KONSTANCIN-JEZIORNA – To wstyd. Środek Jeziorny, mnóstwo ludzi przejeżdża ul. Warszawską, idą święta, a tu taki śmietnik. Dlaczego władze miasta nic z tą meliną nie robią? – pyta mieszkaniec


Sterty butelek po tanich trunkach znajdują się na zarośniętej działce tuż za stacją tankowania gazu. To koniec krótkiej ulicy Nadwodnej. Widać stąd jaz na Jeziorce, a z drugiej strony auta przejeżdżające przez Konstancin-Jeziornę w kierunku Warszawy. W pobliżu są nieduże sklepy z alkoholem. – Ta melina istnieje w tym miejscu od lat. Klienci z całej Polski, którzy tankują u mnie gaz, pytają co tam się dzieje. Teraz nie ma liści na drzewach i wszystko widać jak na dłoni. Koszmar – komentuje pan Tomasz, pracownik stacji gazowej. Ten sam mężczyzna opowiada nam, że te setki (tysiące?) pustych butelek, które piętrzą się w  „barze pod chmurką” to nie jest najgorszy widok. – Wiosną to dopiero będzie śmietnik, kilka razy większy! Kiedyś było tu tak brudno, że ci co codziennie przychodzą pić nie chcieli na to patrzeć i przesunęli się o kilkanaście metrów – mówi.

Syzyfowa praca

Z mieszkańcami domu, który stoi na Nadwodnej, tuż obok dzikiego śmieciowiska nie udało się nam porozmawiać. Podobno są już istniejącą sytuacją bardzo zmęczeni. Mieszkaniec Jeziorny, który poprosił nas o interwencję jest oburzony, że w dbającym o swój wizerunek mieście uzdrowiskowym takie miejsce ma rację bytu. – Jak to wygląda? – pyta zniesmaczony.

Burmistrz Kazimierz Jańczuk oraz Stanisław Grudzień, komendant straży miejskiej tłumaczą, że nieporządek znajduje się na prywatny teren i gmina może jedynie wzywać  jego właściciela do posprzątania. – I to jest systematycznie robione. Niestety, mija kilka miesięcy i mamy to samo – ubolewa Stanisław Grudzień. – Straż miejska nie może pilnować prywatnych nieruchomości, aby nie były zaśmiecane, bo nie jest to rolą formacji opłacanej z publicznych pieniędzy – uzupełnia.

Działka ze stertami butelek to własność spółki Międzyrzecze. Jej pełnomocnik Jacek Rowiński przyznaje, że „firma ma kłopot z nieproszonymi gośćmi”. – Dysponujemy w tym miejscu 12 hektarami, nie możemy tego wszystkiego ogrodzić. Kto będzie pilnował siatki, aby nie była przecinana co tydzień? – pyta. Spółka planowała budowę w tym miejscu obiektów dla obsługi turystyki nad planowanym zalewem, ale póki co nie pozwala na to plan zagospodarowania. – Władze miasta są za tym, aby było tu tak jak jest, czyli suche drzewa i trawa. Gdyby ode mnie to zależało, już stałby w tym miejscu hotel – komentuje pełnomocnik.

Dać worki, niech sprzątają

Póki co Międzyrzecze wynajmuje kilka razy do roku firmę sprzątającą i z meliny wywozi  kontenery śmieci na swój koszt. – Straż czy policja, zamiast nakładać mandat, powinni dać pijącym alkohol worki, niech posprzątają. Może wtedy ten widok by tak nie raził – uważa pan Tomasz ze stacji gazowej.

Na Nadwodną zajeżdżają również patrole policji, bywa dzielnicowy. Próbują uprzykrzyć życie amatorom trunków wyskokowych, ale na niewiele to się zdaje. – Kiedy legitymujemy, okazuje się, że wielu z tych panów nie ma dokumentów, często są bezdomni. Nawet nie mamy możliwości nałożenia na nich mandatu karnego – mówi st. asp. Radosław Tomaszewski, komendant konstancińskiej policji.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię