Powiatowe inwestycje spowodowały drogowy paraliż. Co na to starosta?

4

LESZNOWOLA Częściowe zamknięcie skrzyżowania Wojska Polskiego ze Żwirową w Wilczej Górze oraz rozpoczęcie przebudowy Krasickiego w Nowej Iwicznej spowodowało paraliż komunikacyjny. Kierowcy tkwią w gigantycznych korkach, spóźniają się autobusy szkolne i komunikacja publiczna. – Czy jednego z tych zadań nie można było zaplanować w wakacje? – zastanawiają się mieszkańcy


Stanowisko powiatu jest takie, że nie da się przeprowadzać wszystkich remontów drogowych w lipcu i sierpniu. Ale czy nie można planować ich rozsądniej, biorąc pod uwagę coraz większą liczbę samochodów i ograniczenia wynikające z niedoboru lokalnych dróg?
Od początku tygodnia, zwłaszcza rano i po południu, Słoneczna praktycznie cały czas stoi. Dotyczy to odcinka od Magdalenki do przejazdu w Starej Iwicznej, który na marginesie non stop jest zamknięty, a niekiedy nawet do Piaseczna – mówi pan Mirek, mieszkaniec Magdalenki. – Dziecko do szkoły wiozę pół godziny, chociaż mam raptem dwa kilometry. Potem nie mogę wyjechać ze Szkolnej, bo samochody jadące w kierunku Piaseczna blokują skrzyżowanie…
Prawdziwe katusze przeżywają każdego dnia kierowcy korzystający z trasy S7. Od strony Bobrowca tworzy się niemal 2-kilometrowy korek w kierunku Słonecznej. Stoi także Leśna. Po południu, kiedy ruch jest w drugą stronę, kilkadziesiąt minut czeka się na zjazd z trasy. Powiat zdaje sobie sprawę z sytuacji, ale niewiele może zrobić. Pomóc może jedynie zakończenie rozpoczętych inwestycji drogowych. Podobno ich wykonawcy zostali poinformowani o korkach i zobligowani do sprawnego i jak najszybszego prowadzenia prac.

– Od ośmiu lat jesteśmy świadomi, że do S7 potrzebne są drogi dojazdowe. Dlatego m.in. przebudowaliśmy skrzyżowanie, które powinno zostać przebudowane przez województwo, przebudowaliśmy ul. Postępu, ul. Mazowiecką i Główną, na skrzyżowaniach zbudowaliśmy ronda – wyjaśnia starosta Ksawery Gut. – Od ośmiu lat budujemy połączenia z S7 w całym powiecie. Korek na Postępu wynika z tego, że kierowcy nie mają innej alternatywy. Nie mogą dojechać do S7 ani drogami gminnymi, ani nową 721 – bo ich nie ma. Brakuje ulicy Gogolińskiej i Storczykowej, którą mieszkańcy mogliby dojechać do węzła Zamienie. Bez nowej 721 oraz gminnych połączeń trudno będzie ten korek rozładować. Gdyby inni zarządcy dróg przez ostatnie lata również przygotowywali dojazdy do S7, nie byłoby dzisiaj takiego problemu.

TW

4 KOMENTARZE

  1. Jestem zadziwiony postępami prac na Krasickiego w Nowej Iwicznej. Pierwszy raz widziałem by prace drogowe wykonywano tak szybko i sprawnie. Porównując to do poszerzania Puławskiej w ubiegłym roku, gdy na 330 metrach dodano jeden pas w każdym kierunku i trwało to rok to na Krasickiego w jeden dzień zdjęto około 400 metrów jezdni i zaczęto wykopy. Pewnie gdyby nie długi weekend, to do końca czerwca doszli by (na gotowo) do Kieleckiej a do końca lipca do Postępu.

    Inna sprawa, że zakorkowania Krasickiego można było łatwo uniknąć, gdyby wcześniej zrealizowano przedłużenie ul Energetycznej, ktora ma iść przez pola do stacji kolejowej w NI.

