KONSTANCIN-JEZIORNA Historia dzieje się na naszych oczach. Z kamienia u zbiegu ul. Długiej i Przesmyckiego zniknął napis upamiętniający komunistyczną Gwardię Ludową, a z siedziby burmistrza tablica ku czci Ludowego Wojska Polskiego


Oba miejsca pamięci przez kilkadziesiąt lat zdążyły wpisać się w krajobraz Konstancina-Jeziorny. Kamień usytuowany przy Długiej przypominał, że w roku 1942 w znajdującej się za nim willi mieściła się pierwsza szkoła dowództwa Gwardii Ludowej. GL powstała jako formacja partyzancka wspierająca w czasie wojny działalność Polskiej Partii Robotniczej.

– Gwardia Ludowa to było długie ramię Moskwy, które chciało zbudować nad Wisłą kraj rad – tłumaczył nam Paweł Kosiński z biura edukacji w Instytucie Pamięci Narodowej.

Głaz pozostał, ale już bez tablicy

Przeszło trzy lata temu o usunięcie kamienia zaczął zabiegać Sergiusz Muszyński, obecnie lider Prawa i Sprawiedliwości w powiecie piaseczyńskim. Szokowało go to, że do tej pory kamień nikomu nie zawadzał. Pisał w tej sprawie interpelacje do starosty (też z PiS), bo Długa to droga powiatowa. Jednak Wojciech Ołdakowski musiał się poddać.

– Pomnik stoi na prywatnym terenie. Jego właściciele tłumaczą, że taka lokalizacja kamienia została im narzucona. Nie są przeciwni jego usunięciu, ale też nie stać ich na sfinansowanie prac – mówił wówczas starosta. – Jestem za zlikwidowaniem tego obelisku, ale jako starosta nie mogę wysłać ekipy, która go rozbierze, bo naraziłbym się na zarzut naruszenia dyscypliny finansów publicznych – dodawał.

A od właścicieli gruntu z głazem usłyszeliśmy: – Czy ten pomnik jest czy go nie ma, nas to nie interesuje. Nie zamierzamy niczego z nim robić.

Po tym jak we wrześniu 2016 roku o pomnik upamiętniający GL zapytaliśmy Instytut Pamięci Narodowej, głazem – na mocy nowej ustawy dekomunizacyjnej – miało zająć się nim specjalne biuro do spraw likwidacją komunistycznych symboli i nazw nadal funkcjonujących w przestrzeni publicznej. Kamień jednak stał nadal. Zdaniem części z pasjonatów dziejów Konstancina-Jeziorny, skoro przetrwał tyle lat, nie powinien ulec zniszczeniu, ponieważ stał się zabytkiem i „upamiętnia pewne miejsce i wydarzenie historyczne”. Przeciwnego zdania był Sergiusz Muszyński. Kiedy pod koniec ubiegłego roku została znowelizowana ustawa o zakazie propagowania komunizmu, radny powiatowy zwrócił się do wojewody, aby z niej skorzystał. Zgodnie z nowelą wojewoda ma prawo usuwać pomniki propagujące ustrój totalitarny. Przy okazji Muszyński zaapelował do Zdzisława Sipiery (PiS), aby doprowadził do zdjęcia z siedziby burmistrza przy ul. Warszawskiej tablicy upamiętniającej „wyzwolenie” (cudzysłowu użył radny) Jeziorny.

Tablica przy Warszawskiej 32 została zamurowana

Burmistrz Kazimierz Jańczuk przekonuje, że z niedawnym usunięciem obu pamiątek po PRL Sergiusz Muszyński nie ma nic wspólnego.

– Kiedy ukazała się nowela ustawy dekomunizacyjnej, wojewoda wystąpił do nas, tak jak i wielu innych gmin, z pytaniem, czy na terenie Konstancina-Jeziorny znajdują się dawne elementy upamiętniające minioną epokę. Wskazaliśmy mu zarówno głaz z tablicą przy Długiej, jaki i tablicę na budynku przy Warszawskiej 32 – informuje włodarz. – Ponieważ kamień znajdował się na prywatnym terenie i zgodnie z wolą ustawodawcy mógł być usunięty na koszt państwa, rozmawialiśmy z właścicielką terenu na ten temat. Ona jedynie odkręciła tablicę i oznajmiła, że kamień jej nie przeszkadza i może pozostać. Takie rozwiązanie zaakceptował pracownik IPN podczas wizji lokalnej, nam również ten kamień nie przeszkadza. Jeśli chodzi o tablicę na siedzibie urzędu, po odpowiedzi wojewody, że również kwalifikuje się ona do demontażu, zamurowaliśmy ją – informuje burmistrz.

3 KOMENTARZE

  1. Też mi powód do dumy. Historia była jaka była i najleży ją pamiętać przynajmniej w minimalnym stopniu, oby to samo spotkało wyznawców pisu by wypisali ich z historii.

Skomentuj gogo Anuluj odpowiedź

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię