PIASECZNO – On jest gminnym urzędnikiem i myśli, że mu wszystko wolno – zarzuca sąsiadowi Janusz Pałka ze Złotokłosu. Mężczyzna twierdzi, iż jego posesja jest podtapiana z powodu podwyższenia działki za płotem. – Czuję się nękany – odpowiada urzędnik


– Przez miesiąc nie mogłem wjechać na podwórko, bo było zalane – narzeka mieszkaniec.

Spór przy ul. Staszica trwa od trzech lat. Jak opowiada Janusz Pałka, wtedy na sąsiednią działkę zaczęły być zwożone ziemia, kruszywo oraz – w jego ocenie „różne odpady”. Wówczas napisał do gminy z prośbą o interwencję. Przyjechała komisja z Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Rolnej magistratu i po oględzinach orzekła, że jedynie doszło do wyrównania poziomu gruntu na wskazanej działce z poziomem sąsiednich nieruchomości. Komisja nie stwierdziła na działce nawiezionych odpadów, ani szkód powstałych na sąsiedniej posesji skarżącego.

– Gmina mnie zignorowała – uważa Janusz Pałka. – Wizyta urzędników przypominała bardziej spotkanie towarzyskie u kolegi z pracy. Były uśmiechy, żarty. Mam wrażenie, że mój sąsiad, jako urzędnik gminy czuje, że prawo go nie obowiązuje, a tymczasem zmienił ukształtowanie terenu – wskazuje  mężczyzna. Ponieważ nie ufa urzędnikom, poprosił naszą redakcję o nagłośnienie sprawy.

Od kilku dni jego niepokój budzi to, że na położonej tuż obok działce znów pracuje ciężki sprzęt i jest  plantowany teren. – Sąsiad cały czas robi sobie żarty. Mówi, że nie podwyższa swojego terenu – irytuje się mężczyzna.

We wtorek na miejscu okazało się, że rzeczywiście ładowarka i koparka przerzucały duże ilości ziemi zgromadzone na hałdach. Gminny urzędnik zarządzający tą rodzinną nieruchomością (prosił o niepodawanie nazwiska) stwierdził w rozmowie z naszym dziennikarzem, że poziom gruntu na działce nie jest podwyższany, a jedynie jest ona równana.

– Wszystkie sąsiednie posesje, w tym należąca do pana, który na mnie skarży, są położone wyżej. Przez lata to moja działka była zalewana. Też nie mogłem na nią wjechać, ale utwardziłem sobie podjazd, bo to mi wolno – tłumaczy. – Dodam, że mam świadomość z konsekwencji, jakie groziłyby mi w związku z podwyższeniem poziomu działki.

Mężczyzna wyjaśnia, że równa swoją nieruchomość, ponieważ być może stanie się ona bazą dla firmy, która będzie budowała kanalizację w Złotokłosie. Natomiast spór z sąsiadem chciał rozwiązać raz na zawsze i zaproponował mu, że odkupi od niego posesję. Jednak ten odmówił.

– Takie sąsiedztwo jest dla mnie psychicznie wykańczające. Wojna między nami zaczęła się w 2015 roku, kiedy okazało się, że sąsiad spuszcza na moją działkę nieczystości. Gdy doniosłem na niego do gminy, zaczął mnie oczerniać. Trwa to do dziś – stwierdza urzędnik.

W sobotę stan działki, na której prowadzone są roboty na prośbę Janusza Pałki skontrolowała Ewa Urbańska, sołtys Złotokłosu.

– Dla mnie to burza w szklance wody – komentuje przedstawicielka wsi. – Teren nie jest podwyższany, to rzeczywiście najniżej położona posesja na ulicy. Nie stwierdziłam także zakopywania odpadów – oznajmia Ewa Urbańska.

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię