KONSTANCIN-JEZIORNA Maleją szanse, by obecny samorząd gminy zamknął na amen temat wytwórni asfaltobetonu w Mirkowie. Wraz z obiektem ta część miasta ma w ogóle pożegnać się z przemysłem
– Chcę wygasić działalność na państwa terenie – oświadczył w lutym 2016 roku Bogdan Falenta, właściciel wytwórni mas bitumicznych, podczas spotkania z konstancińskimi samorządowcami i mieszkańcami. Powiedział to, bo po 11-latach protestów lokalnej społeczności przestało mu się podobać to, że obecność jego fabryki jest w uzdrowisku „niemile widziana”, a on jest traktowany jak „intruz”. Przez lata usiłował przenieść „asfalciarnię”, ale gdy tylko zaczął procedury związane z przeprowadzką (w okolice Grójca czy Tarczyna), tamtejsi mieszkańcy wszczynali protest.
Przedsiębiorca postanowił, że nie sprzeda tanio swojej skóry i postawił konstancińskim władzom warunek: zamknie zakład, jeżeli rada miejska zgodzi się, by w przyszłości na terenie Fal-Bruku przy Mirkowskiej mogły stanąć budynki wielorodzinne. – Byłaby to rekompensata – oświadczył.
Rajcy bez większych oporów przystali na te wymagania i upoważnili burmistrza do podpisania porozumienia z Bogdanem Falentą, aby fabryka została zamknięta do końca 2018 roku.
W gąszczu procedur
Realizacja zapisów ugody nie okazała się jednak łatwa, a przede wszystkim szybka. Rada miejska przystąpiła do zmiany studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy oraz – jednocześnie – planu zagospodarowania przestrzennego części Mirkowa z „asfalciarnią”. Jednak oba dokumenty utknęły w gąszczu procedur.
– Plan nie może być obecnie zmieniony, ponieważ byłby sprzeczny z aktualnym studium. Najpierw musimy uchwalić ten drugi dokument – wyjaśnia burmistrz Kazimierz Jańczuk i zapewnia: – Dopniemy tego, żeby „asfalciarnia” została przymuszona do zamknięcia swojej działalności na terenie gminy Konstancin-Jeziorna.
O datach jednak nie chce rozmawiać, bo wszelkie deklaracje są w tej kwestii ryzykowne. Studium (dla obszaru całej gminy) będzie w najbliższych tygodniach uzgadniane z samorządem województwa i dyrekcją ochrony środowiska. Gdy zakończy się jego opiniowanie, dokument zostanie poddany ocenie mieszkańców, którzy będą mieli możliwość wnoszenia uwag. Konstancińskie doświadczenia wskazują, że wniosków może napłynąć setki a nawet tysiące.
– Od tego zależy, czy rada miejska uchwali studium szybko, czy trzeba będzie je wykładać ponownie – zaznacza Ewa Klimkowska – Sul, kierowniczka wydziału planowania przestrzennego konstancińskiego magistratu. To oznacza, że radni obecnej kadencji mogą już nie mieć szansy, aby wypowiedzieć się na temat studium przed wyborami.
Moja działka to za mało
Zapisy planistyczne dla terenu z fabryką asfaltobetonu, są zgodne z oczekiwaniami właściciela Fal-Bruku. Przewidują zabudowę wielorodzinną, jednak z ograniczeniem wysokości do trzech kondygnacji.
– Mnie zależy na tym, aby plan uchwalony był mądrze, czyli nie ograniczał się wyłącznie do mojej działki, ale tworzył także strefy buforowe wokół niej. Gdyby dano możliwość zabudowy mieszkaniowej tylko na moim trenie, pozostawiając przemysł wokół niej, byłoby to małe oszustwo. Jeśli władze zrobią po swojemu, będę protestował – zapowiada Bogdan Falenta.
Jednak samorząd i w tym przypadku – póki co – zamierza pójść na rękę przedsiębiorcy. Ani studium, ani plan nie przewidują utrzymania przemysłu w Mirkowie.
– Powoli wyprowadzamy działalność produkcyjną z tej części miasta. W zamian proponujemy budownictwo jednorodzinne i usługi z wyłączeniem przedsięwzięć oddziałujących na środowisko – informuje Ewa Klimkowska Sul.
Brawo Pani Klimkowska-Sul.Ta sprawa to ukoronowanie Pani wieloletniej działalności.W Konstancinie sprawy związane z planowaniem przestrzennym leżą na łopatkach.