POWIAT Ze względu na bestialstwo i metody działania policjanci okrzyknęli ich „obcinaczami palców”. Tydzień temu przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się proces gangu, który oskarżono o dziesięć porwań dla okupu
Na ławie oskarżonych, w wyjątkowo dobrze strzeżonej sali i budynku, zasiadło 14 mężczyzn. Prokuratura w Płocku postawiła im w sumie 93 zarzuty. To już drugi proces tego wyjątkowo brutalnego gangu. Niestety, pierwszy – dotyczący częściowo innego składu grupy i nieco innych przestępstw – stał się kompromitacją dla prokuratury. Ośmiu podejrzanych uniewinniono, ale tamten wyrok jest jeszcze nieprawomocny.
Długa zmowa milczenia
Przed 13 laty ta wywodząca się z gangu mokotowskiego grupa przestępcza specjalizowała się w brutalnych uprowadzeniach i budziła trwogę w Warszawie i okolicach. Jak informują śledczy, jego członkami byli częściowo „zwykli mieszkańcy” (bezrobotni, elektryk, hydraulik, mechanik samochodowy) z okolic Piaseczna, Konstancina-Jeziorny i stolicy.
Mimo prowadzonego od 2004 roku śledztwa, przez lata organom ścigania nie udawało się rozwikłać zagadek uprowadzeń dla okupu z lat 2003-2005. Dopiero trzy lata temu prokuratura podała, że „solidarność członków grupy została rozbita” i jeden z podejrzanych zdecydował się pójść na współpracę ze śledczymi. Obiecano mu w zamian nadzwyczajne złagodzenie kary. Przełomem było także to, że po latach część uczestników dramatycznych zdarzeń przerwało milczenie.
„Obcinacze palców” porywali upatrzone osoby w biały dzień, w ruchliwych miejscach – m.in. sprzed uczelni, czy w centrum handlowym w stolicy. Lubili podawać się za policjantów. Zrozpaczone rodziny płaciły wysokie okupy (od 100 tys. zł do kilku milionów euro). Śledczy podejrzewają, że gang dokonał przynajmniej 20 porwań i wyłudził 7 mln zł okupu, nie na wszystko są dowody.
Niezadowoleni – mordowali
Jesienią 2003 roku oprawcy porwali właściciela lombardu z okolic Piaseczna. Dwukrotnie obcięli mu część palca. Przestępcy uwolnili mężczyznę dopiero po 37 dniach, gdy jego bliscy wpłacili 120 tys. dolarów okupu.
Inną ofiarą gangu padł 26-letni syn przedsiębiorcy z Piaseczna uprowadzony w marcu 2004 roku. Zwłoki mężczyzny przypadkowo odnaleziono półtora miesiąca później koło Grodziska Mazowieckiego, mimo że rodzina wpłaciła wynegocjowany okup (127 tys. dolarów i 10 tys. euro). Oprawcy najpierw obcięli mu palec i przekazali go rodzinie, żeby zmusić ją do działania. Ostatecznie, niezadowoleni ze zbyt niskiego okupu, zdecydowali się pozbyć młodego człowieka i brutalnie go zamordowali.
Takich tragicznych historii jest więcej, dwojga zakładników do tej pory nie odnaleziono.
Część ze zbrodni zarzuconych oskarżonym dotyczy przestępczych porachunków. Za zabójstwa i porwania oskarżonym grożą wieloletnie kary więzienia.
PC