Plaga szczurów. Mieszkaniec: podchodzą pod dom, niczego się nie boją

14

PIASECZNO Paweł Osęka z Chyliczek alarmuje, że w rejonie ulicy Moniuszki krążą gromady szczurów. – Próbowałem zainteresować tym problem sanepid, gminę i straż miejską. Niestety, bez rezultatu – rozkłada bezradnie ręce mieszkaniec


Pan Paweł twierdzi, że w Chyliczkach nigdy nie było problemu ze szczurami.
– Aż do maja tego roku – dodaje szybko. – Niestety, od tego momentu nasze życie zmieniło się w koszmar. Gryzonie defilują ulicami, wchodzą na posesje, niszczą, brudzą. Często znajduję pod domem ich odchody…
Mieszkaniec uważa, że rozprzestrzenieniu się szczurów są winni właściciele zaniedbanych nieruchomości, których jest w okolicy co najmniej kilka.
– Na działkach rosną chaszcze, a ich właściciele często nie wywożą śmieci, więc szczury mnożą się na potęgę – dodaje. – Gdyby panował porządek, to by ich nie było. Wielokrotnie interweniowałem w tej sprawie w różnych instytucjach. W sanepidzie powiedzieli, żebym poszedł do gminy, a ta odesłała mnie do straży miejskiej. Z kolei strażnicy powiedzieli, że nie mają jak pomóc. Totalna urzędnicza spychologia. A szczury jak były, tak są. To obrzydliwe i agresywne stworzenia. Nikomu nie życzę takiego sąsiedztwa.
Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie gminy mówi, że w przypadku wystąpienia stwarzającej zagrożenie sanitarne populacji gryzoni, właściciel nieruchomości którą zasiedlają jest zobowiązany przeprowadzić deratyzację.
– Jeśli chodzi o zarośnięte działki, to możemy interweniować tylko wówczas, jak chaszcze ograniczają widoczność kierowcom – mówi Mariusz Łodyga, komendant straży miejskiej.
– W innym przypadku nie mamy instrumentów, które pozwoliły by przymusić właściciela do uprzątnięcia terenu.

TW

14 KOMENTARZE

  1. Obecne władze maja wszystkich i wszystko w dupie. Ważne abyś zapłacił podatki! Większość urzędników jest niekompetentna

  2. Podziękowania dla poprzedniego wojewody mazowieckiego. To on zniósł przepis o obowiązkowym koszeniu działek. Pewnie swoich miał za dużo do koszenia. W mojej okolicy jest ten sam problem z chaszczami na działkach.

  3. A może zamiast dzwonić do straży miejskiej, gminy itp. kupić trutkę i po sprawie. Dlaczego dzisiaj każdy oczekuje że to ktoś powinien zrobić. Mieszkam w Gołkowice. Ponieważ mam kury to i szczury chętnie ściągają bo jedzenie na tacy. Kupuję trutkę i po sprawie i nie oglądam się że ktoś to za mnie załatwi.

  4. Raz czytałam, że w jednym z miast (nie pamiętam którym) był podobny problem. Z tego co wiem sprawę zgłoszono do biura zarządzania kryzysowego w urzędzie miasta.

  5. Kiedyś w miastach żyły stada kotów, niestety teraz kota na lekarstwo. Komuś przeszkadzały, pewnie kojarzone w naszym zapyziałym społeczeństwie jako narzędzie diabła. Były trute, zwyrodnialcy wydłubywali im oczy, obcinali ogony, zrzucali z wysokich budynków, szczuto psami. I … zamienił stryjek kota na szczurzy ryjek – niech więc nie narzekają. Wiadomo, że w miejscach gdzie są koty szczury nie zakładają gniazd. Teraz mają luzik.

Skomentuj Aksum Anuluj odpowiedź

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię