KONSTANCIN-JEZIORNA Właściciele działek, którzy od ponad 20 lat nie mogą wybudować domów w Skolimowie Północno-Zachodnim, są coraz bardziej zniecierpliwieni i ponaglają samorząd. Gmina zwleka z decyzjami. Sprawa zaczyna przypominać brazylijski serial
O miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego dla około 220 hektarów położonych w Kierszku, Klarysewie, Jeziornie i Skolimowie ponownie zrobiło się głośno w kwietniu. Rada miejska – po dwóch dekadach dyskusji – miała w końcu uchwalić miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla około jednej czwartej tego leżącego odłogiem obszaru.
Na Muchomora nie mają humoru
Do historycznego momentu jednak nie doszło, bo wcześniej otwarcie starły się na argumenty grupy mieszkańców będące zwolennikami oraz przeciwnikami oddania tak rozległego terenu pod zabudowę mieszkaniową. Nie chcą nowych osiedli głównie obecni mieszkańcy tej okolicy. Właściciele posesji przy ul. Borowej i Sadowej oraz sąsiednich obawiają się, że około 10 tys. nowych mieszkańców (mówią o „drugim Józefosławiu”) doprowadzi do paraliżu komunikacyjnego, głównie na wyjeździe z Konstancina-Jeziorny w stronę Warszawy. Krytykują również brak w planach rezerw pod publiczne tereny zielone. Z kolei zwolennicy uchwalenia planu, to osoby, które chciałyby w końcu mieć możliwość budowy domu na swojej działce (lub sprzedaży jej za korzystniejszą cenę). Najmocniej na władze gminy naciskają właściciele gruntów przy ul. Muchomora (sama ulica również do nich należy). Rozeźleni ponownym brakiem decyzji ze strony rady miejskiej, przed weekendem majowym zablokowali przejazd ul. Muchomora. – Nie będziecie już u nas śmiecić i psów wyprowadzać – zagroził mieszkańcom Borowej i Sadowej oponentom jeden z niezadowolonych mężczyzn.
– Proszę, żebyśmy nie czekali kolejne lata. Mam 80 lat i chciałbym zdążyć ze spełnieniem marzeń o budowie domu – prosił podczas majowej sesji rady miejskiej Jan Zawłocki, jeden z właścicieli gruntów w Skolimowie Północno-Zachodnim.
Radni próbują ugasić pożar
W maju rajcy postanowili mocniej wsłuchać się w głosy mieszkańców, głównie przeciwników planu i po kolejnej debacie uznali, że zanim dojdzie do jego uchwalenia, należy zlecić fachowcom od ruchu samochodowego wykonanie opracowania, która odpowie, jak zabudowa północno-zachodniej części miasta wpłynie na ruch samochodowy w Konstancinie-Jeziornie i jakich trzeba rozwiązań, aby ta operacja była jak najmniej bolesna. – Uchwalenie planu dla tak dużego obszaru to wielka odpowiedzialność – podkreślała Jadwiga Magdziarz, przewodnicząca Komisja Ładu Przestrzennego i Spraw Komunalnych.
Burmistrz Kazimierz Jańczuk uważa natomiast, że zwlekanie z uchwaleniem planu dla tej części miasta jest dużym błędem. – Uchwalenie planu spowoduje, że na tym terenie zapanuje ład. Scenariusz, że zabuduje się od razu 220 hektarów jest nierealny – przekonywał w maju.
Większość radnych jednak go nie posłuchała i ponownie opóźniła decyzję. Jednak, aby ugasić kryzys na ul. Muchomora, rajcy na początku lipca wydzielili piąty etap planu jedynie dla fragmentu tej ulicy. – Cieszę się, że w końcu coś zaczęło się dziać. Kupiłam działkę przy Muchomora 25 lat temu, obiecywano mi plan zagospodarowania dla niej w ciągu roku – skomentowała to posunięcie włodarzy Grażyna Baranowska, właścicielka terenu przy Muchomora.
Burmistrz ponownie przejmuje inicjatywę
Na początku września, posiadacze działek przy ul. Muchomora znów przypomnieli radnym o swoim istnieniu. – Minęły dwa miesiąc. Czemu wciąż nic nie dzieje się w sprawie planu dla naszej ulicy? Nadal nie mogę się budować – dopytywała się sesji rady miejskiej 6 września Maria Gulan. W ślad za jej i podobnymi głosami radna Jadwiga Magdziarz zawnioskowała, aby urzędnicy przygotowali uchwałę o planie dla ul. Muchmora na październikową sesję rady miejskiej.
Burmistrz Kazimierz Jańczuk oznajmił, że owszem plan dla tej ulicy jest ważny, ale dodał, że ponownie będzie przekonywał radnych do jak najszybszego uchwalenia planu dla całego obszaru północno-zachodniej części miasta. – Rozeznaliśmy się, przygotowanie koncepcji komunikacyjnej, którą muszą poprzedzić badania ruchu, potrwa dwa lata i będzie kosztowało około 200 tys. zł. Obawiam się, że jeśli nie uchwalimy planu w najbliższym czasie, dojdzie do niekontrolowanej zabudowy tych terenów na podstawie warunków zabudowy, których wydania nie będę mógł już odmówić. Budynki staną w miejscach, gdzie planujemy drogi i nie będziemy później w stanie ich poprowadzić – tłumaczył.
Zatem temat czy uchwalać plan i w jakim zakresie wróci w najbliższych tygodniach.