GÓRA KALWARIA Pani Magdalena, mieszkanka Góry Kalwarii, kilka tygodni temu zgłosiła się do programu Nasz Nowy Dom, ukazującego się na antenie Polsatu. Wkrótce potem jej mieszkanie przeszło kompletną metamorfozę. Kobieta jest zadowolona z remontu, jednak twierdzi, że straciła wiele zapasów i cennych przedmiotów
Polsatowski program Nasz Nowy Dom zawitał do Góry Kalwarii pod koniec czerwca.
– W ogóle nie spodziewałam się, że się do niego zakwalifikuję – opowiada nasza czytelniczka. – Lokal przy ul. Armii Krajowej, w którym mieszkam z wnukiem, kilka miesięcy wcześniej został wykupiony od gminy i znajdował się w fatalnym stanie. Jestem już na emeryturze, więc nie było mnie stać na remont. Dlatego wpadłam na pomysł, aby zgłosić się do Polsatu. Wypełniłam formularz, wysłałam zdjęcia. W końcu 26 czerwca otrzymałam informację, że pomyślnie przeszłam przez eliminacje.
Pani Magda przekonuje, że cała operacja związana z remontem lokalu odbywała się w ekspresowym tempie.
– Powiedziano nam, że mamy 15 minut na spakowanie się – opowiada. – Zostaliśmy zakwaterowani w hotelu sieci Arche w Łochowie, gdzie w świetnych warunkach spędziliśmy niemal tydzień. W tym czasie tu dokonywała się mieszkaniowa metamorfoza.
Kobieta opowiada, że po powrocie nie poznała swojego mieszkania.
– Wszystko było nowe i ładne, ale mnóstwa rzeczy brakowało – twierdzi. – Moje antywłamaniowe drzwi zostały zastąpione drzwiami z dykty, zamrażarka i mikrofalówka zniknęły, prawie nowa pralka została zastąpiona modelem tej samej firmy, ale gorszej klasy energetycznej.
Kobieta spisała długą listę rzeczy, które zostały zabrane z jej mieszkania podczas remontu i do niego nie wróciły. Są na niej zapasy spożywcze (pani Magda jest prepersem), ubrania, leki, butle z gazem, drobne agd, różnego rodzaju akcesoria.
– To wszystko było warte kilkanaście tysięcy złotych – podkreśla nasza czytelniczka. Zapytaliśmy rzecznika prasowego Polsatu Tomasza Matwiejczuka, czy skargi pani Magdy są zasadne i czy odzyska ona rzeczy, które zostały wyniesione z mieszkania na czas remontu.
– Skontaktowaliśmy się z producentem programu. Ze wstępnych informacji wynika, że ta sprawa wygląda zdecydowanie inaczej (niż twierdzi bohaterka programu – przyp. red) – zapewnił nas Tomasz Matwiejczuk. Następnego dnia do naszej redakcji zadzwoniła pani Magdalena.
– Producenci programu z firmy Constantin zaproponowali mi 5 tys. zł rekompensaty za te wszystkie rzeczy i chociaż były warte więcej, zgodziłam się – poinformowała. – Uważam sprawę za zamkniętą.
TW
Z niecierpliwością czekam na odcinek programu. Każdy kto poznał się na tej pani wie, jaka jest naprawdę i jak jej życie wygląda. Z chęcią poznamy też zdanie produkcji, o której przedstawienie juz redakcja się nie pokusiła. Jak wyglądała umowa między stronami i warunki udziału w programie?
Przykre jest to, że potrzebujących rodzin w gminie jest na pewno bardzo wiele, a nikt nie zweryfikował ile ta pani już w życiu dostała „bo się należy”. Ile rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi mogłoby skorzystać z tego i to z wdzięcznością? To jest jawne plucie w twarz tym ludziom. My zobaczymy piękny obrazek w tv, a prawdę znają nieliczni.
Trzeba mieć tupet żeby takie rzeczy wypisywać w tej sytuacji…
Nie dość ze chcieli dobrze i zrobili jej warunki do życia to ta się przyprula o kilka gratów XDs
Mogła sama wyremontować i obyłoby się bez straty.Nie musiałaby DZWONIĆ DO REDAKCJI……..
Ale po co dzwonic?
Cale życie nastawiona na dajcie,bo chora jestem. Pracować nie mogę a potrzebuję .
Nigdy nie pracowalam a zawsze dostawałam.
Niech żyje socjal.
Te graty to były między innymi zdjęcia zmarłych dzieci, pamiątki rodzinne. Kolekcje Kordiana, które chłopiec zbierał od małego dziecka. Prezes z komuni, biżuteria itp.
Co Ty pier…. ta Pani całe życie pracowała i wypracowała sobie emeryturę. Oszczędzała, wychowała wnuka na porządnego człowieka. Zakwalifikowała się do programu – wybrali ją, to co ma się już godzić na wszystko ” bo dali za darmo ” !?! Minęło już wiele tygodni od remontu a ona nadal dokupuje rzeczy , do podstawowego funkcjonowania talerze, kosz na śmieci, miseczki itd .