PIASECZNO W piątek wieczorem o mało nie doszło do tragedii. Podczas spaceru mężczyzna wpadł do studzienki kanalizacyjnej przy ul. Dworskiej
– Wybrałem się na spacer aby wieczorem przetestować świeżo kupiony aparat fotograficzny w trudnych warunkach oświetleniowych – opowiada nasz Czytelnik. – Poszedłem nad Jeziorkę, gdzie spaceruję od niepamiętnych czasów.
Niestety tym razem na swojej drodze napotkał odkrytą studzienkę kanalizacyjną.
– Było już dosyć ciemno i dlatego jej nie zauważyłem – opowiada mężczyzna. – Wpadłem do wody powyżej pasa zalewając sprzęt fotograficzny i po drodze uderzając żebrem o widoczną na zdjęciu rurę. Póki zalany telefon jeszcze funkcjonował zadzwoniłem po żonę aby po mnie przyjechała.
Poszkodowany wpadając do wody nie tylko dotkliwie się potłukł, ale także uszkodził telefon i aparat fotograficzny.
– Aparat wysuszyłem, ale obiektyw nadal ma wyraźne ślady zalania, a telefon nie reaguje na dotyk w pewnej części ekranu – mówi nasz Czytelnik. – Z doświadczenia wiem, że korozja zniszczy elektronikę w przeciągu jakiegoś czasu. Nie mam pojęcia czy jest jakaś szansa na odszkodowanie, prawdę mówiąc nawet wcześniej o tym nie pomyślałem. Ważniejsze natomiast jest aby to miejsce zabezpieczyć zanim zdarzy się jakaś poważna tragedia – przestrzega mężczyzna. – Bez większego problemu można się tam utopić jeśli się straci przytomność lub wpadnie tam ktoś mniejszego wzrostu.
Adam Braciszewski
Dobrze że jest kwaranntana wprowadzona to już nikt nie wpadnie do studzienki:) :):)
Life is brutal and full of zasadzkas.
Bez „komórki” i fotoaparatu da się przeżyć. Ale jak się chce nocami łazić po jakichś zapyziałych chaszczach i krzaczorach, to jednak warto wziąć ze sobą latarkę.
A po co tam wszedł? Szukanie wrażeń na siłę.
Nie prościej krzyknąć na Pradze
„Widzew mistrzem Polski”?