Nikt głodny nie wyszedł! 700 osób rozkoszowało się indyjską kuchnią

 

 

 

PIASECZNO Około 700 osób odwiedziło w ostatni weekend Indian Food Festival w piaseczyńskiej restauracji Curry King

Curry King wyrobiła sobie dobrą markę w okolicy działając od prawie sześciu lat w Zalesiu Dolnym. Od ponad miesiąca restauracja przeniosła się na ulicę Dworcową w Piasecznie.
– Chcieliśmy zrobić lokal, w którym będzie można również zorganizować imprezę okolicznościową (chrzciny, komunie, wesela) – mówi Monika Yusuf, właścicielka Curry King. – Szukaliśmy więc dużej powierzchni. W lokalu w Zalesiu będziemy z kolei robić generalny remont, który potrwa około roku.
W ostatnie dwa dni czerwca, w ramach imprezy Indian Food Festival, restauracja przygotowała dla gości ponad 29 potraw, w tym: dania mięsne, wegetariańskie, wegańskie, bezglutenowe, przystawki, dania główne, desery, dania północy i południa Indii. Każdy mógł zjeść tyle ile chciał w atrakcyjnej cenie 39 złotych za osobę. O jakość wszystkich dań dba Kalesha Yusuf – szef kuchni i jednocześnie mąż pani Moniki, który uchodzi za najlepszego specjalistę od kuchni indyjskiej w Polsce.
– Mam 22 lata doświadczenia w tego rodzaju gastronomii – podkreśla Kalesha Yusuf. – W Polsce jestem od 2004 roku. Czy Polacy lubią kuchnię indyjską? Oni ją kochają!
Pierwszy Indian Food Festival w Curry King został zorganizowany w zeszłym roku w Zalesiu.
– Pomysł był taki żeby goście mogli sobie popróbować różnych dań, niekoniecznie tych które mamy w karcie – wyjaśnia Monika Yusuf.
– Przez cały rok klient przyjeżdża do nas, płaci i normalnie je – dodaje Kalesha Yusuf. – Festiwal jest pewną formą promocji i nie chodzi tu o zarobek. Czasami trzeba też coś dać dla gości. Cieszymy się, że odwiedziło nas bardzo dużo osób, które jeszcze wcześniej nigdy u nas nie były. Chcielibyśmy powtarzać taką imprezę co roku.
Tydzień temu w Curry King odbył się również wieczór taneczny Bollywood z DJ’em – z przekąskami, drinkami i tańcami indyjskimi. Najbliższa tego typu impreza ma się odbyć w lokalu na zakończenie wakacji.

Grzegorz Tylec