PIŁKA NOŻNA, IV LIGA, MKS PIASECZNO – ORZEŁ BANIOCHA 0:1 Choć w poprzednim sezonie biało-niebiescy kroczyli w lidze niemalże od zwycięstwa do zwycięstwa, to jednak w dwumeczu ze swoim jedynym rywalem z powiatu piaseczyńskiego ani razu nie odnieśli zwycięstwa. Także i tym razem zdecydowanie lepsze humory po spotkaniu derbowym mieli piłkarze prowadzeni przez Bartosza Kobzę
Niestety, derbowe starcie nie było zbyt efektownym widowiskiem. Oba zespoły skupiały się raczej na zablokowaniu rywalom drogi do własnej bramki, niż na ciekawej grze ofensywnej. Być może wpływ na to miały absencje w obu ekipach – z powodu poważnej kontuzji wystąpić nie mogli ani Kamil Matulka (Piaseczno), ani Mykhail Koriahznov i Dominik Bartnik (Baniocha), którzy musieli pauzować za kartki.
Od samego początku solidniejsze wrażenie sprawiali jednak goście, wspomagani tradycyjnie przez swoich zagorzałych kibiców z Banioskiej Szarańczy, którzy przez cały mecz prowadzili głośny doping z wykorzystaniem petard hukowych. W zespole Orła wyróżniał się Eryk Agnyziak, któremu niewiele zabrakło do wyprowadzenia swojej drużyny na prowadzenie. Najpierw uderzył groźnie z ostrego kąta, a potem popisał się mocnym strzałem prosto w słupek. Dopiero pod koniec pierwszej połowy Piaseczno zaczęło mieć nieco więcej z gry, ale akcjom biało-niebieskim brakowało, przede wszystkim, precyzyjnego ostatniego dogrania.
Po zmianie stron obraz spotkania nie uległ zmianie. Oba zespoły niby próbowały, ale ich poczynaniom w ofensywie wyraźnie czegoś tego dnia brakowało. Niestety, w 73. minucie kapitan Orła Tomasz Doliński musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. I kiedy wydawało się już, że derby zakończą się podziałem punktów, bez szkody dla żadnej ze stron, losy spotkania odmienił rzut karny przyznany za faul na Maksymilianie Niciporuku w 83. minucie. W tej sytuacji nie najlepiej zachował się Adam Jaszczak, który – zadziałał najpewniej instynktownie – i zahaczając rywala dał sędziemu pretekst do wskazania na wapno. Jedenastkę pewnie zamienił na gola Michał Ocipka i pomimo ambitnych prób Piaseczna do ostatniego gwizdka, wynik już się nie zmienił, wobec czego trzy punkty pojechały do Baniochy.
Grzegorz Tylec