PIASECZNO W lipcu autobus 727 do Antoninowa nie dojeżdżał wcale. W sierpniu wprawdzie jeździł, ale kursów było raptem kilka dziennie. Być może sytuacja poprawi się we wrześniu
– Jestem stara i schorowana, a autobus to mój jedyny środek transportu – skarży się mieszkanka Antoninowa, która regularnie korzysta z linii 727. Niestety o regularnym dostępie do podmiejskiej komunikacji mieszkańcy okolic Cmentarza Południowego musieli na jakiś czas zapomnieć. Autobus nie kursował w lipcu, co miało związek z remontem ul. Rybnej, a konkretnie budową węzła drogowego „Antoninów” na trasie S7. Teraz jeździ, ale rzadko.
Magdalena Potocka z działu prasowego ZTM wyjaśnia, że decyzja o wyłączeniu 727 z kursowania w lipcu wynikała z minimalnego zainteresowania linią na tym odcinku.
– Sprawdziliśmy, ile osób wsiadało w Antoninowie do autobusu. Maksymalna liczba pasażerów oscylowała w granicach 5-8 – wyjaśnia.
Najnowsza zmiana w rozkładzie jazdy nastąpiła 24 lipca. Obecnie z Cmentarza Południowego w Antoninowie można pojechać w kierunku Warszawy od poniedziałku do piątku wyłącznie dwa razy dziennie: o godz. 6.54 oraz 15.17.
– We współpracy z gminą Piaseczno, opracowujemy zasady obsługi komunikacyjnej Woli Gołkowskiej i Cmentarza Południowego od września – mówi Magdalena Potocka.
NAB
„Jestem stara i schorowana, a autobus to mój jedyny środek transportu”
================================
Przecież wszyscy w TV mówią, że trzeba ciągle zmniejszać podatki (bo ponoć są w Polsce strasznie wysokie), a już jakakolwiek myśl o ich podwyższeniu jest niemalże zbrodnią. Ale jak są niskie podatki, to jakość tzw. usług publicznych (służba zdrowia, szkolnictwo publiczne, komunikacja publiczna etc.) też musi być niska, tyle, że o tym zwolennicy niskich podatków już dyskretnie nie wspominają. Przecież taka „stara i schorowana” może na nich zagłosować, jak jej się spodoba, jak to oni ładnie gadają z telewizora – to po co jej prawdę mówić…?
@staryman Źródłem pieniędzy nie muszą być wcale nowe podatki. Można też lepiej gospodarować tym co się ma. Ale jak się wydało pieniądze np. na „totem” Piaseczna i tym podobne sprawy to na porządną komunikację już nie starczyło.
Tak, znam tę starą gadkę neoliberałów. To niby prawda, ale tylko częściowa. A prawda częściowa jest całą nieprawdą. Takie właśnie podejście obowiązuje od wielu lat np. w służbie zdrowia – i po tych wielu latach „lepszego gospodarowania” jakoś efektów nie widać, prawda?. Wszyscy znający się chociaż odrobinę na rzeczy wiedzą doskonale, że bez podniesienia nakładów na służbę zdrowia nie da się poprawić jej funkcjonowania. A podniesienie nakładów to po prostu podniesienie składki zdrowotnej. To zaś jest tematem tabu, bo zaraz podniósłby się straszliwy wrzask, że władza podatki podnosi, a biednemu, ciemnemu ludowi rozliczni „eksperci” i „autorytety” praliby mózgi z telewizorów, jaką to straszną rzeczą dla tegoż ludu jest podnoszenie podatków. Chociaż jest dokładnie na odwrót, bo bez zwiększenia ilości pieniędzy w systemie „ciemny lud” będzie miał coraz gorszą służbę zdrowia. Mieszanie herbaty bez dodania cukru nigdy nie spowoduje, że herbata będzie słodsza.
P.S. Oczywiście nie mam nic przeciwko temu, żeby lepiej gospodarować.
niestety Tobie już najwyraźniej wyprali. Rozwiązaniem, by i wilk był syty i gąska cała, jest sprywatyzowanie tych usług i rezygnacja z większości podatków.
na nfz idą chore pieniądze, jakość żadna, a jeśli potrzeba badania czy wizyty u specjalisty na już i tak każdy idzie prywatnie… jaki w tym sens?
@staryman a moze lepiej skończyć z finansowaniem sukienkowych + największego czarnego śmiecia z Torunia i uciąć politykę rozdawnicta?
Jak najbardziej popieram. Kościół (jakikolwiek by nie był), jego instytucje i poszczególni kapłani tego czy innego kultu nie powinni być finansowani ze środków publicznych. Jak jacyś bezdomni chcą fundować mercedesy czy maybachy swojemu bożkowi, to powinni to robić prywatnie, z własnych pieniędzy. Coś mi się wydaje, że wtedy całe to spasione, nadęte towarzycho musiałoby przyzwyczaić się do bardzo skromnego życia. Ale prawda jest taka, że kasa na tym zaoszczędzona – jakkolwiek znaczna – i tak nie wystarczyłaby na stworzenie z Polski kraju bardziej przyjaznego do życia, z przyzwoitym poziomem usług publicznych. Oczywiście, należałoby odciąć kościół od państwowego cycka, ale jakoś wątpię, aby ktokolwiek za mojego życia się na to poważył. Trend jest bowiem, póki co, odwrotny i nawet gdyby w Polsce władzę przejęła obecna opozycja, to wiele się w tym względzie nie zmieni. Jak tzw. postkomuniści rządzili, to też się kościołowi przymilali (hehe, niejaki premier Miller dał niejakiemu pedofilowi Jankowskiemu koncesję na wydobycie bursztynu, chociaż musiał wiedzieć, że wokół tego buca smród roznosi się na kilometr).
Krótko mówiąc: kościołowi odciąć finansowanie, ale też – wtedy, gdy to konieczne – zwiększyć podatki, żeby wpływy z nich przeznaczyć na ważne cele społeczne (czytaj: poprawę jakości życia społeczeństwa). Bo każdy z nas ma jedno życie, a państwo mamy od tego, żeby zadbało o jakość tego życia, przeznaczając środki z podatków na cele dla ludzi ważne: publiczną służbę zdrowia, szkolnictwo, komunikację publiczną, wsparcie osób znajdujących się w trudnej sytuacji etc. Bo inaczej po co nam państwo, rząd, posłowie, senatorowie…?
P.S. Przy okazji zaznaczam, że nie uważam za cel społecznie ważny pakowanie ogromnych pieniędzy w zakup nowoczesnych zabawek dla wojska. To są gigantyczne wydatki, które niczemu nie służą. Z kim bowiem zamierzamy nimi walczyć? Z Rosją, oczywiście. Tyle, że jak zamierzamy iść na wojnę z Rosją, to ile byśmy tych drogich zabawek od USA sobie nie nakupili, to w razie czego dzisiejsi orędownicy zbrojeń czmychną z Polski jak ci w 1939, a z naszego pięknego kraju pozostanie radioaktywna pustynia. Czołgi, rakiety i samoloty nie zastąpią społeczeństwu porządnej służby zdrowia. Ci, którzy chcą więcej czołgów, rakiet i samolotów oczywiście nie leczą się w publicznej służbie zdrowia…