KONSTANCIN-JEZIORNA Anna Krajewska zrezygnowała z zasiadania w fotelu prezesa i z mandatu członka rady nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej. W trybie pilnym, w niedzielę, rada oddelegowała ze swojego grona dwie kolejne osoby do tymczasowego zarządzania spółdzielnią
Wszystko wskazuje na to, że misja uporządkowania pracy spółdzielni przerosła już byłą p.o. prezesa. W piątek złożyła rezygnację, po tygodniu pracy w SML-W. Aby ratować sytuację i nie zostawiać spółdzielni zrzeszającej ponad 800 członków bez steru, rada spotkała się wczoraj.
Justyna Rawska oraz Bogdan Kozłowski mają kierować SML-W przez około miesiąc, do czasu rozstrzygnięcia ogłoszonego konkursu na fachowego prezesa. W następny wtorek rada nadzorcza ma zebrać się ponownie, aby ogłosić konkurs na zastępcę prezesa. Nowa pani p.o. prezesa jest prawnikiem, będzie próbowała zapanować nad „bałaganem” (jak to określił jeden z dobrze poinformowanych członków spółdzielni) panującym w dokumentach SML-W.
Obecna sytuacja jest konsekwencją ostatniego walnego zgromadzenia członków SML-W, które zakończyło się w nocy z 30 czerwca na 1 lipca. Na zebraniu miało zapaść kilka bardzo istotnych decyzji dla przyszłości spółdzielni. Były (bo odwołany podczas walnego) prezes Piotr Bakun przekonywał zebranych do udzielenia zgody na zaciągnięcie częściowo umarzalnej pożyczki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na termomodernizację 25 bloków. Jednak większość z przybyłych była przeciwna forsowanemu przez prezesa programowi remontów. Ich zdaniem Piotr Bakun zadłużyłby SML-W, co spowodowałoby odczuwalny wzrost czynszów. Oponenci zwracali uwagę, że prezes nie ujawnia wszystkich danych, ani prawdziwych kosztów planowanych przez siebie prac. Ostatecznie nie udzielili zarządowi absolutorium i odwołali Piotra Bakuna ze stanowiska. Były prezes udał się na zwolnienie lekarskie.
Na walnym zebraniu wybrano także nową radę nadzorczą, ponieważ poprzednia 27 maja, zaledwie trzy miesiące po wyborze, oddała mandaty (jej członkowie „mieli dość”). Zgromadzenie pokazało, że długotrwałe konflikty w spółdzielni zniechęcają jej członków do zasiadania w jej władzach.