LESZNOWOLA Od wtorku ze stawu w Mysiadle wyławiane są śnięte ryby. – Winna temu jest przyducha, czyli zbyt mała ilość tlenu w wodzie – mówi jeden z wędkarzy. – Przykro to mówić, ale tej sytuacji można było zapobiec…
Do środy ze stawu wyłowiono kilkadziesiąt śniętych ryb, m.in. amurów, leszczy, okoni, karasi i sandaczy. Ale wielkie sprzątanie stawu jest dopiero planowane.
– Na pewno martwych ryb będzie o wiele więcej… – prognozuje jeden z wędkarzy z Klubu Wędkarskiego „Mysiadło”. Stoimy nad brzegiem urokliwego zbiornika. Woda w stawie jest zielona, widać w niej dużo planktonu.
– Temu śnięciu można było zapobiec włączając pompę – mówi otwarcie jeden z wędkarzy.
– Niestety, nie zostało to w porę zrobione…
– W stawie jest miernik poziomu wody – mówi inny wędkarz. – Jak woda spada poniżej pewnego stanu, to muszą zostać włączone fontanny. Ale tak się nie stało…
Jedna z dwóch fontann zasila staw w wodę i ją natlenia. Urządzenie to, w zgodnej opinii wędkarzy, zostało uruchomione zbyt późno, jak już wystąpiło śnięcie. – Nasz staw jest mały i nie ma przepływu. Dlatego trzeba cały czas go doglądać i jak tylko woda spadnie, włączać fontannę – dodaje nasz rozmówca.
– Do tej pory fontanny włączał jeden z pracowników gminnego referatu gospodarki komunalnej i zawsze robił to na czas, chociaż nie wchodziło to w zakres jego obowiązków – mówi anonimowo jeden z mieszkańców Mysiadła, który w środę po południu zadzwonił do naszej redakcji. – Niestety, zarząd koła wędkarskiego skonfliktował się z tym panem. Szkoda, że ucierpiały na tym ryby…
TW
To nieprawda. Klub wędkarski Mysiadło postulował u włodarzy gminy włączenie fontanny. Niestety bezskutecznie. Teren przy stawie jest zaniedbany.
W STAWIE nie „na stawie”.