PIASECZNO W zatoczce autobusowej przy ulicy Dworskiej, niedaleko skrzyżowania z Główną od jakiegoś czasu leżą porozrywane worki z odpadami. – Zgłaszałam to już wielokrotnie i do gminy, i do straży miejskiej. Bez rezultatu – mówi pani Anna, nasza czytelniczka
Śmieci leżą niedaleko ogródków działkowych, ale pani Anna twierdzi, że ich pochodzenie jest inne.
– Widziałam niedawno jak w zatoczce zatrzymał się samochód, z którego ktoś wyrzucał worki ze śmieciami – opowiada kobieta. – Auto było na ukraińskich numerach, ale nie zdążyłam ich spisać.
Nasza czytelniczka twierdzi, że wszystko zaczęło się od kilku zostawionych dwa miesiące temu worków, których stopniowo przybywało. Teraz uzbierała się z tego całkiem spora kupa różnego rodzaju odpadów. Na workach leżą odpady gabarytowe, śmieci będące pozostałościami po remontach czy części samochodowe.
– Straż miejska zna problem, wydział ochrony środowiska w gminie również – mówi pani Anna. – Wykonałam w sumie kilkanaście telefonów i nic. Te śmieci jak najszybciej trzeba sprzątnąć, bo zaraz będzie ich dwa razy więcej…
TW
„Widziałam niedawno jak w zatoczce zatrzymał się samochód, z którego ktoś wyrzucał worki ze śmieciami. Auto było na ukraińskich numerach (…) Te śmieci jak najszybciej trzeba sprzątnąć, bo zaraz będzie ich dwa razy więcej” (czytelniczka Anna)
=================================================
1) Jak to są śmieci ukraińskie, to nie wiem, czy wolno je ruszać. Jeszcze nasi bracia mogliby się obrazić. Najwyraźniej w gminie i jej straży też wychodzą z tego założenia, jak nie reagują na liczne telefony.
2) Nasi bracia są chyba bardzo delikatni i skłonni do czucia się obrażonymi, skoro nawet tak poważna instytucja, jak Rada Języka Polskiego uznała, że ze względu na ich wrażliwość bardzo wskazane jest zerwanie z dotychczasowymi regułami języka polskiego i mówienie „w Ukrainie” zamiast „na Ukrainie”.
Inne narody widocznie nie są aż tak obrażalskie, bo rzeczona Rada nie uznała za stosowne zajęcie się sformułowaniami typu „na Węgrzech”, „na Słowacji”, „na Litwie” etc.
3) Gdzieś kiedyś przeprowadzono badania naukowe (nie pamiętam gdzie i kiedy, ale pewnie w USA, bo tam robi się dużo różnych dziwnych badań) na temat skłonności ludzi do śmiecenia w różnych miejscach. Wyszło na to, że jak posesja jest elegancka, zadbana i nie walają się przed nią i na niej śmieci, to przechodzący lub przejeżdżający koło niej ludzie też tam śmieci nie rzucają. Ale jak tylko posesja jest zaniedbana i ktoś tam rzuci pierwszego śmiecia, to zaraz znajduje naśladowców i po jakimś czasie teren jest totalnie zaśmiecony.
Ergo: w opisywanej zatoczce autobusowej koło cmentarza będzie za jakiś czas tyle śmieci, że przed autobusem będzie musiał jechać spychacz 🙂
A co ma do tego Straż Miejska czy Wydział Ochrony Środowiska? Przecież Dworska to droga POWIATOWA i to Powiat ma się sprawą zająć. Wkurzają mnie tacy moraliści i strażnicy czystości co wykonują „w sumie kilkanaście telefonów” Bóg wie gdzie, zamiast zacząć od ustalenia kto jest tam gospodarzem.
A prawda jest taka, że jedna pani z działek zamówiła kontener na początku lipca, załadowała go śmieciami w 3 godziny i zadzwoniła do firmy że mogą już zabierać. Firma jechała po odbiór 3 tygodnie, bo najpierw kierowca był chory, potem samochód był chory, a ludzie doładowywali towaru z górką, bo wiadomo że każdy Polak-cham musi swe śmieci podrzucać innym.
W sierpniu przyjechał wóz, kierowca zwalił nadmiar którego nie był w stanie ogarnąć siatką i zabrał kontener. Niby miał jeszcze raz przyjechać, ale coś chyba zapomniał. A Polacy-chamy, jak to Polacy-chamy walą wory i stare meble dalej na kupę, bo jakże by nie wykorzystać takiej okazji?
Jesteśmy narodem brudasów i cwaniaków, więc te wory to chyba naturalne nasze środowisko. Jak znikną, znów będziemy musieli wyrzucać śmieci do pobliskiego lasu bo bez tego zaniknie nasza Świadomość Narodowa.