PIASECZNO – Na przedłużeniu al. Kasztanów w Zalesiu Dolnym powstał kilka miesięcy temu parking – opowiada pan Marek, nasz czytelnik. – Niedawno ustawiono przed nim znak zakazujący wjazdu. Wiele osób zastanawia się dlaczego…?
Kilka dni temu w rejonie utwardzonego miejsca na końcu alei Kasztanów, niedaleko Jeziorki, można było zauważyć zaparkowany radiowóz. Przed wjazdem na placyk ustawiono znak informujący o tym, że ostatni odcinek drogi (z wydzielonym parkingiem) jest zamknięty dla ruchu.
– Na miejscu dowiedziałem się, że ten ostatni odcinek al. Kasztanów wcale nie jest parkingiem, chociaż tak wygląda – relacjonuje nasz czytelnik. – Dlatego, pod groźbą mandatu, nie można tam wjeżdżać i zostawiać samochodów.
Zapytaliśmy gminę o przeznaczenie tego miejsca i cel jego wygrodzenia. Czekamy na odpowiedź.
TW
Jak gmina nie odpowiada, to spróbuję ją wyręczyć.
Pod znakiem zakazu jest tabliczka, że nie dotyczy on dojazdu do posesji i służb miejskich.
Posesji tam nie ma (a gdyby nawet były, to dojeżdżający do nich musieliby wyłamać ogrodzenie – solidne, więc chyba co najmniej transporterem opancerzonym?), więc musi chodzić o to drugie.
Otóż do służb miejskich zaliczana jest policja i straż miejska.
Moje podejrzenie, oparte na wieloletnim sąsiadowaniu z pewnym policjantem, jest następujące:
Praca patrolujących policjantów i strażników miejskich jest średnio przyjemna.
Niby na ogół nic robić nie trzeba, ale siedzenie na dupie w służbowym aucie, jeżdżącym sobie tu i ówdzie też w końcu staje się nudne i męczące, szczególnie w nadchodzącym letnim sezonie.
Czyż nie przyjemniej jest podjechać sobie nad zalew, zaparkować tam auto i udać się na spacer, plażowanie albo na piwko lub wódeczkę w „miłych okolicznościach przyrody”?
Z jednej strony gorąc i spaliny, a z drugiej rześki powiew znad wody i cień pod krzaczkiem….
No kuźwa, wiadomo, co jest przyjemniejsze, szczególnie, że cały czas jest się w pracy i wypłata na konto wpada!
Problem tylko w tym, że jak tylko zrobi się cieplej, to nad piaseczyński zalew zjeżdżają się masowo cywile i obstawiają swoimi autami teren w promieniu setek metrów.
Pieprzona szarańcza!
A teraz niech redaktor TW łaskawie sobie wyobrazi, że jest strażnikiem miejskim albo policjantem i oto podjeżdża sobie w celu zażycia relaksu w kierunku zalewu.
Tzn. nie podjeżdża, bo z powodu zapchania autami wszystkich okolicznych dróg musi zostawić swój pojazd koło budynku, w którym kiedyś mieściła się miejscowa poczta i dalej dymać na piechotę.
A jak ma do dyspozycji parking zastrzeżony dla służb miejskich, znajdujący się przypadkowo tuż koło zalewu, to dymać nie musi, prawda?
I to jest prawdziwe wyjaśnienie tego tajemniczego zjawiska.
Redaktorze TW, publikuj pan mój komentarz, bo gmina z pewnością nie udzieli panu prawdziwej odpowiedzi 🙂
P.S. Jako że w żadnym stopniu nie reprezentuję Gminy Piaseczno, która nigdy nie zapłaciła mi ani złotówki za cokolwiek, to za udzielenie redaktorowi TW odpowiedzi na dręczące go pytania oczekuję rekompensaty (wynagrodzenia, tantiemy?) w postaci paru b. dobrych piw i paczki równie dobrych papierosów. Papierosów z gatunku light, piwa mogą należeć do tzw. mózgotrzepów. Oczywiście jedno i drugie winno być z tzw. górnej półki, a nie z promocji w supermarkecie.
Wezmę to sobie nad zalew i tam z przyjemnością spożyję 🙂
P.S.2. Niniejszym ogłaszam konkurs dla redaktora TW: gdzie znajduje się budynek, w którym kiedyś mieściła się zalesińska poczta (czyli ten, spod którego miałyby „pieszkom” udać się nad zalew? 🙂
Redaktorze, do dzieła! 😉
Czy to aż taka ogromna szkodliwość społeczna czynu????????!!!!!!!!!!
Czy raczej polowanie piaseczyńskiej milicji na mandaty????????!!!!!!!!!
O to jest pytanie? DO JAKICH ZADAŃ SŁUŻY SPOŁECZEŃSTWU POLICJA???
Może warto się zastanowić bo następni możemy być my
Zjedz Snickersa i się tak nie spinaj.
Przynajmniej kierowcy z tzw. kartą parkingową mogą spokojnie wjechać i zaparkować swój pojazd.