GÓRA KALWARIA Wczoraj w Górze Kalwarii odbył się Dzień Kultury Żydowskiej. Mimo kontrowersji jakie niedawno wzbudził swoją wypowiedzią premier Izraela Benjamin Netanjahu atrakcje przygotowane przez organizatorów cieszyły się zainteresowaniem mieszkańców
– „Mam dosyć ich kultury po wypowiedziach. Szczególnie ministra spraw zagranicznych, który nawet nie chcę przeprosić”.
– „Po ostatnich wypowiedziach Netanjahu i szefa dyplomacji Izraela I. Kaca z przykrością stwierdzam, że Polacy powinni bojkotować takie wydarzenia”.
– „Nie wypali, Żydzi nie mają kultury”.
To tylko niektóre, te bardziej cenzuralne komentarze naszych Czytelników po tym jak kilka dnia temu zapowiedzieliśmy Dzień Kultury Żydowskiej w Górze Kalwarii. To efekt wypowiedzi premiera Izraela Benjamin Netanjahu mówiących o Polakach współpracujących z nazistami.
Nowy szef izraelskiego MSZ Israel Katz odniósł się do tej wypowiedzi w następujący sposób:
„Nasz premier wyraził się jasno. Sam jestem synem ocalonych z Holokaustu. Jak każdy Izraelczyk i Żyd mogę powiedzieć: nie zapomnimy i nie przebaczymy. Było wielu Polaków, którzy kolaborowali z nazistami i – tak jak powiedział Icchak Szamir (b. premier Izraela), któremu Polacy zamordowali ojca, „Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki”. I nikt nie będzie nam mówił, jak mamy się wyrażać i jak pamiętać naszych poległych.
Miasto silnie katolickie, miasto żydowskie
– Miasto jest ośrodkiem silnie katolickim, pasyjnym, ale jednocześnie jest to miasto bardzo żydowskie – podkreślała Hanna Kosowska z Warszawskiej Gminy Żydowskiej, która poprowadziła prelekcję na temat Rodu Alterów i chasydyzmu. – Drogi zostały wysypane piaskiem ze świętej ziemi. W XIX wieku założono synagogę, przybyli do Góry Kalwarii żydowscy rzemieślnicy.
Kosowska mówiła o tym jak ewoluował ruch chasydzki i jak na przestrzeni lat zmieniła się rola cadyka, początkowo wybieranego przez społeczność później dziedziczącego swoją funkcję. Opowiadała o rodzie Alterów, którego ulokowanie w Górze Kalwarii było bodźcem do rozwoju miasta. W 1859 r. przyjechał do Góry Kalwarii Icchak Meir Rothenberg Alter, zwany w jid. Gerer Rebe. Wiedza, autorytet i charyzma cadyka przyciągały tysiące chasydów z różnych części ziem polskich i Europy Środkowo-Wschodniej. Następcą Gerer Rebe został jego wnuk Juda Arie Lejb (1847–1905). Za jego czasów rozpoczęto budowę nowej bożnicy. Po śmierci Judy Arie Lejba na czele dworu chasydzkiego w Ger stanął jego syn Abraham Mordechaj Alter.
– To był kult jednostki – ocenia pozycję cadyków Hanna Kosowska. – Ludzie ściągali zewsząd by tylko móc pobyć przy nich, posłuchać ich, zobaczyć, dotknąć.
Pielgrzymki do Góry Kalwarii
Po I wojnie światowej dwór cadyka stał się centrum życia społecznego i politycznego. Do Góry Kalwarii przyjeżdżali chasydzi z całej Europy. Góra Kalwaria była również nieoficjalną siedzibą partii organizacji politycznej Aguda. Pielgrzymowaniu chasydów sprzyjało uruchomienie kolejki wąskotorowej z Warszawy do Góry Kalwarii (odnoga kolejki grójeckiej); nieoficjalnym udziałowcem tego przedsiębiorstwa transportowego był zresztą sam cadyk Alter. Zwano ją po prostu „rebes kolejka”.
– Chasydzi z Ger byli jednymi z najbardziej wpływowych w Rzeczpospolitej. Za nim był Kock i Aleksandrów Łódzki – opowiadała Hanna Kosowska i podkreślała antagonizmy jakie istniały pomiędzy cadykiem z Góry Kalwarii, a cadykami z Kocka czy Aleksandrowa Łódzkiego. – Nie było konfliktów z klerem – podkreślała prelegentka. – To byli mądrzy ludzie, potrafili porozumieć się ze wszystkimi. Cadyk Mordechaj Alter, który w latach 40. wyjechał z Polski mówił, że gdy adresowało się lity pisało się „Warszawa koło Góry Kalwarii”.
Trudno o przebaczenie
– Getto w Górze Kalwarii było jednym z najgorszych, panował głód, gdy ludzi przewożono do Warszawy często umierali – Hanna Kosowska wspominała czasy wojenne. – Ci, którzy przeżyli byli wywożeni do obozów. Przed wojną żyło w Górze Kalwarii ok. 3000 Żydów, przeżyło 37.
Podczas wykładu poza dziejami rodu Altera wspominano także innych mieszkańców miasta – m.in. o Henryku Prajsie, który na łamach „Kuriera Południowego” siedem lat temu o czasach powojennych powiedział:
– Do Góry Kalwarii wróciłem w środku lata. Byłem jednym z czterech Żydów, którym udało się wrócić do rodzinnego miasta. Z mojej rodziny, z 36 osób, przeżyłem ja i wujek Jakub. On w latach 50. wyjechał z kraju. Myślę, że tylko około 30 Żydów z Góry Kalwarii przeżyło wojnę, ale większość wyjechała do Izraela, do Kanady. Trudno im się dziwić, bo każdy szuka swojej drogi w życiu. Może za trudny był dla nich powrót w miejsce, które wciąż przypominałoby o przeżytej gehennie?
Na wykładzie obecna była córka Henryka Prajsa – Eugenia Małgorzata.
– Mój tata zmarł – powiedziała. – Nie ma już ani jednego Żyda w Górze Kalwarii, a mieszkało ich 3000 żydów. Widzę ogromny bezsens tego co zrobili Niemcy – człowiek chciałby wybaczyć, ale nie może. Ojciec był wyjątkowym człowiekiem, znał wszystkich w Górze Kalwarii. Umysł miał jasny do końca. Z każdym rozmawiał, wszystkich poznawał – wspominała kobieta.
Dzień obfitujący w atrakcje
Obchodom Dnia Kultury Żydowskiej towarzyszyły też inne wydarzenia – rano dla najmłodszych w kinie Uciecha przygotowano projekcję bajki „Golem Rabina Eliasza – legenda o Golemie z Chełma”, a wieczorem w sali widowiskowej Ośrodka Kultury odbył się monodram Tadeusza Kwinty pt. „Gdzie jest mój Homel?”. Tadeusz Kwinta – jest jedną z legend krakowskiej Piwnicy pod Baranami.
W kinie Uciecha można było też obejrzeć wystawę fotograficzną, świadczącą o tym jak bardzo aktywna była społeczność żydowska Góry Kalwarii, zaangażowana nie tylko w działalność społeczną, polityczną, gospodarczą, ale również kulturalną.
Uroczystości zakończyła iluminacja „Drzewa Pamięci” – wiersze Władysława Szlengla czytał Piotr Sierecki.
Adam Braciszewski
źródła: sztetl.org.pl, kurierpoludniowy.pl
Polacy to jednak głupi naród !
Napisał wyznawca Mojżesza.