PIASECZNO Drogo, drożej, jeszcze drożej, mięso i jajka prosto z chodnika i koniec balang w restauracji Panorama – tak wyglądała piaseczyńska rzeczywistość 27 lat temu
W lutym 1990 roku, czyli tuż po upadku PRL, ówczesna lokalna gazeta „Kalejdoskop piaseczyński” zrobiła reporterski rajd po mieście. „Pierwszy miesiąc życia w nowej rzeczywistości gospodarczej za nami. Wielu z nas dostało już zadyszki goniąc ceny i program antyinflacyjny. Jak będziemy żyć w następnych miesiącach… pokaże czas” – odnotowała Danuta Kowalówka.
Na stacjach benzynowych wreszcie Ameryka
„Po ulicach Piaseczna jeździ mniej samochodów prywatnych. Wymarzone „cztery kółka” wstawiliśmy do garażu bądź pod chmurkę. Niektórzy wyrejestrowali swoje pojazdy. (…) Dziwić się nie ma czemu. Miesięczna eksploatacja malucha to wydatek rzędu 180-200 tysięcy złotych, a benzyna ma iść znowu „w górę”. (…). Na stacjach benzynowych wreszcie Ameryka, zniknęły kolejki. Podjeżdżamy pod dystrybutor i od razu tankujemy. (…) Na postojach taksówek pasażer nie musi już czekać. Wręcz przeciwnie. O każdej porze stoi sznur samochodów. Do wyboru marka i kolor. (…) Ale czy można się dziwić, skoro wsiadając do taksówki już na dzień dobry płacimy 3 tysiące złotych, a za każdy przejechany kilometr po tysiącu. Dla prostszego rachunku licznik mnożymy już przez 100. Np. dojazd z Piaseczna do centrum Warszawy kosztuje około 40 tys. zł. Taksówkarze narzekają na brak klientów (…).
Jest okazja zdobyć parę groszy, więc czemu nie skorzystać
Czy grozi nam bezrobocie? Raczej nie. Danuta Świetlik referent ds. zatrudnienia w Urzędzie Miasta twierdzi, iż nie należy wpadać w panikę. (…) Najwięcej ludzi poszukuje pracy umysłowej, w takich zawodach jak: księgowy, ekonomista. (…)
Niepokojące i zadziwiające jest zjawisko licznego zgłaszania się do Wydziału Zatrudnienia ludzi młodych, głównie młodych bez zawodu, którzy przez ostatni rok bądź dłużej nigdzie nie pracowali. Chcą być zatrudnieni koniecznie na etacie. Powód jest znany. Przeczytali w prasie o zasiłkach dla bezrobotnych. Chcą więc jak najszybciej zarejestrować się w Urzędzie, by po upływie 7 dni móc już otrzymywać zasiłek dla bezrobotnych. Panowie ci wychodzą z założenia, iż jest okazja, aby bez żadnego wysiłku zdobyć parę groszy więc dlaczego mają nie skorzystać?
Znudzona ekspedientka czyta gazetę
W handlu zastój. W uspołecznionych sklepach mięsnych na hakach wiszą wędliny i mięsiwa. Asortyment szeroki. Bez długiego stania w kolejce można kupić dobrą kiełbasę za ponad 20 tys., baleron za 50 tys., półkilogramową szynkę w puszce za 25 tys., schab też za 25 tys. za kilogram. Jest też tańsza wędlina, która zresztą cieszy się większym wzięciem np. parówki już za 12 tys. , kaszanka – 6,5 tys., pasztetowa – 12 tys. Nikt nie „rzuca” się na towar. Klienci kupują po pół kilograma, niektórzy nawet po ćwierć.
Nieopodal sklepu mięsnego przy ul. Puławskiej, na skwerku w pobliżu tablicy zabraniającej wszelkiego handlu – swoisty targ. Prosto z samochodów ludzie kupują jajka po 400 zł za sztukę, masło po 2300 za kostkę, cukier za 6500. Chętnych nie brakuje. Można też, prawie prosto z ziemi, bo z deski leżącej na trotuarze, rzadziej ze stojącej skrzynki, kupić mięso. Handlarze w poplamionych fartuchach nawołują by kupować właśnie u nich. Oferują towar po trzy, cztery tysiące taniej niż w sklepie uspołecznionym. (…) W rzemieślniczym sklepie z wyrobami wędliniarskimi i drobiarskimi M.J.Kozdrowiczów towaru pod dostatkiem. (…) Klientów zaś jak na lekarstwo. Znudzona, nie przyzwyczajona do takiego stanu ekspedientka czyta gazetę.
Kelnerki od razu informują o kosztach
Skończyły się balangi. Restauracja Panorama zieje pustką. W porze obiadowej zajęte są tylko trzy stoliki. Ceny wysokie. Kotlet schabowy z dodatkami kosztuje około 15 tys. zł. Kilogram, szczególnie lubianej przez niektórych, golonki 36 tys. Jedna porcja waży około 40 dkg. Do takiej potrawy konieczna jest „seteczka”, za którą trzeba zapłacić 6 tys. zł. Zdarza się iż klient zamawia danie nie patrząc na cenę. Gdy przychodzi do płacenia jest niemile rozczarowany. Dlatego tez kelnerki przyjmując zamówienia od razu informują o kosztach. Wielu klientów rezygnuje z wcześniej zaplanowanej biesiady. (…)
Wszystko na to wskazuje, że interes na kwiatach też upada. Piękny zwyczaj obdarowywania kobiet kwiatami zanika. Powodem są oczywiście ceny. Maria Kwiatkowska właścicielka kwiaciarni przy ul. Puławskiej mówi, że ludzie kupują teraz po jednym, rzadko kiedy po trzy kwiatki. Wieńce czy wiązanki pogrzebowe zamawiają też sporadycznie”- zauważają w „Kalejdoskopie piaseczyńskim.”
Piotr Chmielewski