POWIAT Sezon na wypalanie traw w pełni. Do tej pory strażacy wyjeżdżali do pożarów ponad 230 razy, więcej niż w latach ubiegłych
Pierwszy pożar traw wybuchł w tym roku już 5 stycznia w Łbiskach. Do największej liczby tego typu zdarzeń dochodzi od lat na terenie gminy Góra Kalwaria (Baniocha, Dębówka, Łubna). Strażacy często też jeżdżą do pożarów w gminach Piaseczno i Konstancin-Jeziorna. W Lesznowoli, Prażmowie i Tarczynie tego typu zdarzeń jest zdecydowanie mniej. Większe pożary zdarzają się rzadko. Jeden z nich wybuchł w poniedziałek w Łubnej, kiedy to zapaliło się około 2 hektarów łąki. Z żywiołem walczyło aż sześć jednostek straży pożarnej.
– Wszystkie pożary traw to podpalenia – informuje mł. bryg. Łukasz Darmofalski, rzecznik Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Piasecznie. – Od lat apelujemy, aby nie wzniecać pożarów łąk i nieużytków, wcielamy w życie różne programy prewencyjne. Mimo to wciąż jest spora grupa osób, do których nie trafiają żadne argumenty.
W ubiegłym roku, do końca marca, strażacy wyjeżdżali do palących się traw 211 razy. W poprzednich latach było to odpowiednio 44, 109 i 117 razy.
– Każdy rok jest inny – podkreśla rzecznik PSP. – W różnym momencie wypalanie traw się zaczyna i w różnym kończy. Jeśli wiosna jest mokra, szybciej rusza wegetacja roślin i kończą się podpalenia. Najwięcej interwencji mamy w zasadzie do końca kwietnia. W maju tych pożarów jest już znacznie mniej.
Pożary traw na łąkach i nieużytkach rolnych w ubiegłym roku stanowiły ponad 36 proc. ogólnej sumy pożarów, które wybuchły na terenie naszego kraju. Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej uruchomiła nawet stronę internetową stoppozaromtraw.pl, na której zamieszcza zestawienia pożarów, statystyki oraz rozprawia się z mitami, które od lat powtarzają podpalacze jak choćby ten, że wypalanie traw użyźnia glebę czy powoduje szybszy wzrost młodej trawy. W pożarach traw ludzie niejednokrotnie tracą swój dobytek, a w skrajnych przypadkach ponoszą nawet śmierć (w ubiegłym roku odnotowano 10 ofiar takich zdarzeń). Szybko rozprzestrzeniający się ogień powoduje również zagładę rzadkich gatunków roślin i dziko żyjących zwierząt.
Tomasz Wojciuk
Na podpalaczy polecam starą afrykańską tradycję: płonąca opona na łeb!