z wnioskiem prokuratury – wymierzył jej karę 2 lat bezwzględnego pozbawienia wolności (za przestępstwo to można nawet na 10 lat trafić za kratki). 1200 zł przekazane przez K. „pośrednikowi” decyzją sądu przeszło na własność Skarbu Państwa. K. nie przyznała się do zarzucanych jej przestępstw, wyrok jest na razie nieprawomocny.
Może otrzymać kolejną karę
Nie jest to koniec kłopotów Zofii K., a raczej dopiero ich początek. Oskarżona pozostaje w areszcie tymczasowym od sierpnia 2017 roku (wcześniej została wypuszczona za poręczeniem majątkowym z zakazem opuszczania kraju). Jest podejrzana o wyrządzenie bankowi szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, przywłaszczenie powierzonego mienia znacznej wartości, posługiwanie się podrabianymi dokumentami, podawanie nierzetelnych danych w księgach rachunkowych oraz oszustwo. Cała afera ciągnie się już od kilku lat i zatacza coraz szersze kręgi. Wszystko zaczęło się w 2016 roku, kiedy to podczas analizowania dokumentów bankowych przez Komisję Nadzoru Finansowego, stwierdzono liczne nieprawidłowości. Wkrótce sprawą zajęła się Prokuratura Regionalna w Warszawie. Ustaliła ona, że zarząd banku dopuścił się nienależytej staranności przy udzielaniu kredytów i monitorowaniu ich spłat. Jednak, jak się okazało, był to dopiero początek. W maju 2017 roku zarzuty usłyszały była prezes i wiceprezes banku (dziś placówka ma nowego właściciela). Minęły trzy miesiące i funkcjonariusze Komendy Stołecznej Policji zatrzymali kolejne osoby, mające związek z nieprawidłowościami w banku. Zarzuty otrzymało w sumie 14 osób, wśród których oprócz byłej wiceprezes i prezes byli także dawni członkowie zarządu banku, byli członkowie komitetu kredytowego banku i osoby pozostające z nimi w kontaktach towarzyskich. Na zatrzymanych ciążyły m.in. zarzuty udzielania kredytów osobom bez zdolności kredytowej oraz podrabiania dokumentacji bankowej. Sama Zofia K. otrzymała łącznie 15 zarzutów.
Wyprowadzili z banku miliony złotych
W październiku ubiegłego roku afera w lesznowolskim banku miała kolejną odsłonę, ponieważ policja na wniosek prokuratury zatrzymała trzy osoby, mające związek z wyłudzaniem wielomilionowych kredytów w okresie od 2010 o 2014 roku. Wszyscy zatrzymani, wśród których jest były wiceprezes państwowej spółki Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, usłyszeli zarzuty oszustwa. Prokuratura szacuje, że mogli oni, działając wspólnie i w porozumieniu, narazić bank na straty w wysokości ponad 13,5 mln zł. Co ciekawe, jeden z zatrzymanych – zdaniem prokuratury – pomagał także przywłaszczać bankowe mienie byłej prezes. Prokuratura szacuje, że na skutek decyzji zarządu banku doszło do nieuzasadnionego udzielenia kredytów na łączną kwotę ponad 50 mln zł. Do tej pory zarzuty w sprawie usłyszało 37 osób. Toczące się postępowanie nadal ma charakter rozwojowy.
TW