PIASECZNO Państwo Mariola i Dariusz Karaban wyhodowali gigantyczne pomidory, które mają obecnie około 4 m wysokości. Na dodatek od kilku tygodni krzaki obficie owocują. – Na naszej działce wszystko bujnie rośnie – nie kryją swojego zadowolenia ogrodnicy-amatorzy
Na łamach Kuriera Południowego co jakiś czas piszemy o gigantycznych warzywach wyhodowanych przez naszych czytelników, jak monstrualne dynie, na które właśnie zaczyna się sezon, czy niezwykłych rozmiarów grzyby. Tym razem swoimi ogrodniczymi dokonaniami pochwaliło się małżeństwo mieszkające przy ul. Żabiej w centrum Piaseczna. – Wyhodowaliśmy wielkie pomidory, przyjedźcie i zobaczcie sami – obwieściła przez telefon Mariola Karaban.
Żywią się słońcem i wodą
Od razu widać, że niewielka działka ze stojącym pośrodku domem, jest oczkiem w głowie właścicieli. Nieruchomość otoczona jest ozdobnym płotem, zaś w środku porastają ją wypielęgnowane, kipiące zielenią krzewy. Pomidory rosną w wysokich donicach stojących przy zachodniej ścianie budynku i trzeba przyznać, że rzeczywiście wyglądają imponująco. Grube łodygi wspięły się niemal pod sam dach. – Już ich nie wiążę, nie daję rady – mówi Dariusz Karaban. – Do tej pory kilkukrotnie musiałem wzmacniać konstrukcję, żeby się nie połamały.
Mariola Karaban tłumaczy, że pomidory nie wymagają wielu zabiegów pielęgnacyjnych. – Zostały posadzone w ziemi kupionej w sklepie ogrodniczym. Potem tylko je polewaliśmy – mówi.
Pomidory rosną od połowy maja, a owocują od kilku tygodni. – Nie wiem jak będziemy zrywać te z samej góry – zastanawia się ogrodniczka. – Chyba trzeba będzie użyć do tego drabiny…
Ogrodowa pasja właścicieli
Pomidory giganty to nie jedyne pokaźnych rozmiarów rośliny wyhodowane na działce przy ulicy Żabiej. – Dwa lata temu mieliśmy tu gigantycznego, kilkumetrowego słonecznika, który na dodatek sam się wysiał – dodaje Mariola Karaban. – Nikt nie przypuszczał, że może on osiągnąć aż takie rozmiary…
Inną perełką w ogrodzie państwa Karabanów jest odrestaurowana komórka gospodarcza z 1933 roku. Jeszcze niedawno niewielki budyneczek był kompletnie zrujnowany. Pan Dariusz gruntownie go jednak wyremontował: otynkował i wzmocnił kamieniami ściany, wstawił też nowe drzwi, a jako dekoracji użył ledowych lamp i krasnali. Dzięki temu budynek zyskał nieco tajemniczy, bajkowy charakter. – Lubię pracę w ogrodzie, bo bardzo mnie odpręża – mówi. – Niestety, ostatnio naszym największym zmartwieniem są złodzieje. Kilka dni temu jeden z nich ukradł drewnianego orła z naszego ogrodzenia. Moment zdarzenia zarejestrował monitoring. Mam nadzieję, że sprawca tego czynu zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.
Tomasz Wojciuk
Ta ziemia ogrodowa to nie z jakiegoś czarnobyla? ja tam bałbym się tego jeść 🙂
Zobaczycie że za miesiąc okaże się iż to jednak nie były pomidory, a marihuana!
Co za designem komentarze puknijcie się w głowy polaczki