GÓRA KALWARIA Władze gminy domagają się od Grzegorza Sokołowskiego, aby przestawił ogrodzenie swojej działki w Czachówku. –Dostałem na wszystko zgodę i teraz wmawiają mi, że złamałem prawo – denerwuje się właściciel posesji
Teren należący do mieszkańca Czachówka graniczy z wąską działką gminną. Nie jest ona oficjalnie drogą (choć urzędnicy nazywają ją ul. Wąską), ale służy jako dojazd do bramy Grzegorza Sokołowskiego oraz jeszcze jednej nieruchomości, na której od drugiej połowy 2015 roku powstaje dom.
Mieszkaniec: Miałem zezwolenie
Rok temu pan Grzegorz zdecydował się na ogrodzenie swojego terenu. To wywołało protest rodziny wznoszącej dom (niestety, nie udało się nam z nią porozmawiać), ponieważ należąca do gminy droga dojazdowa zrobiła się zbyt wąska, aby mogły nią przejechać samochody ciężarowe z materiałami budowlanymi. – Postawiłem ogrodzenie, ponieważ planuję rozpocząć budowę domu. Poza tym przez kilka miesięcy ci państwo jeździli po moim terenie powodując szkody – tłumaczy Grzegorz Sokołowski. Dodaje, że jego sąsiedzi byli ostrzegani przed zakupem działki, iż nie dojadą do niej ciężarówką, mimo to zdecydowali się na jej zakup.
Grzegorz Sokołowski przekonuje, że wybudował płot zgodnie ze zgłoszeniem, do którego starostwo w Piasecznie, ani gmina nie wzniosły zastrzeżeń. – Pomiary, w którym miejscu mam prawo je wznieść robiło trzech geodetów. Wszelkie podziały zostały zatwierdzone przez urząd w Górze Kalwarii – utrzymuje mieszkaniec.
Gmina próbuje doprowadzić do ugody
Ponieważ nie było szans na porozumienie, sąsiedzi pana Grzegorza zwrócili się o pomoc do władz gminy. Włodarze ze swej strony podjęli się negocjacji z właścicielem ogrodzenia (domagali się, aby przesunął je około 30 cm w głąb swojej posesji), ale pan Grzegorz pozostał nieugięty. – Czuję się zastraszany i mam już dość ciągłego tłumaczenia że zajmuję wyłącznie własny grunt. Nie mogę cofnąć ogrodzenia, ponieważ wówczas powierzchnia mojej posesji przestanie spełniać wymogi działki budowlanej – argumentuje mieszkaniec Czachówka. Pan Grzegorz dodaje, że kiedy energetycy chcieli postawić skrzynkę z licznikiem przy jego działce, poprosił ich, żeby wtopili ją w ogrodzenie, aby nie zawężała jeszcze bardziej drogi dojazdowej sąsiadom.
Nie widząc szans na ugodę, gmina zwróciła się do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego (PINB) w Piasecznie o doprowadzenie do rozbiórki ogrodzenia wybudowanego przez mieszkańca Czachówka. – Dysponujemy ekspertyzą wskazującą, że ogrodzenie powstało niezgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego – tłumaczy burmistrz Dariusz Zieliński. PINB nie dopatrzył się nieprawidłowości i umorzył sprawę uznając, że to spór o granicę między dwoma sąsiadami i on nie ma kompetencji, aby go rozstrzygać. Ratusz odwołał się do wyższej instancji i Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego w styczniu tego roku zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia przez PINB. Postępowanie jest w toku.
Chcą szerokiej drogi, niech wytną dęby
Smaczku sprawie dodaje fakt, że na ul. Wąskiej rośnie szpaler dębów, który skutecznie ją zawęża. Grzegorz Sokołowski uważa, że jeśli gmina chce zapewnić odpowiedni dojazd jego sąsiadom, powinna wyciąć kilka drzew, a nie poszerzać drogę kosztem jego działki. – Kiedy niedawno była robiona kolejna brama do położonej tuż obok szkoły podstawowej, bez mrugnięcia okiem wycięto trzy dęby. Tutaj jest to niemożliwe? – zastanawia się głośno pan Grzegorz.
Burmistrz przekonuje, że te kilkudziesięcioletnie drzewa zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego należy zachować. Dariusz Zieliński wciąż liczy, że sprawę przejazdu w Czachówku uda się załatwić polubownie. Po naszej interwencji zapowiedział, iż będzie chciał pilnie spotkać się z Grzegorzem Sokołowskim, aby wznowić z nim negocjacje.