PIASECZNO W środę 5 lutego rozpoczęły się roboty budowlane związane z przebudową stawu w Parku im. Książąt Mazowieckich oraz przebudową odcinka Kanału Piaseczyńskiego w parku w kierunku obwodnicy. Mostek nad kanałem od ul. Prusa będzie od 11 lutego zamknięty na minimum miesiąc.
W związku z tym, że prace polegać będą w pierwszej fazie na odmuleniu dna i formowaniu brzegów stawu i kanału a urobek będzie przewożony koparkami i ciężarówkami na sąsiadująca działkę, ze względów bezpieczeństwa konieczne jest zamknięcie przejścia przez mostek od ulicy Prusa. Wykonawca (firma Marcin Gajda – Architektura Krajobrazu z Krakowa) planuje najpierw wykonać prace wokół stawu i na fragmencie kanału przy stawie, aby skrócić w miarę możliwości czas zamknięcia przejścia przez mostek.
Za utrudnienia przepraszamy.
Biuro Promocji i Kultury Urzędu Miasta i Gminy Piaseczno
Wiem od osoby dobrze zorientowanej, że na tym stawie spotykane są ptaki rzadkich, chronionych gatunków. Ta osoba sama je tam obserwowała, a zna się na rzeczy. Ponoć widziano tam też żółwie błotne (też gatunek chroniony).
Jak czytam o tym, co tam ma być robione w ramach „przebudowy stawu”, to jestem pewien, że te rzadkie ptaki już nigdy tam się nie pojawią. Żółwie błotne (jeśli tam są) zostaną oczywiście wraz z całym pozostałym „urobkiem” przewiezione koparkami i ciężarówkami na sąsiadująca działkę. Ciekawe, jak im się tam będzie podobało? Pewnie się nie dowiemy, bo oczywiście w trakcie tej „przeprowadzki” zdechną.
Widać, że nasi „rządcy” nie są w stanie pojąć, że żeby coś było fajne i atrakcyjne, to nie musi być sztuczne, „plastikowe”, wybetonowane, wyasfaltowane i uładzone. Rozumiem, że może tam trzeba trochę (delikatnie!) odmulić dno (chociaż wcale nie jestem przekonany), ale – do cholery! – po co tam „formować brzegi” i na czym to niby ma polegać? Co, staw brzegów nie ma? Trzeba je dopiero stworzyć i „uformować”? Pewnie przy pomocy betonu?
Czuję, że po wykonaniu tych rzekomo niezbędnych prac staw w parku stanie się po prostu pozbawionym życia, „ucywilizowanym” dołkiem z wodą. Atrakcja jak się patrzy!
Tak naprawdę to ten staw i jego brzegi należałoby tylko wysprzątać z różnych śmieci. Niczego innego tam robić nie trzeba. Ludzie pragną zobaczyć wodę, a trzciny im zasłaniają? To można zrobić podesty albo ławeczki na podwyższeniu. Założę się, że wyjdzie wielokrotnie taniej.
P.S. A propos kosztów, bo coś czuję, że jak nie wiadomo. O co chodzi, to chodzi o ….. (wiadomo co).
1) Kto w gminie wymyślił, że właśnie w ten „wypasiony” sposób należy „przebudować” staw w parku? Jakie były argumenty za taką właśnie „przebudową”? Kto to zatwierdził?
2) Czy taka właśnie zaakceptowana „przebudowa” (a raczej dewastacja) stawu w parku była w jakikolwiek sposób konsultowana z kimkolwiek, kto zajmuje się ochroną przyrody? Czy decydenci mieli świadomość, że zamierzają zniszczyć siedlisko rzadkich, chronionych gatunków zwierząt?
3) Ile mają kosztować te prace, zlecone firmie Marcin Gajda – Architektura Krajobrazu z Krakowa?
4) Czy był przeprowadzony jakiś przetarg na te prace? A może przetarg był tak przeprowadzony, że zgłosiła się (albo spełniała warunki) tylko ta firma z Krakowa? Trochę dziwne, że nie dało się znaleźć bliżej jakiejś tańszej firmy…
5) Czy w gminie przeprowadzono może jakieś porównanie kosztów: ile będzie kosztować zwykłe posprzątanie i uporządkowanie stawu i jego brzegów, a ile ta przebudowa, którą ostatecznie zlecono? Jaki jest stosunek tych kosztów? Czy naprawdę warto jest niszczyć w miarę naturalne stanowisko przyrodnicze, w którym bytują (a choćby tylko pojawiają się) rzadkie, chronione gatunki zwierząt tylko po to, żeby było – wedle gustów władz Piaseczna – „ładnie” i żeby ktoś mógł na tym zarobić?