  2. Części korków można by uniknąć, nie robiąc zbędnego ronda na Wojska Polskiego/Żwirowej. Gratulacje dla osoby, która postanowiła odciąć Bobrowiec, Łoziska i sąsiednie wsie od dojazdu do S8 w czasie największych korków.

  3. Pan starosta K.Gut jest z tego znany, że wydał decyzję na zajęcie pasa drogowego na ul.Szkolnej w Jazgarzewie, po czym uznał, że inwestor z podwykonawca mogą rozpocząć demontaż chodnika i przebudowywać zjazd, nie informując o tym sąsiadów.. Nadmiernie, że w poprzedniej kadencji to ten Pan odpowiedzialny był za miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego w Urzędzie Gminy w Piasecznie i to z nim inwestorzy dochodzili do pewnych porozumień z pominięciem stron czyli mieszkańców !!!

  4. Na całe szczęście pieniądze wydaje się na to, co jest najbardziej potrzebne – ścieżki rowerowe i zwężanie istniejących dróg (na pewno jak będą większe korki, to będzie zdrowsze powietrze…). Jak widać inwestycje idą w dobrą stronę i są dobrze planowane, jak tak dalej pójdzie, to chyba wszystkich mieszkańców piaseczna trzeba będzie zatrudnić w urzędzie, bo już niedługo tylko tam da się dojechać, oczywiście tylko rowerem… Ciekawe, czy ktokolwiek z włodarzy zastanawiał się nad tym, że Piaseczno to nie miejsce pracy, a jedynie sypialnia i ludzie muszą stąd jakoś wyjechać, a nie bawić się w wycieczki rowerowe. Podatki łatwo się zbiera, ale mądrze nimi zarządzać to już inna kwestia… Szkoda, że w obecnych czasach czerpiemy wzorce z zachodnich metropolii, ale niestety wzorce te są traktowane wybiórczo, budujemy ścieżki rowerowe i zwężamy drogi, a nie budujemy innej infrastruktury – która powinna powstać w pierwszej kolejności (duża liczba linii metra -w dużych miastach, tramwaje, pociągi, autobusy, obwodnice by omijać wąskie drogi w mieście i nie zatruwać powietrza), dopiero po realizacji tych tematów można się bawić w rowerki – nie każdy ma na to czas by dojeżdżać wiele godzin dziennie rowerem do pracy, a na pewno nie mieszkańcy Piaseczna, którzy w większości pracują poza tym miastem. Sieć dróg piaseczna pamięta czasy stanu wojennego, a te nowe można policzyć na palcach jednej ręki, mimo że są w planach od dziesiątek lat, no i później nie ma jak dojechać do trasy, o której było już wiadomo w 2005 roku, nie ma jak puścić dodatkowego autobusu, bo brakuje drogi spełniającej normy, czy wybudować tunelu pod torami, bo ścieżki dla kolarzy jeżdżących środkiem drogi to podstawa (a oni i tak dalej ze ścieżek nie korzystają, bo nikt im mandatu nie da i mogą wszystko bo są eko). Miasto się rozwija, ale tylko dewelopersko, a alternatyw dobrego dojazdu do pracy jest coraz mniej. Nie jestem przeciwnikiem ścieżek rowerowych, bo sam z nich korzystam, niestety przeważnie w weekendy, ale to nie jest czas i miejsce by główne inwestycje w Piasecznie dotyczyły rowerzystów. Druga sprawa jeśli już te ścieżki rowerowe powstają, to proszę egzekwować od rowerzystów jazdy zgodnej z prawem czyli po tych ścieżkach!! Działanie całego powiatu to jakaś groteska, niestety u nas urzędnicy są tylko po to by dla petenta stwarzać problemy i realizować zachcianki jednostek, a nie słuchać zdania ogółu. Nawet zwykła budowa domu jednorodzinnego w tym mieście to jakiś żart, aż strach pomyśleć o wieloletnich bataliach z urzędnikami w tej sprawie!! Przy czym deweloperzy nie mają żadnych problemów by w ekspresowym tempie uzyskiwać pozwolenia i stawiać kolejne blokowiska…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wprowadź komentarz !
Podaj swoje Imię