Nadal brudno w centrum miasta

3

PIASECZNO W kwietniu pisaliśmy o zaśmieconym terenie u zbiegu ulic Żytniej i Jarząbka. Mimo że straż miejska zobligowała właściciela do uprzątnięcia nieogrodzonej nieruchomości, na wiele się to nie zdało…


O zaśmieconym terenie, który szczególnie upodobali sobie miłośnicy libacji pod gołym niebem, pisaliśmy już dwukrotnie. Straż miejska już wcześniej apelowała do właściciela terenu w rozwidleniu Żytniej i Jarząbka o jego uprzątnięcie. Raz śmieci zostały wysprzątane, jednak na ponowny apel właściciel jeszcze nie zareagował.
– To miejsce nie jest ogrodzone, każdy może tam wejść – mówi pan Mateusz, nasz czytelnik. – Teraz jest ciepło, zaczęły się wakacje. Często widuję bawiące się tam dzieci. Tymczasem w lasku leży mnóstwo butelek, puszek po piwie i innych odpadów, które mogą być niebezpieczne. Żeby w końcu nie doszło tam do jakiegoś wypadku…

TW

3 KOMENTARZE

  1. Pozwolę sobie zauważyć, że „miłośnicy libacji pod gołym niebem” to też ludzie.

    Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej zapodaje, że do do uznawanych w Polsce praw człowieka należy m.in. wolność zgromadzeń i stowarzyszeń, prawo do prywatności i prawo udziału w życiu kulturalnym, a takoż i prawo do wolnych wyborów, które można interpretować także jako wolny wybór miejsca do biesiadowania.

    Jeśli więc grupka miłośników libacji pod gołym postanowi się zgromadzić na zaśmieconym terenie i w ramach udziału w życiu kulturalnym podyskutować przy flaszce o sztuce czy literaturze, to korzystają tylko z przyrodzonych im praw.
    Wśród praw człowieka nie ma oczywiście wymienionego prawa do picia alkoholu, ale alkohol jest w Polsce legalny, ergo: wolno go pić. A ponieważ już chociażby Witkacy (że nie wspomnę o masie innych ludzi kultury i sztuki) udowodnił, że konsumpcja różnych używek powoduje, że umysł ludzki staje się bardziej lotny i twórczy, to jest wręcz oczywiste, że dla głębokiego przeżywania udziału w życiu kulturalnym alkohol jest wręcz niezbędny.

    Tymczasem „miłośnicy libacji pod gołym niebem” są traktowani niemalże jak zaszczute zwierzęta. Odbiera im się kolejne miejsca, gdzie mogli się gromadzić i korzystać ze swoich ludzkich praw – zupełnie jak zwierzętom, którym ludzie wydzierają coraz więcej zajmowanych przez nie siedlisk, a potem się dziwią i oburzają, że zwierzaki łażą im po ulicach.
    Brakuje tylko, żeby „miłośników libacji pod gołym” zacząć odławiać i gdzieś wywozić…

    P.S. Nie chcecie, żeby „miłośnicy libacji” imprezowali pod gołym niebem, to im np. odtwórzcie i przekażcie w posiadanie przedwojenne obserwatorium. Teraz konkurs: czy redaktor TW (albo jakikolwiek inny), a ostatecznie ktoś z czytelników KP (PN) wie, o czym mówię i gdzie się to urocze miejsce znajdowało?
    Redaktorze, stawiam dobre piwo (tylko nie szukaj pan w internecie, bo wtedy z piwa nici!) 🙂

  2. A może to Pan Mateusz wykorzystuje sytuację, że teren jest nieogrodzony i zaśmieca działkę właścicielowi… Jeżeli nie to może Pan Mateusz skrzyknie się wraz z sąsiadami i uprzątną ten teren skoro go tak razi…

    Panowie ze straży wiejskiej ewidentnie śpią i wychodzą z założenia, że po co się przemęczać, skoro winą można obarczyć właściciela – wiadomo najprościej, po najniższej linii oporu…

    Może Panowie ze straży najpierw poszukają, ustalą winnych?

  3. WSTYD! To powinno być STRAŻY WIEJSKIEJ, że do tego dopuszcza… Ale najwyraźniej tak im najłatwiej – karać niewłaściwe osoby…

    Mateusz jeżeli drażni, to można z sąsiadami posprzątać… Właściciel działki maa z tym tyle wspólnego co ty, a tak w ogóle to co to za 60…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię