GÓRA KALWARIA Wisząca na ratuszu tablica poświęcona poległym żołnierzom Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego zdaniem prezesa Instytutu Pamięci Narodowej powinna jak najszybciej zniknąć z oczu. Wszystko wskazuje na to, że tak się stanie w tym roku
Ożywiona dyskusja o tym, czy owa tablica powinna znajdować się w tak eksponowanym miejscu toczy się w Górze Kalwarii od czterech lat. Wmurowano ją w podcieniach ratusza w 1965 r. Zawiera 83 nazwiska, w większości szeregowych i kaprali. Zdaniem 86-letniej Elżbiety Wójcik-Wyrzykowskiej, mieszkanki Góry Kalwarii, której nieżyjący mąż i teść spędzili kilka lat w ciężkich więzieniach po aresztowaniu przez KBW, tablicę należało dawno zdjąć z siedziby burmistrza. Inny kalwaryjski kombatant, Jan Lempkowski jest z kolei zdania, że tablica powinna zostać na miejscu. – Wymienieni na niej żołnierze byli Polakami. Nic nie mogli poradzić na to, że akurat wcielono ich do jednostki KBW – tłumaczy.
IPN nie pozostawia wątpliwości
Trzy lata temu jeden z młodych mieszkańców miasta rzucił pomysł, aby tablicę usunąć w ramach tzw. funduszu obywatelskiego, o którego przeznaczeniu decydują mieszkańcy. Zebrał nawet podpisy pod swoją propozycją. Jednak władze odrzuciły projekt, a wiceburmistrz Jan Wysokiński zapewniał wówczas:
– Sprawę tablicy poddamy szerokiej dyskusji, zorganizujemy konsultacje społeczne. Włodarze dodawali, że muszą zapytać konserwatora zabytków, czy wolno im przenieść pamiątkę po KBW w inne miejsce w mieście (czyli na ścianę dawnego kasyna wojskowego na terenie byłych koszar).
W sprawie tablicy już zdążył wypowiedzieć się zarówno konserwator, jak i – zapytany przez magistrat o zdanie – Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Szef IPN negatywnie zaopiniował umieszczenie tablicy na ścianie innego publicznego budynku. Jednocześnie wyraził gotowość jej przejęcia po zdemontowaniu do magazynu IPN jako „pozostałości po propagandzie okresu komunizmu”. W swoim piśmie Szarek rozpisał się na temat sformowanego pod koniec 1944 roku KBW. Nazwał go „krajowym odpowiednikiem sowieckich Wojsk Wewnętrznych NKWD”, formacją „współodpowiedzialną za najbardziej krwawe przejawy masowego terroru i represji wymierzonych w obywateli RP”. Uzupełnił, iż przejawy gloryfikacji działalności KBW i innych formacji komunistycznych wykorzystywanych do walki z niepodległościowym podziemiem są rażąco niezgodne zarówno z kodeksem karnym, jak i konstytucją.
Z kolei Mazowiecki Urząd Konserwatora Zabytków zezwolił na demontaż tablicy i dał na to czas do końca grudnia 2017 roku.
Mieszkańcy: To haniebna tablica
Burmistrz Dariusz Zieliński zapowiedział, że w kwietniu skonsultuje z radnymi, a także środowiskiem byłych żołnierzy zawodowych z miasta, co należy zrobić z tablicą po jej demontażu.
– Nie będziemy czekali z jej zdjęciem do czasu remontu ratusza, który się odsuwa – zapowiedział nam. Burmistrz jeszcze do niedawna był zwolennikiem pozostawienia tablicy jako pamiątki po mrocznych, totalitarnych czasach. – Ona tylko informuje, że w naszym mieście istniała taka jednostka i jej żołnierze zginęli w walce. Takie były fakty historyczne – tłumaczył trzy lata temu.
– Nie wolno wszystkich osób wymienionych na tej tablicy wkładać do jednego worka. Za ich działalność odpowiadali ówcześni politycy i tylko oni – przekonuje Henryk Mróz, radny i ostatni dowódca jednostki wojskowej w Górze Kalwarii. – Trudno jest dziś dyskutować na temat tamtych czasów i wydarzeń, skoro w IPN mitologia przysłoniła fakty – tłumaczy.
Zapytani przez nas radni z miasta raczej wstrzymują się z wypowiedziami na temat tablicy, oczekują na propozycję burmistrza. Wiceprzewodnicząca rady Aleksandra Fedynicz-Komosa ma jednak sprecyzowane zdanie:
– Tablica powinna zniknąć że ściany ratusza – przekonuje. – I nie chodzi tu o ludzi, których nazwiska są uwiecznione, że są niczemu niewinni. Upamiętnia ona zbrodniczą organizację, a jej umieszczenie na ratuszu jest dodatkową gloryfikacją. Poza tym wprowadzono ustawę dekomunizacyjną, a prawo jest po to, żeby go przestrzegać – podkreśla.
W ostatnim czasie o jak najszybsze usunięcie pamiątki po KBW zwróciło się do burmistrza miejscowe Stowarzyszenie Rodzin „Pamięć i Tożsamość”. „Dla nas niepojęte jest, dlaczego minęło tyle lat i nikt z władz nie dopilnował, by ta haniebna tablica upamiętniająca komunistycznych ciemiężców znalazła się we właściwym dla niej miejscu”. Zdaniem autorów pisma obecność tablicy na ratuszu jest „niesławą dla gminy”. – Zdecydowaliśmy się na ten apel, ponieważ strasznie długo, naszym zdaniem za długo, trwa zdejmowanie tej tablicy z ratusza – mówi Marcin Gwardys, prezes stowarzyszenia.
Piotr Chmielewski