GÓRA KALWARIA Nowe władze gminy nakazały dokładne sprawdzenie dwóch inwestycji wykonanych w latach 2017-18. Zadają sobie bowiem pytanie, czy ich poprzednicy słusznie darowali karę jednemu wykonawcy i nie naliczyli jej drugiemu
Chodzi o pierwszy etap przebudowy skarpy na park miejski oraz urządzanie na nowo skweru u zbiegu ul. Dominikańskiej i 3 Maja. Szczególnie o tej drugiej inwestycji było głośno w trakcie jesiennej kampanii wyborczej. Budowa „skweru za milion” (jak go okrzyknęli miejscowi internauci) nie dość, że pochłonęła 1,1 mln zł, to zakończyła się o trzy miesiące po terminie.
– Zleciliśmy audytorowi urzędu dokładne przyjrzenie się czterem przetargom na realizację tego przedsięwzięcia. W sposób szczególny ma zwrócić uwagę na aneks do umowy z wykonawcą z końca sierpnia minionego roku. Audytor ma sprawdzić, czy jego podpisanie przez poprzednie władze nie było sposobem na ominięcie naliczania kar dla firmy, która spóźniła się z oddaniem skweru o trzy miesiące – informuje wiceburmistrz Mateusz Baj.
Wedle wyliczeń urzędu, gdyby nie aneks, gmina musiałaby potrącić około 300 tys. zł z ostatniej transzy zapłaty dla wykonawcy. Przypomnijmy, że we wrześniu magistrat wyjaśniał, że zakończenie prac na skwerze musi zostać przesunięte na koniec listopada z dwóch powodów. Pierwszym był brak trzech latarni o określonym wyglądzie, których producent nie mógł dostarczyć szybciej, a drugim niedostarczenie 16 rzadkich klonów pensylwańskich, sadzonych dopiero po okresie wegetacji, w październiku.
W przypadku przebudowy skarpy, jesienią 2017 roku gmina darowała wykonawcy lwią część przewidzianej w umowie kary, choć spóźnił się z zakończeniem prac o ponad pół roku. W sumie firma powinna zapłacić jej 250 tys. zł, jednak obciążono ją niespełna 40 tys. zł. Przedsiębiorstwo przekonywało, że opóźnienie nie powstało z jego winy, a przede wszystkim spowodowała je zła pogoda i gmina po „dokładnej analizie sytuacji” przyjęła jego argumentację.
– Gmina darowała wykonawcy tak dużą kwotę tylko dlatego, że zima była zimą? – dociekał wówczas Arkadiusz Strzyżewski, szef stowarzyszenia Nowa Kalwaria, które było inicjatorem rozpoczęcia uporządkowania skarpy. – Ta sprawa budzi poważne wątpliwości i wymaga głębszego sprawdzenia – uważał jesienią 2017 roku obecny burmistrz.
Smaczku sprawie dodaje fakt, że w tym samym czasie ratusz musiał unieważnić przetarg na drugi etap prac na skarpie, ponieważ w budżecie zabrakło mu… 210 tys. zł na opłacenie kolejnego wykonawcy.
Mateusz Baj podkreśla, że w obu kontrolach nie chodzi o „szukanie haków na poprzedników”.
– Uważam, że kompleksowe wyjaśnienie kontrowersji i pogłosek wokół tych spraw leży w interesie poprzednich władz. Poza tym opinii publicznej należy się prawda, a być może także słowo „przepraszam”. Skoro podpisano umowę przewidującą kary, to należy egzekwować jej zapisy, a nie darować pieniądze firmie, która okazała się nieterminowa i nierzetelna – dodaje zastępca burmistrza.
Wyniki prac audytora mamy poznać maksymalnie za pół roku.
Poprzedni burmistrz chyba sam nie podjął decyzji -gdzie wtedy był obecny ze swoimi uwagami i inni oponenci?
Nie znam dokładnie sytuacji ale takie robienie lansu na cudzych(własny udział pominięty)błędach jest godny polityka…
Wkrótce na nowego burmistrza jakiś nowy zastępca-karierowicz będzie zbierał kwity zamiast pracować w zespole dla dobra mieszkańców.Będzie nic nie wiedziałem ,nic nie słyszałem-pamięć i wzrok odzyska przed wyborami-tak jak tutaj.
Pan ma radochę i aferę na lansik- teraz????
Anna
A jaki wplyw na decyzje mial w tamtym okresie obecny burmistrz?
Sprawa wyplynela na koniec kadencji poprzedniego dobroczyncy firm zatrudnionych dla gminy.Zastanow sie zanim kolejny ras napiszesz bzdure.
Teraz masz szanse obserwowac dzialania bylego burmiszcza w Konstancinie. Zobaczymy czy tam tez bedzie tak laskawy ale zawsze mozesz mu kibicowac i obciazac nastepcow za jego bledy
Jest co sprawdzić, należy sprawdzić – niezależnie od zleceniodawcy. Bo chodzi o publiczna kase!