PIASECZNO Na początku sierpnia jeden z mieszkańców Zalesia Dolnego został zabrany do szpitala psychiatrycznego. Niestety nikt nie zadbał o jego psy, które pozostały na posesji. Pomoc dla dwóch szczeniaków nadeszła dosłownie w ostatniej chwili
Właściciel psów na podstawie ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, został zabrany do szpitala w pruszkowskich Tworkach. Hodował cztery dorosłe psy i dwa szczeniaki. Dwa psy na polecenie policji zabrano, pozostałe na kilka tygodni pozostały na opuszczonej działce. Zwierzęta przetrwały dzięki pomocy sąsiadów, którzy je karmili.
Psy uwięzione na posesji
– Codziennie je karmię i wlewam im wodę do misek – powiedziała nam kilka tygodni temu jedna z mieszkanek. – Mówię o starszych psach, 11-miesięcznych Morusie i Tosi, które przybiegają, kiedy je wołam. Nie wiem, co stało się z przebywającymi w budzie szczeniakami, wolę o tym nie myśleć…
Odławianiem bezdomnych psów w gminie Piaseczno zajmuje się weterynarz Dariusz Różycki. Na polecenie policji zabrał z posesji dwa dorosłe psy. Dlaczego nie zaopiekował się pozostałymi?
– To są psy mające właściciela, a ja mam umowę na wyłapywanie psów bezpańskich – wyjaśniał Dariusz Różycki. – Dlatego wystąpiłem do gminy, aby wystawiła mi zlecenie na ich odłowienie na innych zasadach. Dwa psy odłowiłem, choć nie powinienem. Zrobiłem to na prośbę policji. Na resztę potrzebuję jednak „podkładki”. Teraz piłeczka jest po stronie gminy. Inna trudność polega na tym, że nie mam jak dostać się na zamkniętą posesję. To mogłoby zostać potraktowane jako włamanie – rozkładał bezradnie ręce weterynarz.
Pomoc w ostatniej chwili
O sprawie została powiadomiona Fundacja Animal Rescue Poland, która nie widziała żadnych przeszkód prawnych by podjąć interwencję.
– Takie przypadki reguluje ustawa o ochronie zwierząt – mówi Dawid Fabjański z fundacji. W deszczową niedzielę 6 wolontariuszy wyruszyło do Zalesia Dolnego by pomóc zwierzętom.
– Akcja nie była łatwa i trwała około trzech godzin. Jak się okazało psy przedostawały się także na teren sąsiedniej posesji – opowiada Dawid Fabjański. Udało się jednak złapać nie tylko dwa dorosłe psy, ale także odnaleźć szczeniaki.
– Były w bardzo złym stanie – przyznaje przedstawiciel fundacji. – Jednego znaleźliśmy w budzie, drugi znajdował się pobliskiej komórce, w dziurze, która powstała na skutek zarwanej podłogi. Ciekła na niego woda, suka nie mogła się do niego dostać. Szczeniak miał drgawki, był wyziębiony i wycieńczony. Gdybyśmy go nie odnaleźli zdechłby w męczarniach.
Można było pomóc wcześniej
O sprawie psów pozostawionych na posesji fundacja Animal Rescue Poland dowiedziała się z naszego artykułu. Dopiero później straż miejska zwróciła się do niej o pomoc.
– Dziwię się, że nie powiadomiono nas wcześniej – nie kryje oburzenia Dawid Fabjański. – Współpracujemy przecież zarówno z policją, strażą miejską jak i firmą Falck. Gdybyśmy otrzymali informację, w dniu, w którym zabierano właściciela psów do szpitala od razu zabralibyśmy wszystkie i się nimi zaopiekowali. W głowie mi się nie mieści, że przez ponad 20 dni nikt tych psów nie potrafił odłowić, a nawet nie pofatygował się by zajrzeć do budy.
Psy, które trafiły do fundacji zostały odrobaczone, zaszczepione i odkleszczone. Czeka je sterylizacja. Możliwe, że część z nich powróci do właściciela.
– Gdy mężczyzna rozwiąże swoje problemy możliwe, żę suki z powrotem trafią do niego – mówi Fabjański. – Wcześniej zostaną jednak wysterylizowane, żeby nie dochodziło do niekontrolowanego rozmnażania się, a ich właściciel zostanie przez nas poinstruowany jak należy się nimi opiekować.
Adam Braciszewski