Mieszkaniec: gmina chce wyrzucić mnie z zajmowanego lokalu

5

PIASECZNO Mirosław Szwarclos mieszka w gminnym lokum przy ul. Wojska Polskiego 7. – Na początku stycznia zmarła moja konkubina, teraz gmina chce mnie eksmitować – skarży się 64-latek. – Jestem schorowany, mam skierowanie do szpitala. Boję się jednak opuszczać mieszkanie, bo czuję, że nie będę miał do czego wracać…


Pan Mirosław zaprasza nas do niewielkiego mieszkania i od razu zaczyna opowiadać swoją smutną historię.
1 stycznia tego roku zmarła osoba, z którą przeżyłem kilkadziesiąt lat. Umarła tu, na dywanie, na moich rękach – wyjaśnia. – Przy Wojska Polskiego mieszkam od roku 1989. 10 lat temu pochowałem syna, który zmarł na astmę. Teraz, po śmierci partnerki, zostałem zupełnie sam.
Od zeszłego roku mężczyzna poważnie choruje na nogi. Nie może chodzić i co za tym idzie – pracować.
– Do tej pory starałem się jakoś żyć, funkcjonować – mówi łamiącym się głosem. – Niestety, czuję się coraz gorzej. Od października jestem bez pracy, a teraz jeszcze doszły do tego problemy z mieszkaniem…
Mirosław Szwarclos wyjmuje z szuflady dwa pisma, które otrzymał od gminy. Obydwa pochodzą z 14 stycznia tego roku i są podpisane przez zastępczynię burmistrza Hannę Kułakowską-Michalak. Gmina wzywa w nich 64-latka do zdania lokalu do 28 lutego, a także zobowiązuje go do wpłacenia odszkodowania za bezumowne korzystanie z lokum od 1 stycznia.
Jak opuszczę to mieszkanie, to już do niego nie wrócę – mówi nasz czytelnik. – Wiem, że lokal był na moją partnerkę, ale mieszkaliśmy w nim razem. Poza tym nie mam dokąd pójść. Mam zamieszkać w śmietniku?
Poprosiliśmy gminę o skomentowanie tej sytuacji.
Nazwisko tego pana nie figuruje w żadnych naszych dokumentach – informuje Ewa Witkowska z gminnego wydziału polityki mieszkaniowej. – Nie jest tam zameldowany, nigdy nie płacił za śmieci, wodę, kanalizację. Pani, która wcześniej tam mieszkała i zmarła, wszystko załatwiała sama. Nigdy też nie zgłaszała, że w lokalu mieszka więcej osób. Często jest tak, że współlokatorzy żyją w nieformalnym związku. Jednak gdy mamy taką wiedzę i ta druga osoba gdzieś figuruje, wówczas przenosimy na nią umowę. Tu jednak sytuacja jest inna.
Niedawno panu Mirosławowi złożyli wizytę pracownicy Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej proponując mu przeniesienie do schroniska dla osób bezdomnych w Bobrowcu, gdzie właśnie zwolniło się miejsce. 64-latek nie skorzystał jednak z tej opcji.
– Starych drzew się nie przesadza, chcę zostać mu, gdzie mieszkam od lat – mówi. Co na to gmina?
Prawdopodobnie wystąpimy do sądu, aby orzekł czy pan Mirosław ma prawo do zamieszkiwania w tym lokalu – mówi Ewa Witkowska. – Jeśli sąd przyzna temu panu rację, zawrzemy z nim umowę na ten lokal lub wskażemy inny. W przeciwnym razie tego pana czeka eksmisja.

TW

5 KOMENTARZE

  1. Łatwo się mówi, zamiast pomóc to tylko kłody pod nogi. Urzędnik jest służącym, ale widać w Piasecznie tylko dla bogatych.Wybory już blisko, a wtedy skończą się z ścieżki rowerowe dla burmistrza który nie umie jeździć samochodem

  2. Tak to już jest… Jednych się miesza z błotem, a drugim się „pomaga” rzekomo dla idei z „dobrego” serca…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię