O sporze gminy ze stowarzyszeniem Kwiryta zdecyduje Sąd Najwyższy

0

LESZNOWOLA W grudniu ubiegłego roku Sąd Apelacyjny w Warszawie unieważnił wyrok Sądu Okręgowego, który w styczniu 2018 roku orzekł, że Stowarzyszenie Pełnoprawni Obywatele Kwiryta naruszyło dobra osobiste gminy Lesznowola. Kilka dni temu Sąd Apelacyjny dostarczył stronom postępowania uzasadnienie, w którym jest sporo krytycznych uwag pod adresem gminy i pani wójt. Mimo że wyrok sądu apelacyjnego jest prawomocny, gmina poinformowała, że wniesie od niego skargę kasacyjną


Batalia sądowa między gminą, a stowarzyszeniem Kwiryta trwała w sumie trzy lata i wydawało się, że w grudniu ubiegłego roku ostatecznie się zakończyła.
– Cieszę się, że sprawiedliwość triumfowała – komentował wówczas prawomocny wyrok sądu apelacyjnego Jacek Barcikowski, prezes stowarzyszenia.
Wszystko zaczęło się w grudniu 2016 roku kiedy to gmina pozwała Kwirytę za rozpowszechnianie krytycznych publikacji, dotyczących kondycji finansowej samorządu, które miały zawierać nieprawdziwe informacje. Konkretnie chodziło o opublikowany na stronie stowarzyszenia raport, dotyczący gminnych finansów w latach 2011-2015. Twórcy raportu dowodzili m.in., że w 2012 roku gmina stanęła na skraju bankructwa, a jej zadłużenie pod koniec 2015 roku wyniosło aż 195 mln zł. Gmina uznała publikację za niezgodną z prawdą i skierowała sprawę na drogę sądową. Wyrok w Sądzie Okręgowym zapadł na początku stycznia 2018 roku. Sąd nakazał stowarzyszeniu opublikowanie na stronie internetowej przeprosin za naruszenie dóbr osobistych gminy. Ponadto zasądził od pozwanego stowarzyszenia kwotę 10 tys. zł na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża oraz dodatkowo 3637 zł tytułem zwrotu kosztów procesu. Jacek Barcikowski po wyjściu z sali rozpraw nie krył swego zaskoczenia i zapowiedział apelację. Sąd apelacyjny w grudniu 2019 roku w całości unieważnił wyrok sądu okręgowego, oddalił pozew gminy, a także zasądził na rzecz Stowarzyszenia zwrot kosztów sądowych w wysokości 3480 zł oraz kosztów zastępstwa procesowego w wysokości 2950 zł. Na początku czerwca sąd przesłał do zainteresowanych stron pełne, pisemne uzasadnienie tego wyroku.

Szereg zarzutów pod adresem gminy

W swoim uzasadnieniu Sąd Apelacyjny wyraził m.in. zaniepokojenie sposobem zarządzania gminnymi finansami. Ocenił, że rażącą nieodpowiedzialnością było planowanie dochodów ze sprzedaży gruntów, które miały być de facto własnością innych podmiotów (mowa o gruntach po KPGO Mysiadło). W uzasadnieniu czytamy także: „nieuzasadnione prawnie, jak i ekonomicznie było zawieranie przedwstępnych umów użytkowania, dotyczących zobowiązania do zawarcia w przyszłości umów finalnych, odnośnie tych gruntów, bo umowy te nie miały szans realizacji, co oznaczało konieczność zwrotu zaliczek”. I dalej: „zawieranie umów przedwstępnych było niejako, kolokwialnie określając, łataniem budżetu na krótką metę, a w dłuższej perspektywie generowało długi” . Sąd zauważył też, że o użytkowanie terenu w Mysiadle ubiegały się dwie firmy: Por Property Investmnent i Sena. Mimo iż pierwsza z nich przedstawiła ofertę atrakcyjniejszą cenowo o 8 mln zł, nie wiedzieć czemu wybrano drugą firmę.
Ale to nie wszystko, skład sędziowski ocenił, że wójt minęła się z prawdą zeznając, że o roszczeniach reprywatyzacyjnych, które pojawiały się już od 2007 roku, po raz pierwszy usłyszała w 2015 roku. Zaznaczył, że sytuacja była jej znana co najmniej od końca 2012 roku.
Kolejny wątek dotyczy Centrum Edukacji i Sporku w Mysiadle. Sąd zauważył, że nie ma żadnego dokumentu mówiącego o tym, że w budżecie gminy zostały zagwarantowane środki na budowę tego kompleksu. „Przekonanie wójt, iż wszystko jest w porządku, a pieniądze się znajdą, nie stanowi dostatecznej podstawy ustaleń w tym zakresie” – uważa Sąd Apelacyjny dodając, że inwestycja, która miała zostać zrealizowana w 2015 roku do tej pory nie została dokończona (wykonano tylko pierwszy etap) z powodu braku na ten cel środków.
Sędziowie orzekli ponadto, że twierdzenie zawarte w raporcie, jakoby pod koniec 2012 roku gmina stanęła na krawędzi utraty płynności finansowej, było usprawiedliwione. Uznali też za niezrozumiałe zatajanie przez gminę treści umów przedwstępnych i innych informacji z zakresu działalności gospodarczej, mimo iż stanowią one informację publiczną.

Gmina zapowiada kasację

Reakcją gminy na uzasadnienie Sądu Apelacyjnego było poinformowanie opinii publicznej o planowanym wniesieniu skargi kasacyjnej od powyższego wyroku. Decyzja ta dziwi Jacka Barcikowskiego.
– Skarga taka to środek nadzwyczajny odwołania się od prawomocnego wyroku do Sądu Najwyższego, mający zastosowanie jedynie w wyjątkowych sytuacjach – komentuje prezes stowarzyszenia. – Aby została ona przyjęta przez Sąd Najwyższy do rozpatrzenia, prawnicy gminy musieliby wykazać, że jest ona uzasadniona w sposób oczywisty. Inaczej SN w ogóle nie zajmie się tą skargą.

TW

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię