PIASECZNO W niedzielę w rejonie ul. Zielonej w Gołkowie została potrącona sarna. Mieszkańcy niemal natychmiast powiadomili wszystkie służby. – Mimo to zwierzę zostało zabrane dopiero w poniedziałek wieczorem – opowiada pani Aldona, nasza czytelniczka
– Nie rozumiem, dlaczego sarna musiała leżeć w tym miejscu tak długo – zastanawia się kobieta. – Niemal natychmiast zadzwoniliśmy na straż miejską, pod 112, ale też do powiatowego sztabu kryzysowego i lasów państwowych.
Mieszkańcy Gołkowa nie mogą zrozumieć, dlaczego zwierzę zostało zabrane dopiero po tak długim czasie.
– Leżało przy chodniku, którym chodzą także dzieci. To nie był przyjemny widok – mówi pani Maria, inna mieszkanka. – Poza tym nocą zjawiły się jakieś dzikie zwierzęta, może lisy, i zjadły część sarny. Oprócz tego było gorąco i zwłoki zaczęły się rozkładać… Wszędzie gdzie dzwoniliśmy mówiono nam, że jest niedziela i nie da się nic zrobić. Uważam, że takie sytuacje powinny być rozwiązywane na bieżąco, a padłe zwierzęta utylizowane jak szybko się da. W końcu w weekendy też często dochodzi do wypadków…
TW
Czy Pani też pracuje w niedzielę? Bo normalni ludzie to nie . To kto ma posprzątać?
Skończcie już z tym rozczulaniem się. Zdarzyło się. Ludzie też giną na drodze. A z tym chronieniem dzieci przed wszystkim. Z dziecka też wyrasta dorosły i wcześniej czy później przyjdzie mu zmierzyć się z wieloma nieprzyjemnymi rzeczami. Dziecku zamiast zasłaniać oczy należy pewne rzeczy wytłumaczyć a nie wyrasta taka mimoza w szklarni.
Trzeba wprowadzić kolejny podatek, tym razem na kolejną służbę zajmująca się zwierzyną, albo zmienić urzędników w całodobowa służbę, oczywiście ze wszystkim tego finansowymi konsekwencjami…..znęcanie się nad zwierzętami trzeba ścigać, ale zwierzęta giną, kiedyś zabijały je rysie i wilki dziś samochody, ani Policja ani inne służby nie utylizują truchła,urzędnicy nie siedzą wvrobocieb 24 na dobę bo kosztowałoby to odpowiednio więcej, a śmierć jest częścią natury nie ma niczego złego że ,,bąbelki” to zobaczyły…. historia przyspiesza zobaczą jeszcze więcej