PIASECZNO Piotr Szałajko 14 lat temu miał ciężki wypadek motocyklowy, który zakończył się złamaniem kręgosłupa. Nie poddał się jednak przeciwnościom losu, ale zaczął uprawiać kulturystykę. Dwa lata temu poznał Katarzynę Majdan – połączyła ich miłość i wspólna pasja.
– Siódme piętro, klatka po lewej – słyszę głos dobiegający z domofonu i początkowo myślę, że źle zrozumiałem. Czy można jeżdżąc na wózku mieszkać tak wysoko?
– Mieszkam tu od sześciu lat i winda popsuła się tylko dwa razy – mówi beztrosko Piotr wpuszczając mnie do mieszkania.
– Znajomi dziwili się dlaczego kupiłem mieszkanie tak wysoko, ale przecież to nie ma znaczenia czy mieszkam na drugim czy na siódmym piętrze. W razie awarii windy i tak nie zejdę.
Piaseczyńskiego kulturystę poznałem kilka lat temu gdy zdobył Wicemistrzostwo Polski. Zaimponował mi swoją silną osobowością i pozytywnym myśleniem, które pozwoliło mu nie tylko przetrwać ciężkie chwile, ale także sięgnąć po najwyższe sportowe trofea.
Miłość pokonała odległość
W przedpokoju rzuca się na mnie Pinio – nieduży słodki, brązowy kundelek, który upodobał sobie mnie od pierwszego wejrzenia. Nadstawia główkę do głaskania i wdrapuje mi się na kolana. W pokoju poznaję Katarzynę Majdan – partnerkę Piotra, z którą połączyła go miłość i życiowa pasja. Razem przygotowują się do zawodów, razem układają sobie diety i jeśli jest to możliwe razem trenują. Wychowują też sześcioletnią córeczkę.
– Poznaliśmy się na zawodach, akurat nie startowałem tylko pojechałem kibicować moim znajomym – wspomina Piotr. – Zaczęliśmy do siebie z Kasią pisać, a z czasem stwierdziliśmy, że fajnie byłoby się spotkać.
– Mieszkałem w Krakowie więc dzieliła nas spora odległość – mówi Katarzyna. – W styczniu ubiegłego roku ostatecznie zdecydowałam się przeprowadzić do Piaseczna.
O ząb, od zwycięstwa
Oboje mają plany jesiennych startów. Katarzyna chce spróbować swych sił w kategorii shape w federacji NAC, w której nie przewidziano kategorii dla osób niepełnosprawnych. Dlatego Piotr ma zamiar wystartować w federacji IFBB. Ma już na swoim koncie m.in. tytuł Mistrza Polski, Wicemistrza Europy i Wicemistrza Świata. Jego partnerka w ubiegłym roku została drugą wice Miss Shape Polski federacji NAC.
– To był ciężki start, ale udało się odnieść sukces mimo przeciwności losu i kłopotów z zębem – wspominają ze śmiechem.
– Trzy tygodnie przed zawodami musiałam usunąć ósemkę i aż dwa razy brałam antybiotyk – uzupełnia Katarzyna.
– Ona jest bardzo uparta – podkreśla Piotr. – Ja bym w takim stanie nie wystąpił w zawodach.
Na Giewont nie wejdzie,
ale poda śniadanie do łóżka
Ona pracuje jako trenerka personalna, on w Mercedesie.
– Ćwiczę cztery razy w tygodniu – mówi Katarzyna.
– Ja pięć razy w tygodniu – dodaje Piotr.
Aby połączyć treningi z pracą muszą być bardzo zdyscyplinowani.
– Staruję zwykle o godzinie 6 rano – opowiada Piotr. – Kasia idzie do pracy, a ja robię śniadania naszej córce i zawożę ją do przedszkola.
– Nie tylko córce – wtrąca Katarzyna. – Odkąd mieszkamy razem codziennie robi mi śniadanie.
– Jest już 14 lat po wypadku, przywykłem do swojej niepełnosprawności – przyznaje Piotr. – Najtrudniej było na początku, gdy z młodego sprawnego chłopaka stałem się prawie warzywem. Po operacji okazało się, że nie tylko nie będę już chodził, ale mam też porażoną prawą rękę. Do dziś nie jest ona w pełni sprawna i nie mogę zacisnąć wszystkich palców. Na siłowni pomagam sobie specjalnymi haczykami.
– Życie na wózku też może być fajne – dodaje z optymizmem. – Nie wejdę już na Rysy, czy Giewont, ale można wciąż robić wiele różnych ciekawych rzeczy i się z nich cieszyć.
Razem jest łatwiej
Wspólna pasja nadaje ich życiu określony rytm i styl. Zgodnie twierdzą, że treningi rzadko zmuszają ich do szukania kompromisów. Częściej dzięki nim nawzajem się motywują i pomagają sobie.
– Jak przygotowujemy się do zawodów to nie pojedziemy sobie na wycieczkę, czy nie wyjdziemy ze znajomymi na imprezę – mówi Katarzyna. – Zarwiesz nockę, nie zrobisz treningu.
– Kasia wciąż się dokształca i bierze udział w różnych szkoleniach – mówi Piotr. – Jej wiedza jest bardzo cenna i przygotowując się do zawodów oboje z niej czerpiemy.
– O treningach dowiedziałam się też dużo od Piotra – podkreśla Katarzyna. – Ma większe doświadczenie i praktykę. Wymieniamy się swoją wiedzą i wzajemnie się uzupełniamy.
– Razem przygotowujemy się do zawodów, mniej więcej to samo jemy i jak jest to możliwe to razem ćwiczymy – mówi Piotr.
– Nie ma sytuacji, w której jedno z nas przygotowując się do zawodów przestrzega rygorystycznej diety, a drugie wyskoczy z jakąś pizzą – dodaje Katarzyna.
Ciężka praca i siła marzeń
– W Piotrze spodobało mi się jego podejście do życia – przyznaje Katarzyna. – Mimo tego co go spotkało ma spory dystans. Nie poddał się i walczy.
– A ja myślałem, że to dlatego, że przyjechałem mercedesem – wtrąca ze śmiechem Piotr. Przez chwilę śmiejemy się wszyscy, a spacyfikowany wcześniej przez swoją panią Pinio znów nabiera chęci do zabawy i podsuwa główkę do głaskania.
– Ja też jestem pozytywnie nastawiona do życia i świata – uzupełnia Katarzyna. – Staram się tę pozytywną energię przełożyć na niego gdy ma chwile kryzysu.
– Jestem realistą. Odkąd pamiętam to na wszystko musiałem cieżko zapracować i tak jest do tej pory – mówi Piotr. – Najwięcej daje ciężka praca.
– Ja wierzę też w siłę marzeń – dodaje Katarzyna. – Jeśli sobie coś wizualizujemy i cały czas o tym myślimy to łatwiej jest to osiągnąć. Najważniejsza jest wiara i pozytywne myślenie.
Adam Braciszewski
Szacuneczek dla obojga. Miło też Was oglądać na treningu.