PIASECZNO Miesiąc temu pisaliśmy o drzewach w rejonie ul. Kusocińskiego, które zostały bardzo agresywnie przycięte. Okazało się, że drzewa zazieleniły się tylko w minimalnym stopniu i tak naprawdę szpecą osiedle. – Już lepiej było je wyciąć i posadzić nowe, mniejsze – uważa pani Zofia, jedna z mieszkanek
– Podobno za przycięcie jednego drzewa Spółdzielnia Mieszkaniowa „Jedność” płaci 2000 zł. Moim zdaniem lepiej było wyciąć te drzewa, a w ich miejsce posadzić inne, np. niższe klony – uważa nasza rozmówczyni. – Mielibyśmy ozdobne, fajne nasadzenia z którymi przez kilka lat nie byłoby żadnego problemu. A teraz mamy kikuty z kilkoma liśćmi na krzyż. Nawet jak te drzewa trochę odbiją, to i tak nigdy nie będą dobrze wyglądać. To ja dziękuję za taką przycinkę…
Sprawą agresywnej przycinki około 80 drzew, która była de facto ich okaleczeniem, zajmuje się gminny wydział ochrony środowiska. Ma on powołać biegłego, który oceni, czy podczas wykonywania zabiegów pielęgnacyjnych doszło do zniszczenia drzew. Wówczas zapadnie decyzja o dalszym postępowaniu.
TW
Zawsze mnie zastanawiało czym się kierują osoby, które robią takie rzeczy. Już łatwiej mi zrozumieć wandala, który wyładowuje agresję niszcząc zieleń lub leśnika, który wyrębuje las dla zysku. Nie popieram ich, ale rozumiem motywy ich działań.
A to? Przecież łatwiej i taniej jest nie niszczyć. Po prostu nic nie robić i wszystkim będzie żyło się lepiej…
I niestety nie jest to odosobniony przypadek. Gmina, spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe z uporem maniaka wycinają drzewa, nawet w 30+ stopniowe upały koszą trawę do gruntu, a zimą koszenie śniegu się zdarza (to chociaż nie niszczy, ale kosztuje).