PIASECZNO Mandatem w wysokości 220 złotych został ukarany kierowca karetki pogotowia, który w sobotę stracił panowanie nad kierownicą i wpadł do rowu przy ul. Armii Krajowej w Piasecznie
W sobotę około godziny 13 karetka pogotowia należąca do firmy Luxury Medical Care przywiozła do domu pacjenta. Została w trybie pilnym wezwana do jednego z warszawskich szpitali. Wypadła na obwodnicę Piaseczna i pognała w kierunku stolicy.
Na ratunek życia
– To było wezwanie do transportu „na ratunek życia” – mówi dyrektor zarządzający Luxury Medical Care, Mateusz Krauze. – Kierowca nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze – ocenia.
Kierowca karetki chciał ominąć kałużę i stracił panowania nad kierownicą. Samochód zjechał do rowu i przewrócił się na bok.
– Za nieostrożną jazdę został ukarany mandatem w wysokości 220 złotych – informuje kom. Jarosław Sawicki, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie. – Prowadzący samochody uprzywilejowane nie są wyłączeni z zasad ruchu drogowego.
Ratownik, jak każdy kierowca
Czy szybkiej i brawurowej jazdy nie usprawiedliwia chęć niesienia pomocy? Tym bardziej, jeśli stawką jest ludzie życia?
– Każda sytuacja jest indywidualna, ale na kierowcach samochodów uprzywilejowanych ciążą takie same obowiązki jak na innych uczestnikach ruchu – podkreśla kom. Jarosław Sawicki.
– Nie chodzi o to, by ratując ludzkie życie narażać inne – nie ma wątpliwości Mateusz Krauze z Luxury Medical Care. – Przepisy ruchu drogowego dotyczą wszystkich. Kierowca karetki jedzie na ratunek, ale musi też zapewnić bezpieczeństwo osobom, które przewozi oraz innym uczestnikom ruchu.
Do szpitala z niegroźnymi obrażeniami
Czy wobec kierowcy ukaranego mandatem zostaną także wyciągnięte inne konsekwencje służbowe?
– To tajemnica przedsiębiorstwa, nie mogę dzielić się takimi informacjami – odpowiada Mateusz Krauze i przyznaje, że sobotnia sytuacja nie jest odosobniona. – Mamy 70 karetek, jeździmy do wielu wezwań i mimo zachowania największej dbałości o dobór odpowiednio przeszkolonych kierowców niestety do kolizji czasami dochodzi.
W karetce oprócz kierowcy jechał także ratownik. Na pomoc przybyła im inna karetka – tym razem, należąca do firmy Falck.
– Jeden z mężczyzn trafił do szpitala przy ul. Wołoskiej z powierzchownym urazem głowy – informuje Wojciech Jóźwiak, rzecznik prasowy Falcku.
Nie lubią jeździć na sygnale
Czy kierowcy karetek nie nadużywają możliwości jakie daje prowadzenie pojazdu uprzywilejowanego?
– To nie jest tak, jak się niektórym wydaje, że karetka jedzie na sygnale po pizzę – mówi Wojciech Jóźwiak z Falcku. – Sygnał dźwiękowy jest używany tylko wtedy gdy jest niezbędny. Inni użytkownicy ruchu często są nieobliczalni. Niektórzy widząc i słysząc karetkę tracą głowę i stwarzają zagrożenie. Kierowcy karetek bardzo nie lubią jeździć na sygnale i robią to w ostateczności.
Czy ratowników powinno się karać, tak jak wszystkich?
Jak znaleźć złoty środek? Nieść skuteczną i szybką pomoc najbardziej potrzebującym, a jednocześnie być na tyle ostrożnym by wyeliminować zagrożenia wynikające z pośpiechu. O tragicznej sytuacji pisaliśmy tydzień temu – strażak jadąc do pożaru spowodował wypadek śmiertelny. Został skazany na dwa lata więzienia.
– To tragedia dla tego człowieka, nie powinien być dodatkowo karany – oceniali niektórzy nasi Czytelnicy. – Jeśli będzie się tak surowo karać ratowników, to przestaną się śpieszyć by nas ratować – argumentowali.
– Tylko dwa lata za odebrania ludzkiego życia? To za mało! – uważali inni.
A jakie jest Wasze zdanie?
Adam Braciszewski