P.S.2. Mam taką propozycję dla „władców” Piaseczna (z jakiejkolwiek partii by oni nie byli):
Jeśli macie takie (wg mnie nuworyszowskie i prostackie) gusta, że ładnie i fajnie jest wtedy, gdy się wszystko wokół nas „ucywilizuje” za pomocą betonu, kamienia, plastiku i asfaltu, to może róbcie sobie ładnie na własnych posesjach? Zostawcie w spokoju przestrzeń publiczną, którą mają się cieszyć nie tylko tacy, jak wy. Ci, którzy mają gusta podobne do waszych mają już w Piasecznie dość miejsc, w których mogą czuć się szczęśliwi. Kamień, beton, fontanna, drzewa w betonowych donicach (kuźwa, kto wymyślił, że teren należy wyłożyć kamieniem i zalać betonem, a drzewa posadzić w donicach!? Podajcie do publicznej wiadomości nazwisko tego geniusza i tego, który to w urzędzie zaakceptował!)
Swoje pomysły na to, jak sobie człowiek ma urządzić otoczenie, zechciejcie łaskawie realizować na własnych posesjach. Odp…..ie się łaskawie od przestrzeni publicznej, która ma być dla wszystkich, a nie tylko dla jakichś – za przeproszeniem – tłumoków. Piaseczno szybko się rozrasta i coraz mniej jest w nim miejsc, które zachowują cechy w miarę naturalnych ze względów przyrodniczych. Takie miejsca należy więc pielęgnować i chronić, a nie bezmyślnie niszczyć. Dziś może jeszcze tego nie widać, ale za 50 lat takie miejsca będą skarbem, bo wszędzie dookoła będzie baton, asfalt, kamień i plastik. A politycy (nawet ci „gminni”) powinni mieć trochę inteligencji, wyobraźni i zdolności perspektywicznego myślenia. Tak, wiem, że tacy „politycy” nie występują w przyrodzie. Ale pomarzyć można…
W punkt!
Wszystko matoły zniszczą.
Szacun i pozdrowienia 🙂
Wiem od osoby dobrze zorientowanej, że na tym stawie spotykane są ptaki rzadkich, chronionych gatunków. Ta osoba sama je tam obserwowała, a zna się na rzeczy. Ponoć widziano tam też żółwie błotne (też gatunek chroniony).
Jak czytam o tym, co tam ma być robione w ramach „przebudowy stawu”, to jestem pewien, że te rzadkie ptaki już nigdy tam się nie pojawią. Żółwie błotne (jeśli tam są) zostaną oczywiście wraz z całym pozostałym „urobkiem” przewiezione koparkami i ciężarówkami na sąsiadująca działkę. Ciekawe, jak im się tam będzie podobało? Pewnie się nie dowiemy, bo oczywiście w trakcie tej „przeprowadzki” zdechną.
Widać, że nasi „rządcy” nie są w stanie pojąć, że żeby coś było fajne i atrakcyjne, to nie musi być sztuczne, „plastikowe”, wybetonowane, wyasfaltowane i uładzone. Rozumiem, że może tam trzeba trochę (delikatnie!) odmulić dno (chociaż wcale nie jestem przekonany), ale – do cholery! – po co tam „formować brzegi” i na czym to niby ma polegać? Co, staw brzegów nie ma? Trzeba je dopiero stworzyć i „uformować”? Pewnie przy pomocy betonu?
Czuję, że po wykonaniu tych rzekomo niezbędnych prac staw w parku stanie się po prostu pozbawionym życia, „ucywilizowanym” dołkiem z wodą. Atrakcja jak się patrzy!
Tak naprawdę to ten staw i jego brzegi należałoby tylko wysprzątać z różnych śmieci. Niczego innego tam robić nie trzeba. Ludzie pragną zobaczyć wodę, a trzciny im zasłaniają? To można zrobić podesty albo ławeczki na podwyższeniu. Założę się, że wyjdzie wielokrotnie taniej.
P.S. A propos kosztów, bo coś czuję, że jak nie wiadomo. O co chodzi, to chodzi o ….. (wiadomo co).
1) Kto w gminie wymyślił, że właśnie w ten „wypasiony” sposób należy „przebudować” staw w parku? Jakie były argumenty za taką właśnie „przebudową”? Kto to zatwierdził?
2) Czy taka właśnie zaakceptowana „przebudowa” (a raczej dewastacja) stawu w parku była w jakikolwiek sposób konsultowana z kimkolwiek, kto zajmuje się ochroną przyrody? Czy decydenci mieli świadomość, że zamierzają zniszczyć siedlisko rzadkich, chronionych gatunków zwierząt?
3) Ile mają kosztować te prace, zlecone firmie Marcin Gajda – Architektura Krajobrazu z Krakowa?
4) Czy był przeprowadzony jakiś przetarg na te prace? A może przetarg był tak przeprowadzony, że zgłosiła się (albo spełniała warunki) tylko ta firma z Krakowa? Trochę dziwne, że nie dało się znaleźć bliżej jakiejś tańszej firmy…
5) Czy w gminie przeprowadzono może jakieś porównanie kosztów: ile będzie kosztować zwykłe posprzątanie i uporządkowanie stawu i jego brzegów, a ile ta przebudowa, którą ostatecznie zlecono? Jaki jest stosunek tych kosztów? Czy naprawdę warto jest niszczyć w miarę naturalne stanowisko przyrodnicze, w którym bytują (a choćby tylko pojawiają się) rzadkie, chronione gatunki zwierząt tylko po to, żeby było – wedle gustów władz Piaseczna – „ładnie” i żeby ktoś mógł na tym zarobić?
P.S.2. Mam taką propozycję dla „władców” Piaseczna (z jakiejkolwiek partii by oni nie byli):
Jeśli macie takie (wg mnie nuworyszowskie i prostackie) gusta, że ładnie i fajnie jest wtedy, gdy się wszystko wokół nas „ucywilizuje” za pomocą betonu, kamienia, plastiku i asfaltu, to może róbcie sobie ładnie na własnych posesjach? Zostawcie w spokoju przestrzeń publiczną, którą mają się cieszyć nie tylko tacy, jak wy. Ci, którzy mają gusta podobne do waszych mają już w Piasecznie dość miejsc, w których mogą czuć się szczęśliwi. Kamień, beton, fontanna, drzewa w betonowych donicach (kuźwa, kto wymyślił, że teren należy wyłożyć kamieniem i zalać betonem, a drzewa posadzić w donicach!? Podajcie do publicznej wiadomości nazwisko tego geniusza i tego, który to w urzędzie zaakceptował!)
Swoje pomysły na to, jak sobie człowiek ma urządzić otoczenie, zechciejcie łaskawie realizować na własnych posesjach. Odp…..ie się łaskawie od przestrzeni publicznej, która ma być dla wszystkich, a nie tylko dla jakichś – za przeproszeniem – tłumoków. Piaseczno szybko się rozrasta i coraz mniej jest w nim miejsc, które zachowują cechy w miarę naturalnych ze względów przyrodniczych. Takie miejsca należy więc pielęgnować i chronić, a nie bezmyślnie niszczyć. Dziś może jeszcze tego nie widać, ale za 50 lat takie miejsca będą skarbem, bo wszędzie dookoła będzie baton, asfalt, kamień i plastik. A politycy (nawet ci „gminni”) powinni mieć trochę inteligencji, wyobraźni i zdolności perspektywicznego myślenia. Tak, wiem, że tacy „politycy” nie występują w przyrodzie. Ale pomarzyć można…
O gatunkach chroninych wiem. Zapraszam do zapoznania się z dokumentacją. Część stawu pozostanie w stanie „dzikim” z trzciną. Choc staw jest budowlą sztuczną. Nadzór przyrodniczy sprawuje towarzystwo ornitologiczne. Pozdrawiam Daniel Putkiewicz
Dziękuję za odpowiedź, aczkolwiek niepełną. Niemniej poczułem się częściowo uspokojony. Dobrze jednak byłoby przeczytać pełniejszą informację.
Staw może i jest budowlą sztuczną, ale takie „budowle” po dłuższym okresie pozostawienia ich w spokoju, bez ingerencji człowieka, potrafią nabrać cech „dzikości” i warto wtedy postępować z nimi ostrożnie, żeby nie niszczyć tego, czego się już może później nie da odbudować, nawet przy najlepszych chęciach.
Wiem, że myślenie w perspektywie dłuższej niż 1 – 2 kadencje jest wśród polityków mało popularne, ale warto wtedy pomyśleć o swoich wnukach i prawnukach – i świecie, jaki po nas oddziedziczą. A będzie to świat coraz bardziej zaludniony, „ucywilizowany”, zabetonowany i wyasfaltowany. W takim kierunku to zmierza i nic nie zapowiada zmiany tego trendu – chyba, że wybuchnie wojna atomowa, ale trzeba mieć nadzieję, że nikt nie jest tak głupi, żeby do tego doprowadzić.
Ale wracając na lokalne podwórko, to jestem na tyle wiekowy, że pamiętam czasy, gdy Piaseczno i okolice wyglądały zupełnie inaczej, niż obecnie. Nie jestem przeciwnikiem „dynamicznego rozwoju” naszego miasta – przeciwnie, nawet mnie on cieszy, ale jednak z pewnymi zastrzeżeniami. Na pewno wtedy, gdy będzie bezmyślnie i bez sensu dewastowana przyroda. Na pewno też wtedy, gdy do władzy będą na tym terenie dochodzić ludzie, którzy z różnych względów żadnej władzy nigdy mieć nie powinni. To akurat nie pod Pańskim adresem (a przynajmniej nie mam wiedzy, która by to uzasadniała), ale bezpośrednio zainteresowani obserwatorzy tego forum mogą się łatwo domyślić, o kogo chodzi.
Za zaproszenie do zapoznania się z dokumentacją dziękuję, ale nie skorzystam. Nie odczuwam potrzeby bycia znanym 😉
Pozdrawiam
Simian Raticus
W tym wypadku musi być pełne zezwolenie „ekologów”, gdyby PiS tu rządził to miałbyś 50 „ekologów” przypiętych łańcuchami do linii brzegowej stawu, ze 3 protesty do UE i zagrożenie odcięcia dotacji z UE. Ale gdy jest jak jest, czyli „dobrze” bo sami swoi? to ptaszki znają swoje miejsca i żółwie też (działeczki mają pogrodzone) i na 100% nie wchodzą w konflikt z terenem i zakresem prac.